Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 07:51
Reklama GZMK Czad

Gerhard Schaffran, czyli biskup, który się w Leśnicy urodził

Na świat przyszedł 120 lat temu. Jako ksiądz pod koniec II wojny światowej zasłynął tym, że dobrowolnie zgłosił się do sowieckiego obozu dla niemieckich jeńców, by im posługiwać. Był biskupem Drezna.
Gerhard Schaffran, czyli biskup, który się w Leśnicy urodził
Biskup Gerhard Karl Schaffran, 1912-1996

Autor: Wikipedia

Jego leśnickie pochodzenie potwierdza akt urodzenia  wystawiony przez tamtejszy Urząd Stanu Cywilnego 9 lipca 1912 roku, pięć dni po przyjściu na świat Gerharda Karla Schaffrana. 14 lipca wikary, ks. Franciszek Sitek, udzielił mu w parafialnym kościele sakramentu chrztu. Rodzicami chrzestnymi byli Juliusz Lindner z Gorlitz, właściciel fabryki, oraz Ida Schaffran, panna zamieszkała w Leśnicy.  Narodzinami syna cieszyli się oczywiście najbardziej jego rodzice. Ojciec Karol był nauczycielem w Leśnicy i oficerem rezerwy. Pochodził z Jeleniej Góry. Matka, Elfryda Porada, wywodziła się z nauczycielskiej rodziny mieszkającej w miejscowości Łaziska w parafii Jemielnica. Pobrali się w tejże w Jemielnicy 27 maja 1910 roku. Ich małżeństwo pobłogosławił miejscowy proboszcz, ks. Józef Grund.

 Ojciec zginął na wojnie

Długotrwałe wspólne szczęście rodzinne nie było im dane, a to z powodu Wielkiej Wojny lat 1914-1918. Elfryda zdążyła wprawdzie urodzić czwórkę dzieci: najstarszą córkę Hertę oraz trzech synów (wszyscy otrzymali przynajmniej drugie imię po ojcu): Gerharda Karola, Herberta Karola i Karola Henryka, ale jej męża powołano jako oficera do wojska nie później niż w 1915 roku. Pod koniec wojny zostaje ciężko ranny i umiera 28 grudnia 1918 roku jako jeniec w angielskim szpitalu we francuskim Boulogne. I tam - z dala od Heimatu - zostaje pochowany.

Dla Gerharda i jego rodzeństwa zaczyna się trudny czas. Ojca nie ma, a matka z powodu gruźlicy musi wyjechać na kilkumiesięczne leczenie sanatoryjne. Dzieci zabierają do siebie jej siostry. Gerhard trafia do cioci Wandy i wuja Wiktora w Leśnicy. Mają oni już sześcioro własnych dzieci.

Jeszcze przed plebiscytem na Śląsku, czyli przed 20 marca 1921, Elfryda Schaffran z dziećmi opuszcza Leśnicę. Przenosi się do Godzieszowa koło Lubania (mieszka tam jej siostra i rodzice) i zajmuje jako mieszkanie nieczynny młyn, wiatrak położony za liczącą 650 mieszkańców wioską. W pamięci mieszkańców pozostaje jako bardzo pobożna kobieta, która prawie codziennie uczestniczy w mszy św.

Kiedy dowiaduje się, że władze przekształcają dawną szkołę kadetów w Berlinie Lichterfelde w Państwowy Zakład Wychowawczy, a pierwszeństwo przyjęcia będą mieli synowie oficerów, którzy zginęli w czasie I wojny światowej, postanawia – mimo niedostatku – oddać tam najstarszego syna.

- Pojechali razem do Berlina – mówi ks. prof. Kazimierz Dola, badacz i znawca historii Kościoła i Śląska. - Po zdanym egzaminie wstępnym zaprowadziła go do kościoła stosunkowo blisko szkoły, uklękli razem przy balaskach, odmówili wspólnie „Ojcze nasz” i „Zdrowaś”, po czym matka odezwała się do Gerharda, wskazując na tabernakulum:

- Ty wiesz, kto tu jest?

- Wiem, mamo.

- Wiesz też, że tu w Berlinie nigdy nie będę mogła cię odwiedzić, bo nie mamy pieniędzy?

- Wiem.

- To weź mnie teraz za rękę i przyrzeknij mi, że będziesz tu przychodził każdej niedzieli na mszę.

- Obiecuję - odpowiedział i temu przyrzeczeniu złożonemu matce pozostał wiemy.

- Szkoła berlińska była twardą szkołą życia, nie tylko dlatego, że panowała w niej wojskowa dyscyplina, ale także dlatego, że trudno w niej było funkcjonować katolikom, którzy stanowili niewielką grupkę uczniów, chociaż nauczanie religii, także katolickiej, należało do przedmiotów obowiązkowych – dodaje ks. prof. Kazimierz Dola. - W parafii Berlin - Steglitz 23 stycznia 1923 r. Gerhard otrzymał sakrament bierzmowania i przyjął imię Alojzy. Po czterech latach, w 1926 r., dzięki pomocy materialnej swego ojca chrzestnego Juliusza, który miał niewielką fabrykę maszyn w Goerlitz, przeniósł się do szkoły realnej (Ober-Realschule, odpowiednik naszego liceum zawodowego) do Goerlitz. Także matka przeniosła się do tego miasta odległego tylko o 20 km od Godzieszowa. Szkoła ta dała mu bardzo dobre przygotowanie w zakresie matematyki i przedmiotów technicznych, ale także językowe. Uczono tu dziewięć lat angielskiego i sześć lat francuskiego.

Kapelan jedzie na front

Gerhard myśli o kapłaństwie, ale  - by studiować w tamtych czasach teologię - potrzebuje łaciny. Po dwóch latach zmienia więc szkołę realną na gimnazjum, nadrabia zaległości by w 1932 roku zdać maturę i rozpocząć studia teologiczne na Uniwersytecie Wrocławskim.

Jeszcze w Goerlitz zaangażował się w parafialne ruchy młodzieżowe. Jednym z nich był ruch „Neudeutschland”, grupujący uczniów starszych klas szkół średnich oraz studentów. Jego program zamykał się w słowach „nowe życie w Chrystusie”. Kształtowanie świadomych młodych chrześcijan musiało być wyjątkowo nie na rękę nazistom, skoro w 1939 roku ruch zostaje rozwiązany przez gestapo.

Gerhard utrzymuje w czasie studiów kontakty z kolegami z Goerlitz. W czasie wakacji odbywają razem rowerowe wycieczki nie tylko po Niemczech. Zwiedzają także Holandię i Belgię, a częściowo również Francję i Włochy. 1 sierpnia 1937 roku kardynał Adolf Bertram udziela w kaplicy wrocławskiego seminarium święceń kapłańskich 67 diakonom. Jednym z nich jest senior roku Gerhard Schaffran. Tydzień później odprawia prymicje w kościele św. Jakuba w Goerlitz. W listopadzie przyjeżdża - pierwszy raz od dzieciństwa – do rodzinnej Leśnicy, by i tutaj odprawić prymicyjną mszę.

Młody ksiądz zostaje mianowany prefektem (wychowawcą) we wrocławskim seminarium. Podlega mu około 200 kandydatów do kapłaństwa. Współpracuje wtedy z ks. Henrykiem Grzondzielem, w latach 1959-1968 biskupem pomocniczym w Opolu. Po roku zostaje wikarym w liczącej około 20 tys. wiernych parafii św. Mikołaja we Wrocławiu. Ale i tu nie będzie długo. W połowie listopada zostaje wezwany na szkolenie dla sanitariuszy, podejmuje obowiązki kapelana i we wrześniu 1940 roku wyrusza razem z kompanią sanitarną na wojnę.

Początkowo stacjonuje w Polsce (Dęblin, Otwock) by razem z armią niemiecką ruszyć na Wschód – do miasta Głębokie na Wołyniu, a następnie na kilka miesięcy do Połocka.

- Jako sanitariusz, odwiedzał codziennie w polowych lazaretach, czasem około 250 rannych – opowiada ks. prof. Dola. - Była to równocześnie posługa kapłańska. Z pociągu sanitarnego z Rżewa, gdzie stacjonowali przez kilka miesięcy (wrzesień 1941 - maj 1942), pieszo wędrował do linii frontowych, by odprawić mszę św., udzielić rozgrzeszenia  i Komunii św., zaopatrzyć umierających. W styczniu 1942 r. przy wysokich mrozach umierało w każdym namiocie po kilku żołnierzy dziennie, nie możny ich było grzebać, bo ziemia zamarznięta była na beton. Dywizja, której był proboszczem, latem 1942 r. została pod Rżewem całkowicie rozbita, odtworzono ją jesienią tegoż roku na terenie Holandii i Belgii, a w 1943 r. przeniesiono do północnych Włoch (Florencja, Rawenna), zaś w styczniu 1944 r. skierowano na południe w stronę Rzymu.

- Udało się ks. Schaffranowi wyjednać audiencję u papieża Piusa XII dla niewielkiej grupy oficerów i sanitariuszy – dodaje ks. profesor. Na południe od Rzymu trwały ostre walki. I na tym froncie ks. Gerard wykazał się ofiarnością i niebywałą odwagą w ratowaniu rannych, pod ostrzałem przenosił ich z linii frontu do szpitala. Od końca 1944 r. do początku 1945 r. służył w północnej Italii (Merano, Bolonia). W marcu otrzymał urlop. W domu po niespełna tygodniu zaskoczyło go podane przez radio wezwanie, że wszyscy urlopowicze mają natychmiast zameldować się w najbliższej komendzie Wehrmachtu. Pojechał do Wrocławia, który od 22 stycznia 1945 r. był już zamkniętą twierdzą.

Ks. Schaffran był jednym z tych przedstawicieli katolików i ewangelików, którzy przygotowali spotkanie z komendanturą twierdzy, by wskazać na bezsens dalszej obrony miasta. 6 maja Wrocław skapitulował.

- We Wrocławiu na Psim Polu utworzono ogromny obóz jeniecki – mówi ks. prof. Kazimierz Dola. Po rozmowach z biskupem Josephem Ferche, który przez cały czas przebywał we Wrocławiu, po trzydniowej modlitwie, przywdział mundur wojskowy i zgłosił się do obozu. Radzieckie dowództwo obozu potraktowało go z dużą podejrzliwością jako szpiega.  Umieszczono go w celi karnej wielkości jednego metra kwadratowego, żywiono jedną miską strawy dziennie i bez końca przesłuchiwano. Po kilku dniach został jednak zwolniony i pozwolono mu wykonywać funkcje kapelana, nawet odprawiać mszę. Stopniowo liczba jeńców się zmniejszała, zwalniano chorych i słabych, pozostali 8 grudnia 1945 r. zostali wywiezieni w głąb Związku Radzieckiego. Podróż trwała siedem tygodni. Zakończyła się pod koniec stycznia 1946 r. w Azerbejdżanie, w Mingiczaur. Ks. Schaffran wyróżniał się tym, że do jeńców zwracał się uprzejmie przez "pan", bo uważał, że właśnie tam trzeba ludziom okazywać szacunek. Został w pamięci kolegów jako ksiądz, który podtrzymywał nadzieję i uczył modlitwy. Latem 1947 został przeniesiony do obozu Karagad, 50 kilometrów od Baku. Był tam jedynym katolickim księdzem.

- Ale nie tylko jako kapłan tam służył – uzupełnia ks. Dola. - Wykorzystywał umiejętności wyniesione ze zgorzeleckiej szkoły realnej i pracował m.in. jako mierniczy przy budowie linii kolejowej i przy budowie cementowni. Pewnego razu – przy budowaniu mostu – prace utknęły. Schaffran podszedł do głowiących się nad problemem inżynierów i zapytał, czy może im na coś zwrócić uwagę. Rosjanie zdziwili się, ale wyrazili zgodę. Poprawił błąd na planie inwestycji i to okazało się decydujące. To bardzo jego prestiż w obozie podniosło. I bez wątpienia przyczyniło się do tego, iż znalazł się wśród tych jeńców, których zwolniono do domu.

Śląsk trzeba było opuścić

W 1950 roku stanął we Frankfurcie nad Odrą. Na Śląsk już nie wrócił. Tym bardziej, że matka też znalazła się w Niemczech i zamieszkała w okolicach Leverkusen.

- Nie został w Leśnicy zupełnie zapomniany – podkreśla leśnicki proboszcz, ks. Henryk Pasieka. – Na 90-lecie jego urodzin gościliśmy u nas biskupów z Goerlitz i Drezna na uroczystej mszy św., a ks. prof. Kazimierz Dola przygotował wykład o jego życiu i działalności. Odbyła się okolicznościowa akademia. Tekst księdza profesora opublikowaliśmy wtedy w kolejnych częściach w parafialnym biuletynie.

90. urodziny były też okazją, by na ścianie leśnickiego gimnazjum odsłonić tablicę ku jego czci.

- Mamy w Leśnicy ulicę bp. Schaffrana – przypomina burmistrz Łukasz Jastrzembski. – Na nowym osiedlu w sąsiedztwie ulic prałata Głowackiego i przez lata związanego z Górą św. Anny o. Kanizego Lisa. Więc pamięć jakoś jest podtrzymywana. Nie umiem powiedzieć, ilu mieszkańców ulicy noszącej jego imię (stoi przy niej około 20 domów) wie, kim Gerhard Schaffran był i jak potoczyły się jego losy.

Tymczasem jest rok 1950. Ks. Gerhard zgłasza się do wikariusza kapitulnego archidiecezji wrocławskiej rezydującego w Goerlitz, ks. Ferdynanda Piontka i oddaje się do jego dyspozycji. Otrzymuje dekret na wikariusza do Cottbus. W marcu 1950 przystępuje do pracy. Nie przyjmuje ofiarowanego mu samochodu i objeżdża rozległą parafię na rowerze. Ma 38 lat. W 1952 roku angażuje się w organizację Katholikentagu – spotkania wiernych z Niemiec – w Berlinie. Zostaje też w 1951 mianowany kierownikiem Seminarium Katechetycznego w Goerlitz. Zajęcia przygotowujące katechetów i pomocników parafialnych trwają pół roku. Ks. Schaffran przeprowadził 15 takich kursów dla 200 osób. Już wkrótce okazali się niezwykle potrzebni i przydatni. Nie tylko z powodu coraz silniej odczuwalnej w Niemieckiej Republice Demokratycznej ateizacji, ale także z powodu rozproszenia, w jakim na terenie tamtej diecezji żyli katolicy.

Był niebywale pracowity. W latach 1953-1960 uczył katechezy najstarsze klasy gimnazjalne. Był duszpasterzem akademickim i kapelanem Stowarzyszenia Kolpinga. Kapelanem więziennym w Bautzen i Luckau. Od 1959 wykładowcą homiletyki (głoszenie kazań) w seminarium w Neuzelle. Zamknięcie muru berlińskiego, a tym samym granicy między obydwoma państwami niemieckimi w sierpniu 1961 roku zastaje go u siostry w Niemczech zachodnich. Tego samego dnia wraca samolotem do NRD. Na kolejne spotkanie z rodziną przyjdzie mu czekać aż do roku 1977.

Biskupem pomocniczym Goerlitz papież Jan XXIII mianuje go w listopadzie 1962 roku. Święcenia biskupie przyjmuje 22 stycznia 1963 w prokatedrze św. Jakuba w Goerlitz, tej samej, w której 25 lat wcześniej odprawił prymicje. Konsekruje go arcybiskup Berlina Alfred Bengsch. Współkonsekratorami są biskupi z Erfurtu i Magdeburga.

Kiedy w 1970 roku umiera nagle biskup Miśni (ze stolicą biskupią w Bautzen) Otto Spillbeck, papież mianuje jego następcą bp. Schaffrana. Ingres biskupi odbywa nie w Bautzen, ale w kościele dworskim w Dreźnie, dając wyraz temu, że chce tam przenieść stolicę biskupstwa Saksonii i Miśni. Stanie się to ostatecznie w roku 1980.

W latach 1980-1982 pełnił funkcję przewodniczącego Konferencji Biskupów w Berlinie. W 1980 wziął udział w pielgrzymce na Górę św. Anny i odwiedził miejsce swego urodzenia. Był tu także w roku 1983 podczas pielgrzymki papieża Jana Pawła II.

W 1987 roku przeszedł na emeryturę. Zmarł 4 marca 1996 w Dreźnie i został pochowany w grobowcu biskupów w tamtejszej katedrze.

Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"! 


Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ReklamaHeimat
ReklamaHelios
ReklamaOptyk Ptak 1197
zachmurzenie duże

Temperatura: -2°C Miasto: Strzelce Opolskie

Ciśnienie: 998 hPa
Wiatr: 10 km/h

Reklama
Ostatnie komentarze
J Autor komentarza: JanTreść komentarza: Ten budynek do remontu.To przecież stęchlizna,smród i grzyb.Nadaje się tylko do zburzenia i na to miejsce zrobić skrawek zieleni z dużym rowerem jako symbol przesiadkowe,bo z pociągu na autobus nikt się tam nie będzie przesiadałData dodania komentarza: 17.11.2024, 13:49Źródło komentarza: Przy nowych peronach straszy rudera. Remontu na razie nie będzie J Autor komentarza: JanTreść komentarza: Jeżeli ten most nie spełnia norm bezpieczeństwa,to most w Fosowskiem nad rzeką małapanwią na ulicy Arki Bożka powinien być dawno zamknięty.Tam nie ma żadnego chodnika,a piesi i rowerzyści jakoś się radzą.Kiedy tam jest zaplanowany nowy most spełniający normy bezpieczeństwa? Wtedy kiedy dojdzie do wypadku?Data dodania komentarza: 10.11.2024, 19:45Źródło komentarza: Most w Kolonowskiem zostanie wyremontowany. Będzie bezpieczniej M Autor komentarza: Magda PTreść komentarza: Bardzo ciekawy wywiad, cenne i holistyczne spojrzenie na zdrowie psychiczne na przestrzeni lat. Dziękuję. Jeśli chodzi o uzależnienia behawioralne myślę że warto też wspomnieć o pracoholizmie - niestety wciąż społecznie gratyfikowanym i wzmacnianym. Czytałam że czas pracy Polaków średnio na tydzień ciągle się wydłuża i jest dłuższy niż w innych krajach UE.Data dodania komentarza: 27.10.2024, 13:40Źródło komentarza: Najważniejsze to uczyć się zarządzać swoim czasem i życiem J Autor komentarza: MieszkaniecTreść komentarza: A w Fosowskiem ulica Arki Bożka do ulicy Opolskiej jest bez chodnika i spełnia normy bezpieczeństwa? Ale to Fosowskie,liczy się tylko bezpieczeństwo A w Fosowskiem ulica Arki Bożka do ulicy Opolskiej jest bez chodnika i spełnia normy bezpieczeństwa? Ale to Fosowskie,obojętnie,liczy się bezpieczeństwo mieszkańców kolonowskiego.Data dodania komentarza: 13.10.2024, 11:50Źródło komentarza: Most w Kolonowskiem zostanie wyremontowany. Będzie bezpieczniej P Autor komentarza: QuarcTreść komentarza: Merytoryczny bzdet, a autor mógłby sprawdzić o czym pisze zanim napisze: "Wody opadowe nie są już ściekami. Zgodnie z art. 16 pkt 69 Prawa wodnego wody opadowe i roztopowe stanowią wody będące skutkiem opadów atmosferycznych"Data dodania komentarza: 6.10.2024, 09:32Źródło komentarza: Mieszkańcy gminy Kolonowskie mogą spodziewać się kontroli, a potem kar do 10 tys. zł A Autor komentarza: GeorgTreść komentarza: Jak długo żyje nigdy nie widziałem żeby ktoś z LP sprzątał las. Zawsze jakieś organizacje zwolywane przez ludzi dobrej woli bo juz nie moga patrzeć na syf i dzieci na sprzątaniu świata więc i tak to posprzątają prędzej czy później. :)Data dodania komentarza: 30.09.2024, 06:54Źródło komentarza: Wykopane doły i śmieci w lesie. Grożą za to surowe kary
Reklama