W projekcie Mniejszości Niemieckiej brało udział 10 osób, 9 dziewczynek i chłopiec w wieku od 10 do 16 lat.
- Udało się zrealizować wszystko, co zostało zaplanowane. Nawet ponad miarę – mówi Daniel Bewko, specjalista ds. edukacji kultury i młodzieży w TSKN.
– Myślę nie tylko o zajęciach muzycznych na miejscu. Zorganizowana została dodatkowa wycieczka do Opola, m.in. do amfiteatru i Radia Opole. Na koncercie finałowym uczestnicy pokazali, czego się nauczyli. Mają „wokalny pazur”. Myślimy o dalszej współpracy z nimi przy okazji koncertów, które jako TSKN organizujemy. Chętnych do udziału było znacznie więcej niż miejsc , wybraliśmy ich ze względu na znajomość niemieckiego, bo też w tym języku śpiewali.
Reprezentantem powiatu strzeleckiego wśród uczestników obozu był 11-letni Daniel Polaczek z Szymiszowa, który po wakacjach będzie chodził do 6. klasy.
– Bardzo lubię śpiewać i dobrze znam język niemiecki – przyznaje Daniel – i dzięki temu się tutaj znalazłem.
- Urodziłem się w Niemczech i z rodzicami dużo po niemiecku rozmawiałem. Ale uczę się też tego języka w szkole i poznawałem go z telewizji. Już raz brałem udział w podobnym projekcie TSKN „Wenn die Engel singen“ (Gdy aniołowie śpiewają). Teraz nie tylko nowych piosenek się uczyliśmy, ale też operowania głosem i zachowania na scenie.
Zajęcia prowadzili Karolina Trybała, pochodząca ze Śląska wokalistka z Niemiec, śpiewaczka jazzowa i nauczycielka muzyki na Uniwersytecie Muzyki i Teatru w Lipsku, w Instytucie Jazzu Uniwersytetu Muzycznego w Katowicach oraz na Uniwersytecie Sztuki w Zurychu; Johannes Lauer, puzonista, pianista i kompozytor oraz Joanna Kostka, absolwentka wokalistyki jazzowej.
- Często śpiewam w Niemczech szlagiery z lat 20., a także muzykę folklorystyczną z dawnych lat zaaranżowaną na jazzowo. Kiedy spotykamy się z młodymi ludźmi, dużo się od nich uczymy, a oni od nas. Podchodzę do tego tak: Spotykamy się jako muzycy i wspólnie muzykę tworzymy. Szukam tego, co są gotowi dać, tego, jaka jest ich kreatywność. Bez wątpienia są utalentowani. W koncercie finałowym śpiewali m.in. szlagiery z lat 20. Po niemiecku, ale i po polsku (taką piosenką jest „Oh donna Clara”, czyli „Tango milonga”), po niemiecku znaną włoską piosenkę „Volare cantare” i stare niemieckie piosenki ludowe, ale zaaranżowane – jak wspomniałam - na jazzowo.
Na widowni zasiedli nie tylko rodzice i przyjaciele młodych wykonawców. Nie zabrakło przedstawicieli mniejszości niemieckiej z liderem TSKN i VdG Rafałem Bartkiem oraz dyrektorką biura VdG Joanną Hassą na czele. Przyjechała również Birgit Fisel-Rösle, konsul Niemiec w Opolu.
- To nie jest projekt dla mas – przyznaje Rafał Bartek.
– Ale dzięki temu utrzymujemy poziom i indywidualne podejście do dziecka. Ono jest bardzo ważne, skoro uczestnicy uczą się śpiewu i doskonalą język niemiecki równocześnie. Śpiewanie po niemiecku to jest istotny element tożsamości, bo emocja związana z muzykowaniem gdzieś z tyłu głowy zostaje. To nie jest przypadek, że wiele środowisk i stowarzyszeń buduje więzi w oparciu o śpiewanie. Chcemy i my to podtrzymywać, zwłaszcza gdy odbywa się w tak atrakcyjnej formie jak tutaj. Piosenki są może z czasów pradziadków, ale śpiewamy je po nowemu. Szukamy w naszych projektach ducha czasu by docierać skutecznie do młodego pokolenia.
Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!
Komentarze