Jak Ślązacy z podstrzeleckich wsi w XIX wieku podbijali Dziki Zachód
Artur Owczarski, autor książki „Teksas to stan umysłu”, w Strzelcach Opolskich był po raz pierwszy. Przy okazji odwiedził też Rozmierz i Płużnicę Wielką. – Wiedziałem, że prędzej czy później muszę tu przyjechać – opowiada. – Jak tylko wszedłem do strzeleckiego ratusza i zobaczyłem wiszący w głównej sali i przygotowany przez mieszkańców Bandery herb, przedstawiający Strzelca Opolskiego i teksańskiego kowboja, wiedziałem, że jestem we właściwym miejscu. W ratuszu jest też ściana poświęcona honorowym obywatelom gminy Strzelce Opolskie, a na niej wisi zdjęcie mojej, niestety już nieżyjącej, przyjaciółki - Elenory Goodley, w której domu w Teksasie wielokrotnie nocowałem, i która nazywała mnie swoim polskim synem, a ja ją moją teksańską mamą.
Pierwsze kontakty z miastem Bandera, Strzelce Opolskie nawiązały w 2003 roku
Doszło do tego między innymi właśnie za sprawą Elenory Goodley, z domu Długosz - potomkini śląskich założycieli teksańskiej osady, która szukając korzeni swych przodków, odwiedziła wówczas Rozmierz. – Elenora pracowała w komisji historycznej w Banderze, to ona była inicjatorką partnerstwa, jakie nawiązały oba miasta i sprawczynią całej wymiany kontaktów i rodzinnych historii oraz obopólnych odwiedzin, które się potem wydarzyły – opowiada Artur Owczarski.
Reporter przyjechał do Strzelec na zaproszenie Miejskiej i Gminnej Biblioteki Publicznej Strzeleckiego Ośrodka Kultury. Inicjatorką wizyty była kierowniczka biblioteki, Grażyna Waz. – Pana Artura zobaczyłam kiedyś w programie TVN – opowiada pani Grażyna. – Mówił tam o Teksasie, o Płużnicy, Rozmierzy i exodusie do Teksasu. Postanowiłam wtedy, że koniecznie muszę go do nas zaprosić, bo porusza sprawy, które są tak ważne dla naszego regionu. Skontaktowałam się więc z panem Owczarskim i od tego momentu wszystko potoczyło się lawinowo, pan Artur był bardzo otwarty i ciekawy Strzelec.
– Spotkanie ze strzelczanami było bardzo udane – przekonuje reporter. – Wspaniale było rozmawiać z ludźmi, którzy są żywo zainteresowani zamieszkaną przez zaledwie tysiąc osób osadą w dalekim Teksasie. Zaskoczyło mnie, że na spotkaniu w bibliotece pojawiło się sporo osób, które naprawdę żyją historią, ale i współczesnością miasteczka Bandera, którzy - czasem kilkukrotnie, odwiedzili Banderę i utrzymują kontakty z jej mieszkańcami. Na filmie, który prezentowałem w bibliotece, ludzie poznawali swoich teksańskich znajomych, opowiadali historie związane z osadą, to było niesamowite. Przyszedł też brat księdza Kurzaja z Bandery, który opowiadał o wystawie poświęconej emigracji Ślązaków. Ludzie mówili o izbie pamięci w Płużnicy Wielkiej, wspominali, gdzie w Teksasie tańcowali, z kim pili tequilę. Ale przyszli też strzelczanie, którzy o tej historii usłyszeli po raz pierwszy.
W Banderze reporter był już pięć razy. – Wracam tam do "swoich" ludzi, których z roku na rok przybywa – mówi. – Tam żyją potomkowie dawnych osadników z Rozmierzy, jednak tylko jedna osoba z kręgu moich znajomych mówi po polsku i osiedliła się tam stosunkowo niedawno.
W połowie XIX wieku 16 śląskich rodzin założyło osadę w Teksasie
W 1854 roku 150 osób w poszukiwaniu lepszego życia wyjechało z Płużnicy Wielkiej za ocean.
– Płynęli na zaproszenie księdza Moczygemby – opowiada Owczarski. – Po przybyciu do Ameryki założyli tam pierwszą polską osadę w USA - Pannę Marię. Wśród nich byli też pionierzy z miejscowości Rozmierz,. Ci jednak nie chcieli zostać w Pannie Marii i pojechali dalej, na północny zachód. Osiedli w mormońskiej osadzie i zaczęli pracować w tamtejszym tartaku. To było dość charakterystyczne miejsce na mapie, ponieważ na północ od osady leży przełęcz, która stanowiła granicę ziem Indian, rozciągających się na północ, i ziem osadników, ciągnących się na południe. Granicę wyznaczono w wyniku wielu potyczek i układów z Indianami. Hiszpanie wbili w tym miejscu flagę, czyli po hiszpańsku banderę - stąd nazwa osady.
Bandera - oficjalna światowa stolica kowbojów
– Współcześnie całe miasteczko wciąż żyje tradycją kowbojską, ludzie ubierają się w stylu western – podkreśla reporter. – Zabronione jest stawianie budynków, które mają więcej niż dwa piętra, zakazane są billboardy i sklepy wielkopowierzchniowe. Jednak Bandera to nie skansen, tylko żywe miasto, i to dość niezwykłe. Pod restauracją w centrum miasta żyje sobie np. duże stado wolnych kur, miejsce to nazywam republiką wolnych kurczaków.
– To jest niesamowite miejsce i niesamowita historia mieszkańców podstrzeleckich wsi, którzy założyli światową stolicę kowbojów – przekonuje Artur Owczarski. – To jest tak niezwykłe, że napisałem o tym książkę, która ma 500 stron, z czego aż 100 o Banderze - tyle miałem do opowiedzenia historii nietuzinkowych ludzi - między innymi potomków śląskich rodzin. Tych historii jest znacznie więcej, dlatego nakręcimy pełnometrażowy film dokumentalny o Banderze, o jej mieszkańcach. To będzie obraz o nostalgii do czasów kowbojskich, do Dzikiego Zachodu, o tym, jak się żyje w światowej stolicy kowbojów, o polskich korzeniach, o Eleonorze Goodley i o tym, jak to się stało, że Strzelce zostały miastem siostrzanym z Banderą. A kiedy już go wyprodukujemy, zrobimy w Strzelcach premierę.
Strzelce Opolskie wesprą finansowo nakręcenie filmu o teksańskiej osadzie
– Nie wyobrażaliśmy sobie takiej produkcji bez naszego udziału, będzie ona doskonałą promocją naszej gminy – zaznacza Małgorzata Kornaga ze strzeleckiego urzędu miejskiego. – Nasze dwa miasta łączy historia śląskich Teksańczyków, których losy są w naszym kraju nadal mało znane, a Artur Owczarski swoją działalnością przyczynia się do ich popularyzacji. Tym bardziej cieszy nas, że film powstanie. Doskonale wpisze się w nasze próby zachowania tej historii dla następnych pokoleń. Między innymi w tym celu tworzymy izbę pamięci w Płużnicy Wielkiej, której powstanie współfinansują mieszkańcy Bandery. Część materiałów zgromadzonych w Teksasie przez pana Artura chcemy wykorzystywać jako element wystawy w izbie pamięci. Jej otwarcie planowane jest na drugą połowę tego roku.
„Ten film urodził się w mojej głowie już cztery lata temu”
– Narodził się z pasji i potrzeby serca – podkreśla. – W najbliższą sobotę lecę do Bandery na trzy tygodnie, zdjęcia do filmu będą trwały do 12 marca. Przez te dwa tygodnie mamy rozpisany każdy dzień, od rana do nocy. Potem będziemy mieć trzy miesiące na montaż, kolorowanie, dźwięk. Chcemy uwinąć się z produkcją do czerwca.
– W filmie opowiemy fascynujące historie mieszkańców Bandery – zaznacza Owczarski. – Pokażemy siedemnastolatka, który chce zostać młodym mistrzem świata w rodeo. Co ciekawe, z Bandery - zaledwie tysięcznej miejscowości, pochodzi aż dziesięciu takich mistrzów. Tradycje kowbojskie wciąż są tam bardzo silne. Będziemy też rozmawiać z kobietą, której podwórka nie pilnuje pies, lecz ważący tonę byk rasy Longhorn. Ta rasa krów ocalała m. in. właśnie dzięki mieszkańcom Bandery i od dawna są one ważnym symbolem Teksasu. Opowiemy o Royu, który ma grupę rekonstrukcyjną, a jej członkowie co sobotę strzelają się na środku miasta, ku uciesze turystów. W filmie pojawi się człowiek, który co tydzień ze swoim longhornem i zabytkowym wozem czeka na turystów, żeby mogli sobie zrobić z nim zdjęcie, z sędzią z Bandery, który po pracy zajmuje się wypasem swoich kilkudziesięciu kóz. Będę rozmawiał z szeryfem, z kowbojem, który na co dzień pracuje przy bydle, bo jestem ciekaw, dlaczego wybrał takie życie, co fascynującego jest w tej pracy. Opowieść tych wszystkich ludzi stworzy film, z którym, razem z reżyserem Dakotą Wortmanem, będziemy chcieli iść na amerykańskie i polskie festiwale filmowe.
Nazwiska założycieli Bandery - drugiej polskiej osady w USA, wykute są w kamieniu, stojącym przed wybudowanym ponad sto lat temu kościołem p. w. Św. Stanisława. Brzmią one: Długosz, Pyka, Haiduk, Adamietz, Kindla, Knappick, Mazurek, Jureczki, Pytel, Kalka, Anderwald.
Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!
Komentarze