60 lat razem, na dobre, i na złe
Jak wygląda poranek w dniu ślubu w domu panny młodej? W dzisiejszych czasach przyszła żona zaczyna ten dzień od wizyty kosmetyczki i fryzjerki, później zakłada wymarzoną suknię i pozuje do pamiątkowych zdjęć, by ostatecznie, w kawalkadzie pojazdów, pojechać wraz z narzeczonym do kościoła bądź Urzędu Stanu Cywilnego i tam złożyć uroczystą przysięgę, a następnie w towarzystwie rodziny i przyjaciół świętować do białego rana w wybranym przez siebie lokalu.
Pani Edith Pyka, która wraz z mężem obchodziła niedawno Diamentowe Gody, wspomina ten dzień nieco inaczej.
Dziś mamy już śluby konkordatowe, jednak w 1963 r. zawarcie związku małżeńskiego wymagało złożenia przysięgi zarówno przed urzędnikiem państwowym, jak i w kościele. Ślub Cywilny państwo Pyka zawarli 20 kwietnia, w dzień po 20 urodzinach Edith, zaś przed Bogiem ślubowali sobie dwa dni później - 22 kwietnia.
- Wtedy wesela były naprawdę wesołe, aktywne - wspomina Edith Pyka. - Wynosiło się wszystko z domu i wesela robiło się w izbach.
Państwo Pyka w trzech pokojach pomieścili 60 gości, którzy bawili się z nimi tego dnia. Zespół, który przygrywał im do tańca, nie rozstawił się na specjalnej scenie, a w ogródku przed domem. We wszystkich pomieszczeniach pootwierano okna, żeby muzyka docierała do środka.
- Po obiedzie, pod wieczór szło się na salę potańczyć - opowiada pani Pyka. - Tam przychodzili też inni ludzie z wioski. Starostowie weselni polewali po drodze po kieliszku wszystkim tym, którzy stali przy swoich domach, przy furtkach. Po tańcach, o dziesiątej, wróciliśmy znów do domu na kolację.
Choć Edith i Herbert ślubowali sobie już sześć dekad temu, to związek tworzą trochę dłużej. Poznali się na zabawie tanecznej, gdy Edith - rodowita Gąsiorowiczanka - miała zaledwie 17 lat. Herbert mieszkał wtedy w oddalonych o około 4 kilometry Łaziskach. Dziś ta odległość nie robi na nikim wrażenia, ale w tamtych czasach, gdy w całej wsi samochody można było niejednokrotnie policzyć na palcach jednej ręki, mężczyzna musiał do swojej dziewczyny przyjeżdżać na rowerze i tak trwało to trzy lata, aż do tego pamiętnego dnia.
- Jak na 22 kwietnia, było bardzo ciepło, na salę szłam w samej sukience - wspomina pani Edith. - Przez to, że nie było wtedy samochodów, do cywilnego i do kościoła wiózł nas pan Lipok z Jemielnicy, a po resztę ludzi przyjechał autobus z kopalni.
Dziś organizacja wesela polega głównie na wyborze lokalu, fotografa, zespołu i dekoracji, ale tych 60 lat temu realia były zupełnie inne. Zorganizować trzeba było wszystko - począwszy od alkoholu i żywności.
- Było dużo roboty, bo wszystko trzeba było zrobić samemu - ubić świnie, wypiec kołacze, mieszać wódkę - wylicza Edith Pyka. - . Przy takim weselu ludzie naprawdę się napracowali. Brat przyjechał na wesele z Kędzierzyna i spał w domu, na górze, a wtedy jeszcze nie było tam niczego, tylko siano. I na tym sianie spali tą jedną noc. Ludzie wtedy nie potrzebowali żadnych hoteli ani luksusów, jedynie koca, żeby się przykryć.
- Ludzie ze sobą trzymali, pomagali sobie nawzajem - dodaje pan Herbert. - Po sąsiedzku nosiło się stoły, krzesła, talerze, duże garnki, bo w domach się wtedy tyle nie miało.
- To było proste, ale wesołe życie - podsumowują małżonkowie, a słuchając ich opowieści, trudno się z nimi nie zgodzić.
Zapytani o receptę na udany związek, stwierdzili, że najważniejsze są ufność, uczciwość, okazywanie sobie czułości i wzajemne zrozumienie w dobrych i złych czasach.
- Czasami jest z górki, czasami pod górkę, takie jest życie - podsumowują. - Jednak, jeśli ludzie się kochają, to dążą do tego, żeby się dogadać i te lata ze sobą przeżyć razem, w zdrowiu.
W ciągu tych 60 lat doczekali się czwórki dzieci - trzech synów i córki, oraz ośmiorga wnucząt. Swój jubileusz świętowali z rodziną i przyjaciółmi. Nie zabrakło też życzeń i upominków od przedstawicieli lokalnych władz.
Zespół redakcyjny "Strzelca" również pragnie pogratulować małżonkom z okazji ich budzącej podziw rocznicy i złożyć najserdeczniejsze życzenia zdrowia, radości i pomyślności. Niech na dalsze wspólne lata nigdy nie brakuje Wam tej ufności i wzajemnego zrozumienia, o którym mówiliście.
Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!
Komentarze