Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 22:36
Reklama Filplast

Nasza babcia święta Anna. Poznajcie niezwykłą historię figurki i klasztoru

Święta Anna Samotrzecia od wielu lat łączy pokolenia. Można było się o tym przekonać w niedzielę, 24 lipca na Górze świętej Anny, kiedy odbywał się odpust jej czci. Do Ołmy wciąż chętnie przychodzą wierni, a z wielu miejscowości powiatu wyruszają piesze pielgrzymki. Skąd jednak wzięła się figura?
Nasza babcia święta Anna. Poznajcie niezwykłą historię figurki i klasztoru
Figura św. Anny opuszcza bazylikę tylko raz w roku - na odpust ku czci patronki diecezji opolskiej

Wierni tłumnie zebrali się na odpuście ku czci św. Anny, który odbył się w niedzielę, 24 lipca. Odpustowej sumie w grocie lurdzkiej przewodniczył abp Stanisław Budzik, metropolita lubelski. 

Jedną z tradycji związanych z odpustem ku czci św. Anny jest przenoszenie w procesji - ten jeden raz w roku - figurki św. Anny z bazyliki do groty. W tym roku feretron z figurą nieśli muzycy z orkiestry parafii Góra św. Anny (obchodzi ona w tym roku 60 lat istnienia). Honorową straż przy figurze pełnili w czasie liturgii strażacy z Wysokiej.

Jeśli wierzyć legendzie, figurę św. Anny przywiózł na Górę Chełmską wracający z wojennej wyprawy hiszpański książę. Posążek miał być wojennym łupem, a konie, które zaparły się w tym miejscu i nie chciały jechać dalej - znakiem od Boga, że książę ma tutaj zbudować kościół. Pobrzmiewają w tej historii podobne legendy o początkach Jasnej Góry (tam miały się zaprzeć w ziemie konie Władysława Opolczyka wiozącego obraz Czarnej Madonny) i innych sanktuariów.

W rzeczywistości figura św. Anny na Górę Chełmską trafiła na początku XVII wieku i nie z odległej Hiszpanii, tylko z pobliskiego Ujazdu. W uroczystej procesji kazał ją przynieść - spełniając testament zmarłej małżonki - Mikołaj von Kochtitzky, radca kamery cesarskiej i starosta w Nysie. Jak pisze o. Chryzogon Reisch, autor wydanej na początku XX wieku „Historii Góry św. Anny na Górnym Śląsku”, prawdopodobnie rodzina wymodliła u Boga przed tą figurą jakieś ważne dla siebie dary. Przeniesienie musiało mieć miejsce pomiędzy rokiem 1611 (żyła jeszcze ofiarodawczyni figury Marianna von Maltiz) a 1630 (wtedy zmarł pan von Kochtitzky).

Figura szybko zasłynęła wieloma łaskami i cudami, które udawało się przed nią wyprosić. W 1682 r. Katarzyna Gorelowa z Niezdrowic - od trzech lat niewidoma - ślubowała pielgrzymkę do cudownej figury. Kazała się zaprowadzić do kościoła i przeleżała całą mszę krzyżem przed ołtarzem, błagając św. Annę o zmiłowanie. Gdy podniosła się z ziemi, okazało się, że widzi wyraźnie figurkę św. Anny, kościół i ludzi znajdujących się w świątyni. Wdzięczna za dobrodziejstwa opowiedziała o tym cudzie 4 lipca 1683 r.

Podobnych opisów, wyjętych z klasztornych kronik, jest u Reischa dużo. Zresztą świadectwa o łaskach otrzymanych za wstawiennictwem św. Anny nie pochodzą wyłącznie z odległych czasów. Potwierdzają to kalwaryjskie kroniki. Najwięcej jest w nich podziękowań za szczęśliwe przyjście na świat długo oczekiwanego potomstwa.

- W 1991 r. przybyła na Górę św. Anny Loretta N. z miejscowości Panna Maria w Teksasie - notuje w książce „Dziękuję Bogu, że mogłem tam być” o. Jozafat Gohly, były kustosz sanktuarium i były gwardian klasztoru na Górze św. Anny. - Kiedy dowiedziała się, że wielu modlących się otrzymuje w tym miejscu cudowne łaski, prosiła o kolejnego wnuka. Pomyślała o 30-letniej córce, która pragnęła mieć kolejne dziecko, ale każda ciąża kończyła się śmiercią dziecka przed urodzeniem. „Teraz zostawiam Ci to św. Anno - prosiła - Ty byłaś babcią i ja jestem babcią. Wiesz, jak to miło mieć wnuki. Spróbuj pomóc mojej córce...”.

Niedługo potem Loretta mogła tulić nowo narodzonego Caseya. Złożyła to świadectwo podczas kolejnej pielgrzymki na Górę św. Anny w 2003 r. Teksańczycy zabrali wtedy kopię wizerunku św. Anny Samotrzeciej i umieścili ją w bocznym ołtarzu kościoła w teksańskiej Pannie Marii.

Franciszkanie na Górze św. Anny znaleźli się nieco później niż figura patronki. Do ich sprowadzenia przyczynił się pośrednio w czasie szwedzkiego „potopu” hetman Stefan Czarniecki. Kiedy Szwedzi szykowali się do zdobycia Krakowa, kazał zburzyć budynki przylegające z zewnątrz do murów miasta, w tym klasztor. Zakonników przeniesiono do Gliwic, gdzie w miejscu przeznaczonym dla dwudziestu mnichów mieszkało ich siedemdziesięciu. Chętnie więc przystali na prośbę właściciela Góry św. Anny hrabiego Melchiora Ferdynanda Gaszyna, który chciał, by objęli opieką duszpasterską sanktuarium św. Anny. Fundator obiecał zbudować dla nich klasztor i wziął na siebie utrzymanie braci. Klucze do nowego, drewnianego klasztoru na Górze św. Anny dostali 6 sierpnia 1656 r. Pierwszym przełożonym został Franciszek Rychłowski.

Figura św. Anny jest o blisko dwa stulecia starsza od klasztoru. Badacze określają jej wiek na ostatnią ćwiartkę XV wieku (ok. 1480). Mniej pewne jest to, skąd się wzięła na Śląsku. Być może - jak się utrzymuje - przywieźli ją z Konstantynopola do Francji krzyżowcy, a z klasztoru położonego blisko Lyonu saski książę Jerzy sprowadził ją do Saksonii. Przez niego wizerunek miał trafić na Śląsk, do rodziny Maltiz. Ale tak naprawdę, to nie wiadomo, gdzie szukać początków figury ani informacji, kto ją wyrzeźbił. Być może powstała gdzieś znacznie bliżej Góry św. Anny. Średniowieczny artysta wykonał ją z lipowego drewna, charakterystycznego dla tutejszej okolicy.

Dzieciątko większe od matki

Znana wszystkim wiernym na Śląsku figura nie jest masywna. Mierzy zaledwie 66 cm, z czego 12 przypada na jesionowy cokół. Nie przypadkiem nazywa się ją Samotrzecią, bo też jedną rzeźbę tworzą trzy postaci. Święta Anna stoi. Jest ubrana w zieloną suknię, czerwony płaszcz i ma na głowie białą chustę. Na jej lewej ręce spoczywa dziewczęca postać Matki Bożej, na prawej - Dzieciątko Jezus - nagie i wbrew prawdopodobieństwu, ale zgodnie z logiką teologiczną większe od Madonny.

- To Chrystus jest powodem kultu Maryi i św. Anny - pisze o. Jozafat Gohly. - On jest pierwszy i najważniejszy w całej kompozycji. Zarówno św. Anna, jak i Maryja prowadzą do Chrystusa.

Maryja w tej figurze podaje Chrystusowi złote jabłko. To nawiązanie do sceny z Księgi Rodzaju. Jak przez jabłko Ewy podane Adamowi przyszły na świat grzech i śmierć, tak przez jabłko „nowej Ewy”, Maryi podane Jezusowi, nowemu Adamowi przychodzą na świat łaska i życie.

Ale tego większość wiernych na co dzień nie widzi. Eksponowana w ołtarzu bazyliki figura ubierana jest w zdobne „sukienki” w kolorach liturgicznych. Figurka optycznie powiększa swoją objętość i jest lepiej widoczna. Ale szata postaci zasłania. Wystają z niej tylko trzy głowy.

- Żadna ze znanych 78 śląskich figur św. Anny Samotrzeciej nie może się poszczycić tak wirtuozowsko-rzeźbiarskim opracowaniem twarzy - pisał o gotyckiej rzeźbie św. Anny ks. prof. Piotr Maniurka, historyk sztuki i dyrektor Muzeum Diecezjalnego w Opolu. - Ostro rzeźbione gałki oczne, nos i usta nadają Annie wyrazu osoby poważnej i zadumanej, mimo lekkiego uśmiechu. Wszystkie cechy jej twarzy wyrażają psychologię człowieka doświadczonego przez życie. Św. Anna trzymająca na rękach Jezusa i Maryję jest jak gdyby dla nich tronem.

Zgodnie z XVII-wiecznym dokumentem w głowie figurki św. Anny znajdują się jej relikwie. Nie da się ich wyjąć bez jej zniszczenia. Ojcowie franciszkanie mają też inny relikwiarz świętej, ofiarowany franciszkanom przez biskupa Ołomuńca. Przybywający na Górę św. Anny pątnicy czczą te relikwie przez ucałowanie.

Franciszkanie kilkakrotnie musieli - w trudnych historycznie czasach - opuszczać Górę św. Anny. 19 czerwca 1941 r. naziści zostawili im na wyjazd z Góry św. Anny 48 godzin. W nocy o. Feliks Koss, by figura św. Anny nie dostała się w niewłaściwe ręce, zakradł się do kościoła i zamienił oryginał na kopię wyrzeźbioną przez brata Leonarda Bannerta. Do powrotu ojców - z polecenia kardynała Bertrama - parafią na Górze św. Anny opiekuje się kapłan diecezjalny, ks. Franciszek Dusza. Franciszkanie wracają po przejściu frontu, a figura razem nimi.

Kult św. Anny żywy jest na Śląsku nie tylko na Górze Chełmskiej. Odpust ku czci świętej był obchodzony w niedzielę w Oleśnie, w Czarnowąsach i w wielu innych miejscach. To o tyle zaskakujące, że o Matce Matki Bożej i Babce Pana Jezusa nie znajdziemy informacji w Piśmie Świętym.

Jesteśmy zdani na apokryfy. Historię życia św. Anny i jej męża, św. Joachima, można też obejrzeć na malowidłach w bazylice. Otwiera tę opowieść spotkanie małżonków przy Bramie Złotej świątyni w Jerozolimie. Anna mówi mężowi, że jest matką. To było dla tego małżeństwa wydarzenie kluczowe. Joachim poszedł na pustynię i przez 40 dni prosił o upragnione dziecko. Determinacji dziadków Jezusa trudno się dziwić. Kiedy Anna wychodziła za mąż za Joachima, miała 24 lata. Dużo jak na ówczesne semickie zwyczaje. Na dziecko czekali kolejne 20 lat. I nie było to łatwe czekanie, bo w myśleniu narodu wybranego brak potomstwa był karą Bożą i formą napiętnowania i dla kobiety, i dla mężczyzny. Mówiąc językiem współczesnym, to było coś o wiele gorszego niż obciach. Jeśli wierzyć apokryfowi, Joachim musiał przywołać całą miłość do żony, by jej nie opuścić. Ale Anna rodzi Maryję (pokazuje to kolejny fresk w bazylice), wreszcie rodzice prowadzą ją do świątyni i oddają tam na służbę. Wszystko to zbliża ją do Boga i do Bożego Narodzenia.

Kult świętej Anny ożył razem z nasileniem się kultu Matki Bożej. Do czego przyczynił się papież Sykstus IV, zresztą franciszkanin, ogłaszając w 1477 r. święto Niepokalanego Poczęcia (przypomina ono, że Matka Boża była wolna od grzechu pierworodnego). Mniej więcej w tym samym czasie na Górze św. Anny powstał pierwszy kościół ufundowany przez właścicieli Poręby, rodzinę Strzałów, poświęcony początkowo św. Jerzemu. Niemniej rok 1480 uważa się za początek annogórskiego sanktuarium. Jego 500-lecie w 1980 r. przyciągnęło tu prymasa Wyszyńskiego i największe w historii - jeśli nie liczyć pielgrzymki Jana Pawła II - tłumy. Uroczystościom przewodniczy przybyły z Rzymu kard. Władysław Rubin. A kościół św. Anny zostaje przez papieża Jana Pawła II podniesiony do godności bazyliki mniejszej.

Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"! 

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ReklamaHeimat
ReklamaMaxima - grudzień
ReklamaHelios
ReklamaOptyk Ptak 1197
ReklamaRe-gat
słabe opady śniegu

Temperatura: -1°C Miasto: Strzelce Opolskie

Ciśnienie: 1008 hPa
Wiatr: 11 km/h

Reklama
Ostatnie komentarze
S Autor komentarza: SmokTreść komentarza: No i jeszcze wisienka na torcie: "Dokonano usunięcia oznakowania pionowego i poziomego." - Czy ktoś tu jest ślepy? Zlikwidowano zebrę? Kto to podpisał? Napiszcie, kto był taki bystry, bo to także przez niego zginął człowiek.Data dodania komentarza: 22.11.2024, 17:48Źródło komentarza: Śmiertelny wypadek w Strzelcach Opolskich. Rozpętała się dyskusja o bezpieczeństwie S Autor komentarza: SmokTreść komentarza: Pierwsza sprawa (i w zasadzie jedyna!) - do Zarządcy tej drogi. Jeśli w tym miejscu przejścia nie ma, to je zlikwidujcie. Na zdjęciu wyraźnie widać, że w miejscu tym znajduje się zebra i nie ma znaczenia, że starostwo je zlikwidowało. Dla kierowców i pieszych ważne są znaki (pionowe i poziome), a nie to, co urzędy mają zapisane w papierach. Każdy pieszy dochodząc do tego miejsca ma prawo być przekonany, że przejście dla pieszych w tym miejscu istnieje. Zebra na drodze = dla pieszego równa się przejście dla pieszych. Jeżeli pasy są wymalowane (a są), a nie ma znaków pionowych dla kierowców o przejściu dla pieszych, to jest to wina starostwa, które źle oznakowało drogę. W tym konkretnym przypadku starostwo, a co za tym idzie pracownik starostwa odpowiedzialny za odpowiednie oznakowanie dróg powiatowych (pewnie kierownik odpowiedniej komórki o konkretnym nazwisku) jest współwinne tego wypadku i uważam, że sprawa ta powinna zostać nagłośniona, gdyż nie jest to pierwszy przypadek, że drogi oznacza się niezgodnie z przepisami i niezgodnie ze sztuką, jednak urzędnicy nie ponoszą za źle wykonaną pracę odpowiedzialności. W tym przypadku będzie pewnie tak samo, a to jest przyzwoleniem na dalsze partaczenie roboty przez ludzi, którzy zdają się nie znać na swojej robocie. Podobnie jest w Zawadzkiem na ul. Powstańców (droga gminna), gdzie przed remontem ul. Opolskiej była strefa 40km/h, jednak po remoncie z nieznanych mi powodów zamiast przywrócić wcześniejsze oznakowanie ustawiono nowe ze zwykłym znakiem ograniczenia prędkości (bez strefy) do 40km/h, w rezultacie czego strefa 40 jest teraz dziurawa: wjeżdżając od Biedronki do strefy wjeżdżamy, a od strony Powstańców - nie. Wygląda to po prostu na samowolkę urzędnika na gminie (kto tam odpowiada za drogi gminne?), który pozmieniał oznakowanie wg własnego widzimisię i doprowadził do sytuacji, w której jedne znaki przeczą drugim i na dobrą sprawę nie wiadomo, gdzie teraz obowiązuje jakie ograniczenie. Nowa Rada Miejska i nowy Burmistrz zdają się problemu nie dostrzegać, ale nie powinno być tak, że urzędnik odpowiedzialny za oznakowanie dróg bezkarnie zmienia oznakowanie doprowadzając do jego niespójności. Tutaj chodzi tylko o prędkość 50 czy 40km/h, ale w Strzelcach poszło o życie człowieka. Może więc pora zadać pytanie ludziom zarządzającym naszymi drogami, i może redakcja SO to zrobi - co wam strzeliło do łba, żeby zlikwidować znak "przejście dla pieszych", a pozostawić wymalowaną zebrę?Data dodania komentarza: 22.11.2024, 17:44Źródło komentarza: Śmiertelny wypadek w Strzelcach Opolskich. Rozpętała się dyskusja o bezpieczeństwie J Autor komentarza: JanTreść komentarza: Ten budynek do remontu.To przecież stęchlizna,smród i grzyb.Nadaje się tylko do zburzenia i na to miejsce zrobić skrawek zieleni z dużym rowerem jako symbol przesiadkowe,bo z pociągu na autobus nikt się tam nie będzie przesiadałData dodania komentarza: 17.11.2024, 13:49Źródło komentarza: Przy nowych peronach straszy rudera. Remontu na razie nie będzie J Autor komentarza: JanTreść komentarza: Jeżeli ten most nie spełnia norm bezpieczeństwa,to most w Fosowskiem nad rzeką małapanwią na ulicy Arki Bożka powinien być dawno zamknięty.Tam nie ma żadnego chodnika,a piesi i rowerzyści jakoś się radzą.Kiedy tam jest zaplanowany nowy most spełniający normy bezpieczeństwa? Wtedy kiedy dojdzie do wypadku?Data dodania komentarza: 10.11.2024, 19:45Źródło komentarza: Most w Kolonowskiem zostanie wyremontowany. Będzie bezpieczniej M Autor komentarza: Magda PTreść komentarza: Bardzo ciekawy wywiad, cenne i holistyczne spojrzenie na zdrowie psychiczne na przestrzeni lat. Dziękuję. Jeśli chodzi o uzależnienia behawioralne myślę że warto też wspomnieć o pracoholizmie - niestety wciąż społecznie gratyfikowanym i wzmacnianym. Czytałam że czas pracy Polaków średnio na tydzień ciągle się wydłuża i jest dłuższy niż w innych krajach UE.Data dodania komentarza: 27.10.2024, 13:40Źródło komentarza: Najważniejsze to uczyć się zarządzać swoim czasem i życiem J Autor komentarza: MieszkaniecTreść komentarza: A w Fosowskiem ulica Arki Bożka do ulicy Opolskiej jest bez chodnika i spełnia normy bezpieczeństwa? Ale to Fosowskie,liczy się tylko bezpieczeństwo A w Fosowskiem ulica Arki Bożka do ulicy Opolskiej jest bez chodnika i spełnia normy bezpieczeństwa? Ale to Fosowskie,obojętnie,liczy się bezpieczeństwo mieszkańców kolonowskiego.Data dodania komentarza: 13.10.2024, 11:50Źródło komentarza: Most w Kolonowskiem zostanie wyremontowany. Będzie bezpieczniej
Reklama