Okrągłe rocznice mobilizują do wspomnień. Tak jest i z pięćdziesiątą rocznicą powstania szkoły w Suchej. Piszę powstania, ponieważ budynek starej szkoły to pozostałość tylko po czterech klasach. Pracę w szkole rozpocząłem 1 września 1972 roku, jako nauczyciel wychowania fizycznego i biologii. Warunki pracy dla nauczyciela wychowania fizycznego były fantastyczne. Bardzo duża sala gimnastyczna, chyba największa w województwie wśród szkół wiejskich, boisko i las wokół. Po roku pracy dołączył do nas Janek Leś i tak w tandemie pracowaliśmy przez 30 lat.
Janek zajmował się chłopcami, a ja pracowałem z dziewczynkami - tak wtedy decydowano. Z perspektywy czasu to była świetna decyzja. Będę się opierał na swoich wspomnieniach w pracy z dziewczynkami. Warto zwrócić uwagę na kilka kwestii. Szkolny związek sportowy prowadził wszystkie rozgrywki sportowe w województwie, a na szczeblu gminnym zajmowali się tym koordynatorzy. Punktacja sportowa wymuszała realizację programu nauczania wszystkich dyscyplin i starty szkół w tych konkurencjach. Tym samym upada teza, którą powielano, że w szkole w Suchej gra się tylko w koszykówkę. Łączna punktacja decydowała o miejscu w gminie, a później w województwie.
Sport szkolny w czasach mojej pracy miał się bardzo dobrze. Świetna atmosfera wśród nauczycieli w gminie, ambicje, chęć do pracy, a tym samym zajęcie jak najlepszego miejsca. Gdyby tak nie było, nie zajmowalibyśmy, jako szkoła, znaczących dla nas miejsc w punktacji.
Teraz o koszykówce
Myślę, że o sukcesach w grach zespołowych szkoły w Suchej decydowało to, że pracowaliśmy z Jankiem bardzo systematycznie. Może to brzmi pompatycznie, ale bez systematycznej pracy nie ma mowy o jakichkolwiek sukcesach. Dziewczęta i ja bakcylem koszykówki zaraziliśmy się na początku lat siedemdziesiątych, gdy szkoła podstawowa nr 5 w Strzelcach Opolskich, wiodąca prym w punktacji sportowej, zaprosiła nas w czasie ferii na turniej koszykówki z udziałem drużyny z Piotrkowa Trybunalskiego. To wtedy, po przegranej z tą drużyną, ale tylko połową punktów, zrozumiałem, że dziewczęta coś już umieją i trzeba to kontynuować.
Jako ciekawostkę powiem, że liderem drużyny była Tereska Langer, która po latach została szwagierką Gabrieli Mróz-Czerkawskiej. Koszykówka dziewcząt szkół podstawowych to minikoszykówka do klasy szóstej, a dla klasy siódmej i ósmej to koszykówka na wysokich koszach. Zmodernizowaliśmy więc nasze kosze i mogliśmy rozgrywać zawody w obu kategoriach wiekowych. Jak już wcześniej wspominałem, zawody sportowe były mocno rozbudowane - od szczebla gminnego, aż po wojewódzki. Startowaliśmy też w lidze wojewódzkiej koszykówki dziewcząt, gdzie zespół z Suchej był jedyną drużyną wiejską. Nie byłoby tych sukcesów, gdyby nie ciężka praca dziewcząt i pomoc rodziców, ale o tym później.
Teraz jako anegdotę opiszę zdarzenie związane z wyjazdami na zawody. Pewnego razu byliśmy na turnieju w Brzegu. Ten dosyć mocno się przeciągnął i do stacji Szymiszów dotarliśmy dopiero około 20.00. Pieszo szliśmy do Rozmierzy, Suchej i dalej do Suchodańca. W domach dzieci były około 22.00. To nie były czasy wszechobecnych komórek i internetu, rodzice nie wiedzieli, co się dzieje. Jedyna krytyczna uwaga z ich strony to: „Dobrze, że już jesteście, trzeba się wyspać przed jutrem”.
Ze swojej pracy każdy z nas pamięta szczegóły, które mocno zostały w pamięci. Są to oczywiście sukcesy, ale i porażki. Jako nauczyciel wychowania fizycznego, prowadzący drużynę koszykówki, tylko dwa razy wygrałem z drużyną z Brzegu: w minikoszykówce na zawodach w Kędzierzynie-Koźlu już z Gabrielą Mróz, uczennicą klasy czwartej, a drugi - z dziewczętami klasy ósmej w Brzegu, a liderką wtedy była Bogusia Piechaczek.
Gabriela Mrohs udowodniła, że można
Każdemu nauczycielowi życzę, żeby na swojej drodze spotkał taką uczennicę jak Gabi. Posiadała wszystkie cechy, żeby zostać wybitną zawodniczką. Jednak najważniejsze jest to, że granie w koszykówkę było jej marzeniem. Trenerzy z Brzegu, tu trzeba im oddać honor, bardzo dokładnie obserwowali talent Gabi. Gdy kończyła ósmą klasę, przyjeżdżali do Rozmierzy, by przekonać rodziców, że Gabrysia może zrobić karierę koszykarki. Rozmowy były długie. Uczennica wychowała się w bardzo statecznej śląskiej rodzinie o ustalonych wartościach. Trzeba mieć na uwadze to, że w tamtych czasach perspektywa tego, że 15-letnia dziewczyna ma opuścić dom i zamieszkać w internacie w dużym mieście, była trudna. Długie rozmowy z rodzicami, które prowadziłem, znudziły się Gabi. Powiedziała mi po prostu: „Pan źle rozmawia, to trzeba z mamą”. I po rozmowach tak się stało - Gabi rozpoczęła swoją karierę w Brzegu w klubie Stal Brzeg, w którym występowała w latach 1986-1993.
W sezonie 1990/1991 była najskuteczniejszą zawodniczką polskiej ligi (1013 pkt.) W latach 1993-2000 była zawodniczką niemieckiego VfL Bochum, z którym zdobyła wicemistrzostwo Niemiec w 1994 roku i brązowy medal mistrzostw w 1995. W sezonie 2000/2001 grała w zespole Kama/Cukierki Brzeg, po czym powróciła do Niemiec. Była kolejno zawodniczką Rentrop Bonn (2001-2004), z którym sięgnęła po wicemistrzostwo Niemiec w 2002, a następnie SV Halle Lions (2006) i drugoligowym Herner TC (2007-2008). W reprezentacji Polski wystąpiła czterokrotnie na mistrzostwach Europy (1991 – 6 m., 1993 – 5 m., 2001 – 6 m., 2003 – 4 m.).
Inspiracja na lata
Gabrysia nie zmarnowała talentu, który posiadała i jestem bardzo dumny z tego, iż po prostu pokazała, że można. To przyniosło dalszy efekty, ponieważ dwie zawodniczki Suchej - Ania Gurzęda i Basia Skowronek, poszły śladami Gabi i reprezentowały nasz kraj w drużynach młodzieżowych.
Sukcesy Gabi były inspiracją do stworzenia turnieju jej imieniem - Turniej Minikoszykówki Dziewcząt Szkół Wiejskich pod Honorowym Patronatem Gabrieli Mrohs-Czerkawskiej. W założeniu turniej ma propagować koszykówkę w szkołach na wsiach. Turniej jest podziękowaniem przede wszystkim dla Gabi za odnoszone sukcesy, ale także podziękowaniem dla wszystkich dziewczynek, które przez te lata przewinęły się przez drużyny w Suchej. To dzięki ich ciężkiej pracy i zaangażowaniu mogliśmy się cieszyć ze wspólnie odnoszonych sukcesów. W ich stronę jeszcze raz kieruję moje podziękowania.
Sukcesy suskich uczniów
Spróbuję w kilku słowach przedstawić sukcesy suskiej szkoły. Skupię się na wynikach powyżej poziomu gminy, bo to one są miarą sukcesu, a żeby kolejno dojść do szczebla rejonowego, a później wojewódzkiego, wcale nie było tak łatwo. W moich czasach sport szkolny w gminie Strzelce Opolskie stał na bardzo wysokim poziomie i zwycięstwo na terenie gminy zawsze dawało nadzieję na sukces szczebla wyższego. Za największy sukces uważam reprezentowanie województwa opolskiego na szczeblu krajowym. Dziewczęta w 2003 roku reprezentowały Opolszczyznę w Tczewie, zajęliśmy 14 miejsce, a w 2006 z drużyną chłopców w Katowicach polegliśmy, ale z honorem. Dlaczego o tym piszę? Ponieważ i w Tczewie, i w Katowicach drużyny, które brały udział, były drużynami ze szkół sportowych. Dla przykładu podam, że w Płocku z 300 dziewczynek klas czwartych stworzono jedną drużynę i ona grała później aż do klasy ósmej. Było mi bardzo miło i myślę, że suskim dziewczynkom też, że nauczyciele z tamtych szkół nie chcieli uwierzyć, że nasz zespół tworzą dzieci z jednej małej szkoły. Przez te wszystkie lata nie tylko uczyłem gry w koszykówkę, ale przede wszystkim pracowałem nad psychiką uczennic. Musiały uwierzyć w siebie, w to, że mimo pochodzenia z niewielkich wiosek, są w stanie wygrać każdy turniej, ponieważ liczą się ich umiejętności. To było bardzo ważne, żeby ich głowy były otwarte na takie myślenie.
Dwukrotnie w latach 2003-2006 w punktacji szkół wiejskich zajmowaliśmy pierwsze miejsce. Nie będę się jednak rozpisywał nad innymi sukcesami, a zainteresowanych odsyłam do archiwalnych dokumentów w szkole w Suchej.
Nie chciałbym też, żeby ten artykuł był panegirykiem nad sukcesami suskiej szkoły. Inni też bardzo mocno pracowali, by osiągnąć sukces. Przykładem tu jest mój konkurent na boisku, a przyjaciel w życiu Klaudiusz Radziej. Wychował świetnego koszykarza, nie posiadając sali gimnastycznej, a o wspaniałym boisku nie miał co marzyć. Jak on to zrobił, to niech już sam napisze.
Rodzice jak marzenie
Na koniec o rodzicach, jakie było moje doświadczenie z nimi. Krótko mówiąc - zawsze pozytywne. Dzisiaj z tego, co do mnie dociera w odczuciu nauczycieli, rodzice są bardzo roszczeniowi i najchętniej sami prowadziliby proces pedagogiczno-wychowawczy. Czy tak powinno być? Nie, powinna być współpraca. Czy w mojej pracy były jakieś negatywne doświadczenia? Oczywiście tak, ale było ich niewiele. Pisać o nich nie będę, ponieważ były to tylko pojedyncze zdarzenia.
Dzięki mamom mieliśmy wspaniałą atmosferę na zawodach. To one piekły ciasta, dopingowały swoje córki i pomagały, ile mogły. Za to wam wszystkim serdecznie dziękuję. Niektóre mamy przez parę lat współpracowały ze szkołą, bo zawodniczki przechodziły pokoleniami do drużyny. Na zakończenie wszystkim malkontentom powiem, że szklanka jest zawsze do połowy pełna.
W sobotę, 19 listopada, w Zespole Placówek Oświatowych w Suchej, odbędzie się XX jubileuszowy turniej minikoszykówki dziewcząt szkół wiejskich. Początek o godzinie 9.00.
Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!
Komentarze