Jak pisze opolski historyk Włodzimierz Kaczorowski, rodzice przyszłego królewskiego medyka mieszkali w niedużym młynie nad potokiem wypływającym w nieodległej od Leśnicy Porębie. Jerzy miał trzy siostry i brata. Ów brat, Adam, został jezuitą (pracował w różnych miastach na terenie Polski, w tym w Warszawie), Jerzy - lekarzem.
Leczył cesarza i królów
Nie wiemy niestety, jak młodemu młynarczykowi udało się ukończyć studia ani gdzie poznawał tajniki medycznej wiedzy i sztuki. Ale musiał być dobrym i zdolnym lekarzem, skoro dostał się na wiedeński dwór i został przybocznym, osobistym lekarzem cesarza Rudolfa II. Ów z Bożej łaski cesarz rzymski, król Niemiec, Węgier, Czech, Chorwacji, arcyksiążę Austrii, książę Burgundii, Brabancji, Styrii, Karyntii, Karnioli, margrabia Moraw, książę Luksemburga, Śląska, władca z pretensjami do polskiego tronu (nie zaakceptowała jego kandydatury szlachta) nie był z pewnością łatwym pacjentem. Cierpiał na stany lękowe i inne psychiczne zaburzenia. Lekarzowi z Leśnicy nadał tytuł hrabiego dworu.
Gorecki chętnie używał łacińskiego tytułu „Georgius Gorecki, Claramontanus de monte Galea”, podkreślając tym samym, że pochodzi spod Góry Chełmskiej, czyli Góry św. Anny. Obowiązkiem przybocznego lekarza było m.in. towarzyszenie swemu monarsze we wszystkich podróżach, wyprawach wojennych, ale także codziennych czynnościach, co czyniło go mężem zaufania cesarza.
Nie ma pewności, dlaczego cesarski lekarz przeniósł się z Wiednia do Warszawy. Profesor Kaczorowski przypuszcza, że być może sprowadził go tutaj brat Adam. Możliwe, iż lekarz z Leśnicy należał do dworu Konstancji Habsburżanki, drugiej żony Zygmunta III Wazy. Ale ostatecznie za najpewniejsze uważa jego pojawienie się w Warszawie w roku 1605, wraz z rodzoną siostrą pierwszej żony Zygmunta zmarłej w lutym 1598 roku.
W Warszawie znów został lekarzem przybocznym władców z rodu Wazów, najpierw Zygmunta III, a po jego śmierci (od 1632 roku) Władysława IV.
Włodzimierz Kaczorowski wśród przyjaciół i protektorów królewskiego lekarza wymienia Ernharda Leslaua, wybitnego muzyka na dworze Zygmunta III, w którego domu Gorecki mieszkał, królewskiego sekretarza Mikołaja Palmeriusa czy Jana Orlemusa, warszawskiego burmistrza, a także oficjała warszawskiego, ks. Jana Żmijewskiego.
- Pozycja Jerzego Goreckiego jako lekarza musiała być znacząca - pisze Włodzimierz Kaczorowski, skoro stać go było na utrzymanie służby, zgromadzenie pokaźnej biblioteki, a pod koniec życia dysponowanie kilkoma tysiącami złotych polskich. Pieniędzy tych prawdopodobnie nie dorobił się na dworze, lecz raczej w prywatnej praktyce, dowodem czego może być zawarta w testamencie wzmianka, że król zalega z pensją.
Król Zygmunt III Waza umiera 30 kwietnia 1632 roku na udar mózgu. Prawdopodobnie wśród lekarzy czuwających nad stanem zdrowia władcy w ostatnich dniach jego życia i określających ostateczną przyczynę jego śmierci był także Jerzy Gorecki.
Chciał założyć kolegium
Lekarz rodem z Leśnicy przeżył swego władcę o dwa lata. Przed śmiercią - 3 czerwca 1634 roku - spisał w obecności przyjaciół testament (dwa tygodnie później wciągnięto go do akt miejskich w Warszawie). Egzekutorami testamentu zostali biskup Karol Ferdynand Waza, ordynariusz wrocławski, oraz jego biskup pomocniczy Baltazar Liesch von Hornau. Fundator zażyczył w nim sobie, że chce zostać pochowany u jezuitów w Warszawie, ale treść testamentu dowodzi, że absolutnie o miejscu swego urodzenia ani o jego mieszkańcach nie zapomniał.
Powziął on dość śmiałą myśl, aby w rodzinnym mieście, Leśnicy na Śląsku Opolskim, ufundować przy kościele Świętej Trójcy szkołę nazwaną w testamencie „collegiolum”, w której niezamożni, ale zdolni i wykształceni młodzieńcy mogliby pobierać nauki zarówno z religii, jak i z medycyny.
Zamysłem fundatora było, aby uczniowie leśnickiej szkoły przygotowywali się do życia kontemplatywno-czynnego, poznając zarówno dzieła medyczne, jak i pisma katolickich mistyków. Fundator wymienia wśród nich niemieckiego dominikanina Jana Taulera, flamandzkiego mistyka, błogosławionego Jana van Ruysbroeka i franciszkanina Henryka Herpa, autora „Zwierciadła doskonałości”.
Umieszczona w testamencie kwota miała być przeznaczona na utrzymanie nauczycieli, jak i uczniów (teolog i lekarz mieli otrzymywać po 60 złotych polskich, uczniowie połowę tego).
Z fundacji Goreckiego korzystali - zgodnie z jego wolą - i inni. Wizytacja kościelna przeprowadzona w 1730 roku w Nysie notuje, iż kościół w Leśnicy czerpie corocznie - w terminie na św. Mikołaja - od magistratu nyskiego, ale z fundacji Jerzego Goreckiego sześć talarów i 18 groszy na wino i świece do liturgii.
Gorecki nie zapomniał także o swoich siostrach. Każdej z nich zapisał - oprócz gruntów odziedziczonych po ojcu i matce, które dopiero po śmierci sióstr miały się stać własnością szkoły - zapisał legat w wysokości 30 zł rocznie. Musiał być człowiekiem głęboko wierzącym i zatroskanym o swoje życie wieczne. Proboszcz w Leśnicy miał dwa razy w tygodniu odprawiać mszę św. za duszę fundatora, otrzymując w zamian stypendium w wysokości 30 talarów oraz dodatkowo 4 talary za mszę śpiewaną celebrowaną w rocznicę śmierci Goreckiego.
Wystarczyło na stypendia
Wszystkie te ambitne i szlachetne plany i zamierzenia długo czekały na realizację. Karol Ferdynand przez prawie 20 lat - z powodu wojny trzydziestoletniej, wojen kozackich, nowej elekcji królewskiej przystąpił do egzekucji testamentu dopiero w marcu 1653 roku, na dwa lata przed śmiercią.
- Karol Ferdynand nie wypełnił ściśle woli zmarłego - podkreśla Włodzimierz Kaczorowski - gdyż fundusze pozostawione przez Goreckiego przez tak długi okres uległy dewaluacji. Toteż biskup wrocławski zrezygnował z tworzenia szkoły, a jedynie z odsetek narosłych z tej sumy ufundował stypendium dla dwu studentów pochodzących z Leśnicy. W potwierdzeniu testamentu stwierdził, iż zmienił postanowienie fundatora dla pewnych i rozsądnych przyczyn.
Kandydatów do stypendium typował magistrat Leśnicy. Młodzi ludzie byli zobowiązani przedłożyć zaświadczenie katolickiego uniwersytetu o odbywanych studiach. Stypendium ustalono w wysokości 45 talarów rocznie. Taka właśnie suma była wypłacana studentowi przez cztery lata, zawsze w dniu św. Mikołaja. Osoby otrzymujące stypendium powinny pochodzić z Leśnicy, a gdyby takich brakowało, z Nysy albo z innych miejscowości Księstwa Opolsko-Raciborskiego.
Fundacja Goreckiego istniała do 1939 roku. Ostatnią osobą, która zdążyła skorzystać z jej stypendium, była córka leśnickiego nauczyciela i organisty Editha Schwitalla. Studiowała ona medycynę na Uniwersytecie Wrocławskim w latach 1935-1939.
- Fundacja Jerzego Goreckiego funkcjonowała blisko 300 lat - podkreśla prof. Kaczorowski (prawdopodobnie nie działała w okresie wojen śląskich, w latach 1740-1763). - Można przeanalizować jej działalność na przestrzeni dwóch wieków (214 lat). Głębsze zmiany w przydziale stypendium nastąpiły dopiero w 1841 roku. W wyniku podjętych zmian z fundacji mogli korzystać nie tylko dwaj studenci teologii i medycyny, ale także uczniowie gimnazjów. Studentom przyznawano rocznie stypendium w wysokości po 60 talarów, gimnazjalistom po 8 talarów. Kapitał fundacyjny wynosił w 1841 roku 5246 talarów i 20 groszy. Pięć procent tej sumy rocznie było do dyspozycji biskupiej komisji w Nysie.
Włodzimierz Kaczorowski przedstawia wyniki badań za lata 1692-1906 (brak danych z lat 1800-1841): O stypendium ubiegało się 41 osób, a uzyskało je 35. Dziewiętnastu studiowało teologię, dziewięciu medycynę, siedmiu było gimnazjalistami. Największą liczbę stypendystów stanowili studenci Akademii Leopoldyna we Wrocławiu - było ich 17 - a od 1811 Uniwersytetu Wrocławskiego. Jedno stypendium przypadło studentowi Uniwersytetu Wiedeńskiego, w 10 przypadkach nie udało się ustalić uczelnianej przynależności stypendystów.
Studiowali oni przede wszystkim kierunki przygotowujące do służby społecznej, a także cieszące się znaczącym społecznym prestiżem: katolicką i protestancką teologię, prawo oraz medycynę.
- Ze stypendium Jerzego Goreckiego skorzystało 13 mieszkańców Leśnicy, 4 mieszkańców Nysy, 3 mieszkańców Strzelec Opolskich, 2 mieszkańców Głogówka, 1 mieszkaniec Głubczyc - notuje Włodzimierz Kaczorowski. - W 12 przypadkach nie udało się ustalić miejsca zamieszkania stypendystów. Biskupia komisja w Nysie odrzuciła m.in. podania o stypendium osób mieszkających w Dobrodzieniu, w Gliwicach, Grodkowie, Opolu i Prudniku.
Niełatwo odpowiedzieć, jak jest dzisiaj z wiedzą o Jerzym Goreckim w jego rodzinnej Leśnicy. Burmistrz Leśnicy Łukasz Jastrzembski przyznaje, że wprawdzie królewski medyk i fundator ma tutaj ulicę i tablicę, która ma go upamiętniać, ale jednocześnie pozostaje postacią trochę zapomnianą.
- W czasie pełnienia przeze mnie urzędu nikt mnie ani razu o Jerzego Goreckiego nie pytał, nikt się tą postacią nie interesował - mówi. - Być może przypomina się tę postać na lekcjach w leśnickiej szkole.
Pisząc ten artykuł, korzystałem z tekstu Włodzimierza Kaczorowskiego „Z młyna w Leśnicy na dwór Wazów”.
Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!
Komentarze