Tylko Opole ma od nas niższe bezrobocie, a Ukraińcy nie zabierają nam pracy
Jak obecnie wygląda rynek pracy i bezrobocie w powiecie strzeleckim? – Na koniec stycznia w naszym urzędzie pracy było zarejestrowanych 1139 osób. To naprawdę niewiele, a wzrost w porównaniu z rokiem ubiegłym wynosi zaledwie kilka osób – podkreśla Roman Kus. – Pamiętajmy też, że zima zawsze jest okresem, kiedy bezrobocie nieco rośnie. Niebawem zaczną się prace sezonowe, chociażby w budowlance, aczkolwiek kryzys i na tej branży odcisnął piętno.
– Z naszych rozmów z przedsiębiorcami wynika, że zamówień jest w tym sektorze gospodarki o wiele mniej, niż wcześniej – dodaje. – Nie ma jednak mowy o tym, że te firmy szykują się do zwolnień grupowych, czy wręcz zakończenia działalności. Sytuacja na rynku pracy zależy jednak od tego, jak będzie się rozwijać nasza gospodarka. Ale na razie jestem dobrej myśli i mam nadzieję, że kryzys nie będzie miał większego wpływu na nasz rynek pracy.
Póki co, powiat strzelecki ma najniższą po Opolu, stopę bezrobocia w województwie. Wynosi ona 4,6 procenta.
– Jako urząd pracy nie mamy nieograniczonych możliwości działania, nie możemy nikogo zmusić do podjęcia pracy – mówi Roman Kus. – Czasem ludzie odmawiają, ale nie dlatego, że nie chcą pracować, tylko po prostu nie mogą podjąć oferty, którą proponujemy. Przeszkodą często jest stan zdrowia. Ludzie cierpią na różne schorzenia, które uniemożliwiają im wykonywanie określonych zawodów. Kolejną przeszkodą w podjęciu pracy może też być kwestia dojazdów, z którymi w naszym powiecie jest różnie. Wykluczenie komunikacyjne to poważny problem, bo przecież nie każdy ma możliwość dojazdu do pracy własnym samochodem, ponadto koszty takich przejazdów są bardzo wysokie, a nie wszędzie dociera autobus czy pociąg.
Szansą na rozwój pracowników są szkolenia
W tym roku strzelecki PUP otrzymał z Krajowego Funduszu Szkoleniowego 390 tys. zł. Pracodawcy mogą przeznaczyć te pieniądze na podniesienie kwalifikacji swoich pracowników.
– Czyli na tzw. szkolenia zawodowe twarde, chociaż zdarzają się wnioski na szkolenia miękkie – wyjaśnia Roman Kus. – Możemy też sfinansować szkolenia dla samych pracodawców. Krajowy Fundusz Szkoleniowy to bardzo dobre rozwiązanie, bo przecież pracodawcy zasilają swoimi pieniądzmi Fundusz Pracy i te pieniądze mogą do nich wrócić w takiej właśnie formie, a wiemy jak ważne jest podnoszenie kwalifikacji. Na całym świecie pracownicy i pracodawcy są świadomi, że nauka trwa przez całe życie. U nas do tej pory wydawało się, że raz skończona szkoła wystarczy na całe życie, co jest nieprawdą. Świat zmienia się, rozwiązania produkcyjne i technologiczne ewoluują, a pracownika trzeba dokształcać, żeby nadążyć na trendami w gospodarce.
Do strzeleckiego PUP wpłynęły 73 wnioski od pracodawców z różnych branż na kwotę 840 tys. zł. To ponad dwukrotnie więcej, niż jest pieniędzy do rozdysponowania.
– Przeprowadzimy analizę tych wniosków i będziemy starali się, w miarę możliwości rozdzielić pieniądze sprawiedliwie między pracodawców – podkreśla Kus. – Będziemy też negocjować inne rozwiązania, proponować, żeby pracodawcy dołożyli do szkoleń więcej ze swoich funduszy. Jeśli wnioskodawcy nie będzie satysfakcjonowało takie rozwiązanie, będziemy namawiać do złożenia wniosku z kolejnej puli dofinansowania, która zostanie uruchomiona w drugiej połowie tego roku. To będzie rezerwa ministerialna na fundusz szkoleniowy.
Strzelecki urząd pracy czeka też na pieniądze unijne
– Pieniądze z Funduszu Pracy, który mamy na aktywizację osób bezrobotnych, w zasadzie już nam się skończyły i teraz czekamy na uruchomienie środków z Europejskiego Funduszu Społecznego – mówi Roman Kus.
Pieniądze unijne mogą być wydane na aktywizację zawodową.
– Czyli staże, prace interwencyjne, trwające kilka miesięcy, zakupienie przez pracodawcę nowego sprzętu, dzięki któremu będzie mógł stworzyć nowe miejsca pracy oraz na dotacje na rozpoczęcie działalności gospodarczej – wymienia. – Nie wiemy jednak dokładnie, kiedy program ruszy, a w tym roku są do wydania 3 mln zł. Jeśli uruchomimy je w połowie roku, to może okazać się, że pieniędzy jest dużo, ale nie będziemy w stanie rozdysponować ich w tak szybkim tempie, a muszą być rozliczone do końca roku.
Ilu osób narodowości ukraińskiej jest w tej chwili zarejestrowanych w PUP?
– Ich liczba nie przekracza trzydziestu – zaznacza Roman Kus. – Głównie to kobiety. Panów jest dosłownie kilku. Pamiętajmy jednak, że osoba pochodząca z Ukrainy nie ma potrzeby rejestracji w urzędzie pracy, ponieważ jest ubezpieczona i ma możliwość zatrudnienia się na rynku pracy bez naszego pośrednictwa. Natomiast jeśli chciałaby skorzystać ze środków Funduszu Pracy, np. w ramach stażu, to taka możliwość oczywiście istnieje. – Kilka pań skorzystało ze staży i są w trakcie ich odbywania. Kiedy je skończą, będą miały możliwość podjęcia zatrudnienia w ramach umowy o pracę. Te osoby nie stanowią dla polskich obywateli zagrożenia, jeśli chodzi o rynek pracy. Przeciwnie - uzupełniają go, ponieważ podejmują się pracy w zawodach deficytowych na naszym lokalnym rynku pracy. W tej chwili rynek jest w stanie wchłonąć każdą ilość osób, bez względu na to, czy są narodowości polskiej czy ukraińskiej.
W powiecie strzeleckim Ukrainki najczęściej pracują jako opiekunki w domach opieki społecznej, osoby sprzątające w firmach, czy pomoc administracyjna.
– Istotna jest tu bariera językowa – wskazuje dyrektor. – Nie wszyscy znają polski, dopiero się go uczą, ale przez to nie podejmują pracy zgodnie ze swoim wykształceniem, a są często naprawdę dobrze wykształcone.
Na jakie zawody jest obecnie największe zapotrzebowanie w powiecie?
– Na kierowców ciężarówek, ale tych brakuje w całym kraju. Potrzeba też osób, które mają uprawnienia na sprzęt budowlany, spawaczy, pielęgniarek, do służb mundurowych, personelu medycznego i do opieki nad starszymi osobami w DPS-ach oraz niepełnosprawnymi – wymienia. – To są zawody obciążające psychicznie i fizycznie, tu są poważne braki i tych osób na rynku pracy potrzeba.
Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!
Komentarze