W sieci dróg powiatowych panuje bałagan. Związek Powiatów Polskich domaga się zmian w przepisach. Na początku czerwca pan i pana koledzy starostowie z całej Polski podpisaliście stanowisko w tej sprawie. Czego dokładnie oczekujecie od rządzących?
- Jestem autorem tego wniosku. Jasno domagamy się w nim, aby w ustawie o drogach publicznych sprecyzować kategorię dróg powiatowych. Obecna sytuacja jest kuriozalna. Zgodnie z obowiązującymi przepisami, drogi powiatowe powinny stanowić połączenia miast-siedzib powiatów z siedzibami gmin oraz siedzib gmin między sobą - o ile nie stanowią dróg kategorii wojewódzkiej lub krajowej. Tymczasem, tylko w powiecie strzeleckim mamy ul. Matejki, Budowlanych, Powstańców Śląskich czy Osiecką w Strzelcach Opolskich, połączenia między Gąsiorowicami a Piotrówką czy pomiędzy Balcarzowicami a Sieroniowicami, które są powiatowe, ale nie spełniają tej definicji. Jak to się ma do oficjalnych kryteriów? Nijak.
Skąd wzięły się rozbieżności między definicją a stanem faktycznym? Przecież on trwa „od zawsze”.
- W czasie wdrażania reformy samorządowej w 1998 roku, a więc w czasie, kiedy powstawały powiaty, dołożono wiele starań, aby zminimalizować ryzyko sporów kompetencyjnych na poszczególnych poziomach samorządu terytorialnego. Przyjęto założenie rozdzielności kompetencyjnej - tzn. zasady, że określone zadanie jest realizowane tylko przez jeden poziom władzy. I to odnosi się praktycznie do wszystkich zadań, prócz zarządzania drogami. Prawodawca posegregował drogi według kategorii i każdą z kategorii przypisał odpowiedniemu zarządcy - Generalnemu Dyrektorowi Dróg Krajowych i Autostrad, zarządom województw, zarządom powiatów czy wreszcie wójtom i burmistrzom. Niestety drogami powiatowymi stała się większość dróg, które ówcześnie były zarządzane przez wojewodów. W praktyce - zamiast opierać się na definicji ustawowej - wszystko zależało od polityki drogowej w danym województwie. Powiaty otrzymały niejednokrotnie po kilkaset kilometrów dróg, z których jedynie ułamek spełnia kryteria ustawowe. Pomimo upływu ćwierćwiecza sytuacja nie uległa zmianie. I trudno się temu dziwić, skoro zmiana kategorii drogi wymaga zgody obu jednostek samorządu terytorialnego, a można się domyślać, że gminy nie są skore, by takie zgody dawać, bo spadłyby na nie nowe obowiązki.
Czy nie ma pan obaw, że zmiany, których domagają się starostowie, jeśli wejdą w życie, nie spodobają się samorządowcom z gmin, a to odbije się na i tak napiętych niekiedy relacjach pomiędzy przedstawicielami tych szczebli samorządu?
- Walczę o dobro powiatu. Każdy powinien dochodzić swoich praw i je wykonywać. W tej chwili stawka idzie o wiele milionów nakładów na drogi. Gdybyśmy w ciągu pięciu lat chcieli doprowadzić wszystkie nasze drogi powiatowe do jako takiego stanu, musielibyśmy co roku wydawać na nie po 25-30 mln zł. Każdy kilometr mniej w naszych zasobach to kilkaset tysięcy złotych mniej do wydania. W powiecie strzeleckim staramy się współpracować, gminy dokładają do wspólnych inwestycji z powiatem i te zadania stanowią dla nas priorytet. Choć są przykłady samorządów - mam tu na myśli gminę Ujazd - które same chcą finansować inwestycje stricte powiatowe. Ta gmina przekazała ostatnio 100% środków na budowę chodnika przy drodze powiatowej w Ujeździe. To tylko dowodzi słuszności postulatu o przypisaniu właścicielskim dróg według kryterium ustawowego. Gminy lepiej poradzą sobie z wieloma lokalnymi kłopotami drogowymi.
W kwestii dróg nie ma pan dobrej prasy. Za dziury krytykują kierowcy, mieszkańcy, media... Ile obecnie powiat strzelecki wydaje na naprawę i polepszanie dróg?
- Nakłady finansowe na drogi powiatowe w naszym powiecie w tym roku sięgają ponad 15 mln zł. Dla porównania w 2021 roku było to 8,5 mln zł, w 2020 - roku naznaczonym pandemią - znaczenie mniej, bo 3,7 mln zł, a w 2019 - 11,7 mln zł. Aktualny budżet zawiera niecałe 5 mln zł dotacji, którą otrzymaliśmy z Polskiego Ładu na remont drogi Rozmierka - Grodzisko w stronę Kadłuba. Pieniądze już mamy, lada dzień ogłosimy przetarg. Wkład własny powiatu obliczyliśmy na 5%, ale oczywiście po przetargu może to być nawet kilkadziesiąt procent. Do wydatków inwestycyjnych dochodzą także te bieżące, nieinwestycyjne, związane z koszeniem, odśnieżaniem, łataniem dziur po zimie itp. To kolejne 2 mln zł rocznie.
Jakie inwestycje zaplanowano na ten rok?
- To między innymi: remont ul. Zdzieszowickiej w Leśnicy, Ujazdowskiej w Zimnej Wódce, Wiejskiej w Niezdrowicach, przebudowa drogi powiatowej w Grodzisku, odcinka Otmice - Siedlec, ul. Daszyńskiego w Lichyni, wspomniana rozbudowa drogi Rozmierka - Grodzisko - Kadłub, modernizacja drogi Leśnica - Krasowa, przebudowa nawierzchni drogi Olszowa - Zimna Wódka, a także naprawa nawierzchni w Porębie, na odcinkach Poręba - Dolna czy Leśnica - Raszowa. Zleciliśmy też opracowanie kompletnej dokumentacji projektowo-kosztorysowej dla rozbudowy drogi powiatowej między Jaryszowem i Ujazdem. To spory odcinek o długości ok. 4 km. Koszt opracowania samej dokumentacji wynosi ponad 250 tys. zł. Wielokrotnie jednak obiecywałem, że inwestycja dojdzie do skutku, gdy powstanie obwodnica Ujazdu. Przygotowywane są też dokumentacje projektowe na ul. Kościuszki w Kolonowskiem, na odcinku od drogi wojewódzkiej 463 do ul. Żeromskiego; na budowę ścieżki rowerowej na odcinku Sucha - Rozmierz, ma to poprawić bezpieczeństwo ruchu oraz na budowę chodnika na ul. 1 Maja w Staniszczach Wielkich.
Część z prac, o których pan mówi, już została wykonana lub jest w trakcie realizacji. Nie wspomniał pan natomiast o dawno oczekiwanej rozbudowie układu komunikacyjnego ulic Kozielskiej, Dolińskiej i Mickiewicza w Strzelcach Opolskich...
- Ten temat na chwilę obecną został zawieszony. Koszt tej inwestycji szacowaliśmy na 1,8 mln zł. Po przetargu wzrósł do 3 mln zł. Jako że zadanie dotyczy połączenia różnych kategorii dróg, miały w nim partycypować, prócz nas, również samorząd województwa i gmina Strzelce Opolskie. Marszałek miał dołożyć 374 tys. zł, zaś burmistrz Strzelec - 385 tys. zł. Po przetargu sytuacja się zmieniła. Marszałek musiałby dołożyć dodatkowo 100 tys. zł, a gmina dodatkowe 600 tys. zł. Do końca tygodnia czekamy na ich decyzje. Jeśli będą odmowne, to niestety nie zrealizujemy tej inwestycji. Tym bardziej, że jako powiat na swoją część zadania otrzymaliśmy od wojewody dofinansowanie na poziomie 50%, co oznacza, że drugie tyle musimy dołożyć. To dużo w porównaniu np. z inwestycją Rozmierka - Grodzisko, gdzie nasz wkład własny wynosi wstępnie 5%.
Uważa pan, że rząd lekceważy potrzeby powiatów w zakresie dróg i kiepsko je współfinansuje?
- Wydatki na drogi to studnia bez dna. Jako samorząd nie jesteśmy w stanie ich udźwignąć. To rząd daje pieniądze na drogi. Do rządowego programu Polski Ład złożyliśmy wnioski na 51 mln zł, wszystkie dotyczące bardzo pilnych do realizacji zadań, np. remontu drogi Wysoka - Góra św. Anny. Otrzymaliśmy niecałe 5 mln zł na Rozmierkę - Grodzisko. Czekamy jeszcze na decyzję o tym, czy otrzymamy pieniądze na remont drogi w Lichyni - to zadanie kwalifikuje się do wsparcia terenów popegeerowskich. Uważam jednak, że przy rozdzielaniu pieniędzy z Polskiego Ładu powiat strzelecki jest dyskryminowany. Są powiaty w województwie opolskim, które w dwóch rozdaniach na drogi dostały 26 mln zł, a my niecałe 5 mln. Każdy może sprawdzić, co to za powiaty... Poza tym, nie mamy wielu możliwości sięgania po dotacje drogowe. W nowym podziale pieniędzy unijnych nie ma środków na ten cel. Jeden z komisarzy tłumaczył mi, że skoro Unia daje na drogi wysokich kategorii - międzynarodowe, krajowe, to rządy państw powinny dbać o te lokalne - powiatowe i gminne. Co ciekawe, unijne wsparcie dostaliśmy na kompleksowy remont odcinaka między Zalesiem a Cisową tylko dlatego, że wybudowaliśmy ścieżkę rowerową. Unia stawia na rozwój ekologii, infrastruktury sprzyjającej zdrowemu trybowi życia ludzi. A rząd? Nie dostrzegam tu konkretnych reguł. Być może wszystko determinuje polityka...
Komentarze