Jak podaje Centrum Prasowe PAP w ostatnich miesiącach ilość wizyt u lekarzy rodzinnych czy lekarzy specjalistów drastycznie spadła. Pacjenci odwoływali zaplanowane wizyty w obawie przed ryzykiem zarażenia koronawirusem albo wybierali opcję teleporady. Część wizyt odwoływały same placówki, ponieważ z różnych powodów nie miały możliwości realizowania świadczeń. Trend ten powoli się odwraca, choć wciąż wielu pacjentów jest w stanie zawieszenia wcześniej podjętych terapii. Może mieć to katastrofalne skutki, szczególnie w przypadku chorób przewlekłych.
Jak wynika z obserwacji lekarzy, od chwili, gdy ogłoszono stan pandemii koronawirusa, wielu pacjentów unika wizyt u lekarzy, nie wykonują oni zleconych badań, nie wykupują leków, bagatelizują sygnały, które wysyła im organizm. Znane są już przypadki, kiedy pacjenci zostawali w domu z zawałem serca czy udarem, nie wzywając karetki, uznając to za „mniejsze zło” niż wizyta w szpitalu.
Unikanie wizyt przez pacjentów to jedna strona medalu, a nadal szczelnie zamknięte drzwi w wielu przychodniach - druga. Chorzy nie są przyzwyczajeni do porad na odległość i brakuje im osobistych wizyt u lekarzy. Skarżą się na trudności z dostępem do gabinetów, uzyskaniem zlecenia na badania, problemy z kontynuacją farmakoterapii.
Biuro Rzecznika Praw Pacjenta przekazało do NFZ prawie tysiąc skarg pacjentów, które dotyczyły funkcjonowania podmiotów leczniczych w marcu i kwietniu 2020 r. Największą część zgłoszeń, tj. 804 przypadki, stanowiły skargi na działanie placówek realizujących świadczenia w lecznictwie otwartym w ramach umów na POZ i stomatologię.
Komentarze