Senior płacił za kablówkę 60 zł, cena wzrosła nagle do 100 zł. Mężczyzna czuł się oszukany
Pod koniec grudnia minionego roku nasz Czytelnik podpisał z jednym z dostawców nową umowę na dostarczanie telewizji kablowej. Wcześniej płacił za usługę 60 zł. Jednak w styczniu, wraz z podpisaniem nowej umowy, cena za kablówkę znacznie wzrosła. Pan Waldemar mówi, że zaproponowano mu wyłącznie najdroższy dostępny pakiet i nie omówiono z nim innych możliwości.
– Jestem emerytem, mam niepełnosprawną żonę, znaczną część emerytury wydajemy na leki. Te ponad 100 zł miesięcznie za telewizję to dla nas ogromny wydatek – skarży się.
Nowa umowa została zawarta na 2 lata, jednak w ciągu miesiąca od dnia podpisania można ją było wypowiedzieć. Pan Waldemar zapewnia, że odwiedził punkt obsługi dostawcy kablówki w czasie przewidzianym na odstąpienie od umowy, by zgłosić chęć zmiany pakietu na tańszy. Twierdzi jednak, że nie został wysłuchany przez obsługę, która z racji jego wieku potraktowała go lekceważąco, a do zmiany w umowie ostatecznie nie doszło.
W sprawie seniora interweniowała powiatowa rzeczniczka konsumentów Małgorzata Płaszczyk-Waligórska.
– Zwróciłam się do przedsiębiorcy z prośbą o wyjaśnienie sytuacji – mówi pani Małgorzata. – Stanęło na tym, że firma w trosce o dobro klienta przychyli się do jego prośby o zmianę pakietu na taki, który jest dla niego najkorzystniejszy.
Dlaczego klientowi sprzedano najdroższy pakiet i nie zaproponowano tańszej oferty?
– Firma tłumaczy, że z nowym rokiem wzrosły ceny za kablówkę, podrożał również pakiet, z którego klient korzystał wcześniej, stąd taka cena. A zaproponowano mu ten najdroższy pakiet, żeby nadal mógł korzystać z programów, które miał dotychczas – wyjaśnia Małgorzata Płaszczyk-Waligórska.
Rzeczniczka praw konsumenta, przestrzega seniorów, by przed podpisaniem jakiekolwiek umowy zwracali uwagę na najmniejsze szczegóły. – Teoretycznie strony powinny wszystko ze sobą ustalić, klient powinien być poinformowany o tak istotnym elemencie umowy, jak podwyżka ceny za usługę - dodaje.
Czy prawo wystarczająco chroni seniorów przed nieuczciwymi praktykami handlowymi?
– Teoretycznie chroni, jest ustawa o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym – tłumaczy Małgorzata Płaszczyk-Waligórska. – O nieuczciwej praktyce rynkowej może być mowa, gdy jest ona sprzeczna z dobrymi obyczajami i w istotny sposób zniekształca lub może zniekształcić zachowanie rynkowe przeciętnego konsumenta przed zawarcie umowy dotyczącej produktu, w trakcie jej zawierania lub po jej zawarciu, w szczególności zaś może to być praktyka rynkowa wprowadzająca w błąd oraz agresywna praktyka rynkowa, jak również stosowanie sprzecznego z prawem kodeksu dobrych praktyk.
– Konsument, który został wprowadzony w błąd podczas zawierania umowy, może uchylić się od skutków prawnych umowy zawartej pod wpływem błędu – dodaje. – Powinien w tym celu wystosować do przedsiębiorcy pismo, w którym opisze sposób, w jaki został wprowadzony w błąd i wykazać, że to przez wprowadzenie w błąd doszło do zawarcia umowy. Oprócz powołania się na wprowadzenie w błąd w rozumieniu przepisów kodeksu cywilnego, należy również, a nawet przede wszystkim, podnieść kwestię zastosowania przez przedsiębiorcę nieuczciwych praktyk rynkowych wprowadzających w błąd w rozumieniu ustawy. Największy problem jest często z udowodnieniem nieuczciwych praktyk rynkowych, bo czasem jest to słowo przeciwko słowu.
Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!
Komentarze