Życie na dwa domy bywa trudne
W sanktuarium w Jemielnicy pojawiło się kilkudziesięcioro wiernych. - Od wielu lat trwa ta piękna praktyka, że gromadzimy się tu w dniu Świętych Młodzianków, na mszy św. w intencji wszystkich doświadczonych rozłąką zawodową, z powodu pracy. W trosce o chleb wyjeżdżają za granicę, aby utrzymać rodziny mieszkające tutaj - mówił proboszcz ks. Henryk Pichen.
Wraz z żoną Teresą na spotkanie przyjechał pan Grzegorz Noparlik z parafii Opatrzności Bożej w Raszowej. Od jakiegoś czasu pracuje w Niemczech.
Co musiałoby się zdarzyć, aby mógł wrócić do regionu na stałe? – Zadawałem sobie to pytanie już kilkanaście razy – przyznaje. – Ale zawsze jeszcze na trochę zostaje i tak zrobił się spory kawałek czasu. Natomiast staram się przyjeżdżać do domu jak najczęściej.
- Korzystamy z internetu, komórek i innych tego typu dobrodziejstw. Ale ta rzeczywistość życia na dwa domy i tak jest bardzo trudna – dodaje pani Teresa. – Dlatego cieszymy się, że jest takie miejsce jak tutaj, gdzie można przyjechać i tę rzeczywistość oddać Bogu i św. Józefowi. A na co dzień staram się, by męża nie omijały wszelkie uroczystości rodzinne. To czasem trochę nadwyręża budżet, ale wszystkiego na pieniądze przeliczyć nie można.
"Rozłąka nas scala"
Norbert Kecler do Jemielnicy przyjechał z Reńskiej Wsi.
- Pierwszym powodem jest dziękczynienie – mówi wzruszony. – Moja wdzięczność za szczęśliwie przejechane kilometry. Bo prawie każdego tygodnia dojeżdżamy do naszych rodzin. W ciągu roku w Jemielnicy jest bardzo wiele uroczystości, choćby majowe Święto Rodziny. Często nie mogę brać w nich udziału. To spotkanie jest specjalnie dla nas. Dlatego korzystam.
Pan Norbert pracuje za granicą ponad 25 lat na budowach jako cieśla, betoniarz, magazynier. – Nie mam już szans na szybki powrót – przyznaje. – Ukończyłem w tym roku 60 lat i muszę do emerytury w tej pracy za granicą wytrwać. Ale wracamy regularnie, w trójkę lub w czwórkę. Firma nam gwarantuje samochód - opowiada.
- Wiem, że różnie się o tym mówi, ale nas z żoną ta migracja za pracą zbliżyła do siebie. Rozłąka nas scala. Zwłaszcza kiedy wracam. Wszyscy się zbierają bo tata i ołpa przyjechał. Jesteśmy razem już 40 lat i nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej. Mamy trzy córki i ośmioro wnuków - podkreśla.
"Wyjeżdżacie jak Józef"
- Św. Józef otrzymał od anioła polecenie, aby uciekał z Maryją i Dziecięciem do dalekiego Egiptu przed złością Heroda – mówił w kazaniu bp Rudolf Pierskała. – Jest dla nas przykładem. Nie dyskutował z wolą Bożą, ani się nie tłumaczył, że to daleko, a droga będzie uciążliwa. Słuchał Boga. To przykład dla nas, by zawsze być gotowym wypowiedzieć słowa Modlitwy Pańskiej: „Bądź wola Twoja”. Wtedy wszystko będzie dla nas łatwiejsze, a większą część ciężaru sam Bóg poniesie.
- W Jego towarzystwie łatwiej wypełnić życiowe zadania. Ale do tego potrzeba wiary i modlitwy. Dla wielu mężczyzn, ojców, dla osób, którzy muszą za pracą wyjeżdżać za granicę, jak bardzo ważna jest modlitwa. Wyjeżdżacie trochę jak Józef, by swoim bliskim zapewnić opiekę, bezpieczeństwo, utrzymanie. Opuszczacie na jakiś czas swoją ojczyznę. Ale zwróćmy uwagę, że Józef za jakiś czas, po śmierci Heroda, wrócił do Nazaretu, wrócił do domu. Zachował wiarę w Egipcie. Było to możliwe, bo udał się tam razem z Jezusem. To jest dla nas przykład, że warto z Jezusem zawsze być.
Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!
Komentarze