W przydomowej pracowni Andrzeja Piontka zaraz od wejścia zobaczyć można mnóstwo drewnianych klocków. Kiedy przyjrzymy się bliżej, rozpoznamy wśród nich... fajki. Mają różne kształty, kolory, są większe i mniejsze, a każda ma swoją historię.
Od nauczyciela do...
Andrzej Piontek o swojej pasji może mówić godzinami. Zaczynał jako nauczyciel, ale wciąż ciągnęło go do manualnych prac. Postanowił rzucić etat nauczyciela i założył własną działalność.
- Złote czasy, lata 90. Zacząłem zajmować się stolarstwem, robiłem meble na zamówienie - przypomina pan Andrzej. - Firmę prowadziłem przez 10 lat. Później z różnych względów zamknąłem działalność i zatrudniłem się w starostwie powiatowym, gdzie pracowałem w wydziale edukacji.
Mimo to, cały czas drzemała w nim potrzeba tworzenia.
- Nieobce były mi lutnictwo, tokarstwo segmentowe, wykonywałem lampy Tiffany’ego, tworzyłem biżuterię, łącząc drewno egzotyczne z bursztynem - wymienia pan Andrzej. - Aż trafiłem na wrzosiec. To najładniejsze drewno, jakie udało mi się zobaczyć. Jego usłojenie jest nieporównywalne z żadnym innym drewnem na świecie. Szukając źródeł pozyskania wrzośca, dotarłem do Zbyszka Bednarczyka - producenta fajek. Po wymianie kilku wiadomości otrzymałem od Zbyszka spory karton zrzynków wrzoścowych, a wśród nich niedokończoną główkę fajki ze sporą skazą. Nie byłbym sobą, gdybym jej nie dokończył. Mam tę fajkę do dziś, nikomu jej nie pokazałem.
Mijały dni, lata, Andrzej Piontek zgłębiał temat, ponownie otworzył firmę i zaczął robić fajki.
Wyprawy po wrzosiec
- Jeździłem do Włoch, do najlepszego producenta. Wrzosiec to bardzo trudne do pozyskania drewno z przyziemnych bulw wrzośca drzewiastego Erica Arborea, który rośnie na zboczach gór w basenie Morza Śródziemnego. Trzeba organizować po nie specjalne wyprawy. Tartaków, gdzie można dostać wrzosiec, jest tylko kilkanaście na świecie. Z wybranego materiału zostaje wykorzystane może 20%, reszta ląduje w piecu na opał. Z tych 20% klocki dzieli się według gradacji jakościowej i wielkościowej. Cięcie bulw wrzośca u producenta to istne szaleństwo. Siada się naprzeciwko piły o średnicy 70 cm, bierze się bulwy i napiera na piłę. Te bulwy są mokre, nie mogą wyschnąć przed cięciem, później się je gotuje przez dobę, żeby pozbyć się garbników, inaczej fajka miałaby gorzki smak i nie nadawała się do palenia. Wygotowane kawałki zanosi się do mokrych piwnic i co miesiąc są one przenoszone do pomieszczeń o coraz mniejszej wilgotności. Kiedy przyjeżdżałem po materiał, miał już co najmniej rok - opowiada Andrzej Piontek. - Dobrze, gdy i u mnie w domu poleżał ze dwa lata. Wrzosiec jest bardzo kapryśny. Kiedy bulwa się rozrasta, "wchłania" małe ziarenka piachu. To wszystko zarasta i na etapie cięcia natrafia się na nisze z piachem. Bywa, że podczas obróbki znajduję ubytki w drewnie i nie może on stanowić już materiału na fajki.
Prosta fajka jest łatwa do zrobienia, ale żeby zrobić dobrą fajkę to już jest sztuka.
- To jak poszukiwanie Świętego Graala. Fajkarz weźmie do ręki dwa klocki drewna, wykona je identycznie, według pewnego wzornictwa, i jedna fajka będzie idealna, a druga np. nie będzie się dobrze palić. Nie potrafię wyjaśnić tej tajemnicy. Sam w swoich zbiorach mam takie fajki - opowiada strzelczanin. - Idealna na pewno powinna cechować się nienaganną inżynierią, cieszyć oko urokiem wrzośca i być precyzyjnie wykonana. No i powinna być dostępna finansowo dla jak najszerszego grona nabywców. Zależało mi, żeby moje fajki miały określony styl, żeby ktoś, kto je zobaczy, wiedział, że to moja praca, bez odczytania puncy.
Fajczarz czy fajkarz?
- Fajczarz pali fajki, fajczy, a fajkarz je wykonuje - mówi rzemieślnik. - Ja najpierw zrobiłem fajkę, a później ją zapaliłem, choć wcześniej nigdy nie paliłem papierosów. Trzeba jednak zaznaczyć, że w przypadku palenia fajki nie chodzi o zaspokajanie głodu nikotynowego. Palenie fajki to forma spędzania czasu wolnego, zawierania znajomości, podtrzymywania tych znajomości. To sposób bycia. W fajkarstwie palenie fajki nie jest najważniejsze - podkreśla pan Andrzej.
Fajkarz jest zawodem o charakterze produkcyjnym. Celem pracy fajkarza jest wykonywanie fajek, ich konserwacja i naprawa. Zawód ten można uzyskać na drodze kształcenia rzemieślniczego, jak również poprzez samokształcenie - tak jak w przypadku pana Andrzeja. Warto dodać, że w klasyfikacji zawodów fajkarz ma od niedawna swój kod, a fajkarstwo uznawane jest za rodzaj rzemiosła artystycznego.
- Jestem członkiem Śląskiego Klubu Fajki. W tym fajczarskim świecie można poznać naprawdę ciekawych ludzi, "pozytywnie zakręconych". Nie wiem, czy to kwestia specyficznego środowiska, które łączy palenie fajki, ale tam nie ma ludzi tuzinkowych, każdy wie, czego chce, i ma niesamowite pasje niekoniecznie związane z fajkarstwem. Poza klubem spotykałem fajczarzy podczas np. Święta Fajki w Przemyślu albo na mistrzostwach w wolnym paleniu fajki, które odbywają się na zasadzie zabawy z udziałem około 500 osób. Każdy otrzymuje taką samą fajkę, trzy gramy tytoniu, dwie zapałki i draskę do zapalenia zapałki, i na start zapala się tytoń. Trzeba tak palić, tak kombinować, żeby tytoń nie zgasł. Mistrzowie te 3 gramy tytoniu palą ponad trzy godziny. Przy każdym stoliku jest sędzia, który pilnuje zasad. Fajczarze w większości nie zaciągają się, bo nie chodzi tutaj o nikotynizowanie się - zaznacza fajkarz ze Strzelec Opolskich.
Satysfakcja jest bezcenna
Andrzej Piontek, gdy jeszcze tworzył fajki komercyjnie, sprzedawał je głównie przez internet, brał też udział w różnych wystawach, targach i spotkaniach. Jego produkty docierały do Niemiec, Japonii, Szwajcarii czy Finlandii. Nabywcy doceniali ręcznie wykonane fajki. Na każdą z nich potrzeba było kilkudziesięciu godzin pracy. Rzemieślnik-artysta był w stanie wykonać od 5 do 10 fajek miesięcznie.
- Mimo że już nie robię fajek i nie prowadzę biznesu, to jednak fajkarska pasja wciąż we mnie jest. I choć wykonanie fajki jest bardzo wymagającym zajęciem, bo dłonie cięgle są napięte, to jeszcze, od czasu do czasu, coś tworzę na własne potrzeby - przyznaje pan Andrzej i dodaje, że ostatnio bardziej pochłania go tworzenie w srebrze.
- Każdemu polecam, żeby zrobił coś w swoim życiu samodzielnie - obojętnie, co to będzie. Dzisiaj dostęp do informacji jest powszechny, wystarczy poświęcić trochę czasu i konsekwentnie to realizować. Nie bójmy się - zachęca Andrzej Piontek. - Nie ma chyba większej satysfakcji od zrobienia czegoś samemu.
Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!
Komentarze