W ostatnich tygodniach i miesiącach niestety coraz więcej jest doniesień o przypadkach prób uśmiercania czworonogów przez rozrzucanie trucizny w różnych częściach województwa. Jak się okazuje, taki incydent miał też miejsce tuż przed sylwestrem na Osiedlu Piastów Śląskich w Strzelcach Opolskich.
– Poszedłem z psem Tarzanem na zakupy i jak zwykle chciałem go uwiązać pod marketem – opowiada pan Tomasz (nazwisko do wiadomości redakcji). – Ale zauważyłem rozsypany różowy granulat, który ewidentnie wyglądał jak trutka na szczury. Na szczęście, szybko zareagowałem i mój Tarzan nie zdążył nic skubnąć, a on lubi kosztować różnych rzeczy po drodze. Okazało się jednak, że trutka była wyłożona też w dwóch innych miejscach, gdzie ludzie przywiązują psy.
Pan Tomasz zgłosił sprawę na policję. Osobiście też interweniował w tej sprawie u kierownictwa sklepu oraz ochrony.
– Efekt jest taki, że dwie kupki pozamiatali, ale jedna – a właściwie jej resztki – dalej leżą, bo chodzę do tego sklepu i widzę – relacjonuje mężczyzna. – To wygada tak, jakby jakieś zwierzę już tam jadło. Dlatego trzeba ostrzec właścicieli psów. Trutki są różne, niektóre pachną atrakcyjnie nie tylko dla gryzoni.
"Konieczna wzmożona czujność"
O działania policji w tej sprawie zapytaliśmy na strzeleckiej komendzie: – Było takie zgłoszenie 30 grudnia i policjanci interweniowali – relacjonuje mł. asp. Dorota Janać. – Po dojeździe na miejsce potwierdziliśmy, że przed sklepem rozsypana jest prawdopodobnie trutka, a personel sklepu oświadczył, że to nie oni ją wyłożyli. Sprawdzano monitoring, ale okazało się, że kamery nie obejmują swoim zasięgiem tych miejsc. Według naszych informacji, trutkę uprzątnięto, ale nadal prowadzimy czynności w tej sprawie. Dzielnicowy będzie rozmawiał na ten temat z mieszkańcami okolicznych bloków.
Również w grudniu o przypadkach rozrzucania trutki na gryzonie informował Gabinet Weterynaryjny Fauna ze Strzelec Opolskich. Weterynarze apelowali do właścicieli o wzmożoną czujność, w związku z tym, że nieznany sprawca wrzucił przez płot na teren prywatnej posesji saszetki z Rodentycydemem – trutką na szczury. Miało to miejsce w Rożniątowie.
Pierwsze objawy były takie, że pies wypróżniał się na niebiesko... Potem znaleziono saszetki i okazało się, że moment, jak sprawca przerzuca je przez płot, nagrała nawet przydomowa kamera. Nie udało się ustalić, kto nim był, natomiast dzięki szybkiej reakcji czworonogowi udzielono pomocy.
– Rodentycydem blokuje funkcjonowanie czynników krzepnięcia i zatrucie objawia się spontanicznymi krwawieniami, krwotokami wręcz. Toksyna nie działa od razu, objawy mogą rozwinąć się nawet do kilku dni i tygodnia od spożycia – ostrzega lekarka weterynarii Klaudia Derner. – Czegoś takiego jeszcze ne widzieliśmy. Nieco wcześniej mieszkańcy zgłaszali, że w tej samej miejscowości rozsypywana była pod krzakami karma przemieszana z trutką.
Takie incydenty trzeba zgłaszać
Weterynarze ostrożnie wypowiadają się natomiast co do liczby przypadków trutych psów: – Ciągle trafiają pacjenci z zapaleniem żołądka i jelit, z wymiotami, biegunką i są leczeni, ale nie jest tak łatwo zweryfikować, co pies czy kot zjadł – dodaje.
Na komendę policji też nie wpłynęły inne zawiadomienia i z tego powodu nie były podejmowane działania. A każdy taki incydent powinien być zgłaszany. Próby trucia zwierząt domowych mogą być zakwalifikowane jako znęcanie się nad nimi, co jest przestępstwem.
Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!
Komentarze