- Nadal będę uczył studentów i kierował oddziałem. Konsultantem nie będę, bo przez ostatnie 8 lat władza nie zrobiła niczego dla opieki nad dziećmi - mówi dr Jarosław Mijas.
- Ledwo co przeżyliśmy zrzucenie na nasz szpital opieki nad małymi pacjentami z czterech powiatów: kędzierzyńskiego, głubczyckiego, krapkowickiego i naszego, a nawet części Śląska, bo placówki w Krapkowicach i Kędzierzynie-Koźlu były covidowe, choć proponowaliśmy zrobić dodatkowe oddziały dziecięce tego typu w Prudniku lub Kluczborku. Jesienią jeszcze słabsi wejdziemy w covid i choroby zakaźne, które dotrą do nas wraz z uchodźcami z Ukrainy, takie jak odra, czy błonica. I ja tego, nie mając władzy wykonawczej, na swoje spracowane barki nie wezmę - tłumaczy ordynator.
Od lat pediatria w Polsce jest niedoinwestowana. Dramatycznie brakuje lekarzy specjalistów w tej dziedzinie, znaczna część z nich jest już w wieku emerytalnym i nawet jeśli nadal pracują, to odchodzą ze szpitali do przychodni POZ.
i, którzy pozostają w szpitalach - harują ponad siły nawet po 260-280 godzin w miesiącu. To dwa razy więcej, niż przewiduje normalny etat.
- Niezbędne są systemowe rozwiązania, ale nikt nas nie słucha ani NFZ, ani Ministerstwo Zdrowia - przyznaje dr Jarosław Mijas.
Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!
Komentarze