Transport ponadgabarytowy przejechał przez Leśnicę. Strzelecka firma Transannaberg wiozła ciężki element do Zdzieszowic
Transport odbył się w nocy z niedzieli na poniedziałek (14 i 15 kwietnia). - Przewoziliśmy element prasy, która pracowała w jednej z fabryk w Chorzowie i który wcześniej musieliśmy zdemontować dźwigami - mówi Krzysztof Glinka, kierownik działu żurawi samochodowych i specjalista ds. transportów ponadnormatywnych w firmie Transannaberg. - Cały element razem z zestawem ważył 236 ton. Warto dodać, dla porównania, że standardowa ciężarówka, która jest załadowana, waży 40 ton.
Takie przejazdy zawsze poprzedzone są paromiesięcznymi przygotowaniami.
- W tym przypadku trwały one 2,5 miesiąca - wskazuje Krzysztof Glinka. - Na początek musieliśmy znaleźć trasę, która pozwoli na przejazd tak gabarytowego zestawu, ponieważ oprócz dużego tonażu, miał 42 m długości, a normalnie wynosi ona 16,50 m. Gdy trasa była wyznaczona i sprawdzona, m.in. pod względem tego, czy udźwignie ciężar, mogliśmy przejść do realizacji transportu.
Jak ocenia pracownik Transannabergu, stopień trudności przejazdu był umiarkowany.
- Jesteśmy przyzwyczajeni do ładunków, które są bardzo szerokie, bardzo wysokie, a przy okazji ciężkie i długie - mówi. - Tutaj odpadła nam wysokość, dzięki czemu nie mieliśmy kłopotów m.in. z przewodami, trakcjami kolejowymi czy pomiarami wiaduktów, oraz sprzyjała szerokość elementu, który miał 4,20 m.
Element prasy transportowano do Zdzieszowic.
- Sam wyjazd z firmy w Chorzowie był trochę problematyczny, ponieważ mieści się ona w starej zabudowie, między kamienicami, więc należało wykonać organizację ruchu - tłumaczy Krzysztof Glinka. - Przejazd przez miasto zawsze jest wyzwaniem, ponieważ jest dużo infrastruktury, znaków, sygnalizacji, a także ludzi. Udało się wyjechać bez problemów, przejechaliśmy na autostradę A4, a następnie na drogę krajową nr 40, które są dostosowane do transportów ponadgabarytowych.
Większe wyzwania zaczęły pojawiać się od wysokości Zalesia Śląskiego.
- Znów wjechaliśmy w wąską zabudowę i na wąskie drogi, którymi kierowaliśmy się do Leśnicy, która była trudnym punktem - przyznaje Krzysztof Glinka. - Chodzi o przesmyk między dwoma kamienicami przy rynku, który dodatkowo nie prowadzi idealnie prosto. Mieliśmy to wcześniej zmierzone, ale wszystko wymagało odpowiednich umiejętności kierowcy. Gdy pokonaliśmy ten odcinek, bezproblemowo dojechaliśmy do miejsca docelowego.
Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!
Komentarze