Małgorzata Malec: Wybory samorządowe w przyszłym roku. Czy zamierza pan startować?
Marcin Wycisło: Raczej tak, zamierzam startować, choć taka oficjalna, ostateczna decyzja będzie ogłoszona w przyszłości, gdy już nadejdzie ten moment. Jesteśmy obecnie w trakcie kilku dużych projektów i chcielibyśmy je dokończyć. Potrzeb i zadań do zrealizowania jest wiele, a zwłaszcza w zakresie uzbrajania terenów mieszkaniowych w naszej gminie w infrastrukturę wod-kan, drogi i oświetlenie. W tym roku rozpoczynamy duże inwestycje w tym zakresie – rozbudowę sieci Wod-Kan i budowę dróg na jemielnickich osiedlach. Mamy także kolejne plany związane z nowym okresem programowania – jeśli chodzi o wykorzystanie środków unijnych.
Zrobiliśmy też sporo w innych obszarach. Takim dużym, wieloletnim projektem jest przedszkole i żłobek. Wyremontowaliśmy też kilka świetlic i naszych budynków. Mamy spory projekt stworzenia w Jemielnicy świetlicy z prawdziwego zdarzenia - czegoś na kształt domu kultury. Dążymy do tego, aby w miejscowości było miejsce na życie kulturalne i publiczne, w którym można by się spotkać z różnych okazji. Dzisiaj społeczeństwo, zwłaszcza młode, oczekuje tego, by gmina spełniała zadania publiczne na wysokim poziomie i dawała również możliwość zagospodarowania czasu wolnego, dlatego powinniśmy zwrócić również większą uwagę na rozwój naszej infrastruktury sportowej - przydałaby się większa, pełnowymiarowa hala sportowa.
Ostatnim znaczącym wydarzeniem był też przyjazd samochodu ratowniczo-gaśniczego do OSP Jemielnica. Dobry sprzęt, a przede wszystkim bardzo dobre wyszkolenie naszych strażaków, to duży potencjał. Jesteśmy zlokalizowani w centrum powiatu, mamy cztery silne jednostki, w tym trzy w Krajowym Systemie Ratowniczo-Gaśniczym. Systemie, który stawia określone wymagania - również sprzętowe. Jest wiele działań prowadzonych w zakresie modernizacji ochotniczych straży pożarnych, również z czynnym udziałem pracy społecznej strażaków ochotników. Powoli powinniśmy też myśleć o kolejnych zakupach samochodów strażackich.
Planów jest wiele. Chciałbym kontynuować te zadania, które będą przed nami stawiane. Rolę włodarza gminy pojmuję tak, że trzeba ciągle słuchać mieszkańców. Wójt powinien mieć pomysły i inicjować różne działania, ale jego rola nie polega na tym, by dyktatorsko narzucać swoją wizję i forsować wyłącznie swoje plany. Trzeba stale wsłuchiwać się w potrzeby lokalnej społeczności. Młodzi ludzie kształcą się, podróżują - zbierają pozytywne pomysły i wzorce, i oczekują też przeniesienia ich na własne otoczenie.
Czy uważa pan, że dla radnych i włodarzy powinny być ograniczenia w pełnionych funkcjach, na przykład dwie, trzy kadencje lub więcej, czy nie?
- Z punktu widzenia zainteresowanego, to może być trudne do obiektywnej oceny. Jestem zdania, że ograniczenia są w pewnym sensie odebraniem społecznościom lokalnym możliwości wyboru, możliwości samostanowienia. Myślę, że to mieszkańcy najlepiej oceniają efekty pracy swoich samorządowców. Zdobyte doświadczenie też ma pewną wartość. Każde wybory to moment weryfikacji i oceny pracy wójta, burmistrza, czy radnego. Natomiast możliwość zmiany nigdy nie jest blokowana, bo to mieszkańcy najlepiej oceniają, To przecież pokazały nawet ostatnie wybory w wielu miejscach. Powtórzę - uważam, że należy ciągle wsłuchiwać się w głos ludzi. Powtórzę: ograniczenia są w pewnym sensie odebraniem społecznościom lokalnym możliwości wyboru, a nie mnie możliwości kandydowania.
Jak się lepiej rządzi, ze słabą, czy silną opozycją?
- Uważam, że w samorządzie polityki przenoszonej z samej góry do samego dołu nie powinno być. U nas do tej pory tak to było zawsze, że po wyborach nie miało już znaczenia, z jakiego komitetu kto startował. Ten podział w różnych kwestiach przebiega inaczej. Każda sprawa, czy też rozwiązanie, ma swoich zwolenników i przeciwników. Widzę czasami, że radni i sołtysi często mocno zabiegają o sprawy swoich miejscowości, i to jest dobre. Trudno byłoby to postrzegać jako bycie ciągłą opozycją. Jak mówiłem, trzeba wsłuchiwać się w te głosy i wspólnie, na zasadzie konsensusu, szukać rozwiązań, które będą akceptowane przez wszystkich. W zdecydowanej większości uchwały podejmowane w naszej gminie przyjmowane są jednogłośnie. Ważne, by do dyskusji podchodzić spokojnie i nie pozwalać, by wkradały się niepotrzebne emocje i wzburzenie.
Czy zdarzyło się panu zrobić coś wbrew powszechnej opinii i woli wyborców, bo pana zdaniem tego wymagał interes gminy?
- Prowadzenie gminy wiąże się czasem z koniecznością podejmowania decyzji odważnych, niepopularnych, czasem nieakceptowanych przez wszystkich. Najtrudniejsze są czasami decyzje rozstrzygające, jednak pełniąc funkcję wójta zawsze staram się szukać takich rozwiązań, które prowadzą do dobra i pomyślności mieszkańców całej gminy. Trudno wskazać rozwiązania, które spotykałyby się ze stuprocentowym poparciem. Zawsze może ktoś powiedzieć, że coś mogłoby być zrobione lepiej. To też są cenne głosy, bo zawsze dają wartościowe uwagi i mobilizują.
Dziś każdy może się wypowiedzieć również w mediach społecznościowych i wyrazić swoją opinię, natomiast to na nas, samorządowcach, spoczywa odpowiedzialność za prowadzenie spraw gminy i przyjmowane rozwiązania. Wraz z radnymi gminy staramy się wychodzić naprzeciw oczekiwaniom mieszkańców.
Czy pełnienie funkcji publicznej zostawia miejsce na życie prywatne, realizację wcześniejszych pasji, zainteresowań? Jak godzi pan obowiązki włodarza gminy z życiem rodzinnym?
- Praca wójta, włodarza jest bardzo ciekawa, daje możliwość rozwoju i zdobywania cennego doświadczenia, a przede wszystkim to możliwość stałego kontaktu z ludźmi. Wymaga jednak stałego zaangażowania i dyspozycyjności, możliwości reagowania w każdej chwili. Czasami zdarza się, że w wolnym czasie trzeba rzucić wszystko i pojechać na miejsce jakiegoś zdarzenia. Również wiele spotkań odbywa się w godzinach popołudniowych lub w weekendy. Jednak ta praca to wybór. Obecnie każdy z nas jest zabiegany. Zadań, obowiązków i różnych spraw każdy ma obecnie wiele na głowie.
Ważne jest tu oczywiście także wsparcie i wyrozumiałość ze strony rodziny, która daje też niesłychaną motywację do działania. W ostatnich dwóch latach wiele w moim życiu się zmieniło. Łączenie obowiązków zawodowych z życiem rodzinnym wymaga dobrej organizacji, czasem bywa trudne, ale tym bardziej później docenia się te wolne chwile czasu prywatnego i wartościuje chwile spędzane z rodziną. Czasem spacer czy rodzinna wycieczka rowerowa to także okazja do częstszego zobaczenia z bliska tego, co dzieje się w terenie.
Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!
Komentarze