Bernadeta Jegiołka z Leśnicy odwiedziła jedną trzecią świata
Podróżnicza pasja pani Bernadety rozpoczęła się niewinnie, bo od książek. Oczywiście, tych o podróżach. - Od zawsze interesowało mnie podróżowanie, dlatego regularnie odwiedzałam bibliotekę i wypożyczałam po kilka książek z serii "Dookoła Świata" - opowiada Bernadeta Jegiołka. - Niezwykle mnie to pochłaniało, czytałam bardzo dużo... Spróbowałam.
Pani Bernadeta odwiedziła już 68 krajów.
- Prawda jest taka, że nie chcę bić rekordów, ale ktoś kiedyś zapytał mnie, w ilu krajach byłam, i okazało się, że jest ich właśnie tyle. Podliczając, to ponad jedna trzecia wszystkich krajów na świecie - mówi. - Moje wyprawy nie są krótkie, czyli po dwa, trzy czy cztery dni, a dłuższe, bo kilkutygodniowe, jak np. do Ekwadoru i na Galapagos, gdzie spędziłam ponad trzy tygodnie lub do Malezji, Borneo, Brunei, Filipin oraz Singapuru, w których byłam ponad pięć tygodni. Oczywiście, długość podróży zależy od lokalizacji, a poza odkrywaniem ciekawych miejsc, bardzo interesuje mnie poznawanie innych kultur, zwyczajów i czerpanie jak najwięcej z przeżywanej przygody.
Przenieśmy się na Hawaje i do Kalifornii
Podróżniczka nie korzysta z usług biur podróży. Wyjazdy organizuje na własną rękę przy pomocy córki, Justyny, która często jest jej towarzyszką. Jak wybierają cel wypraw?
- Wybór niejednokrotnie jest bardzo przypadkowy - przyznaje pani Bernadeta. - Po prostu wybieramy się tam, dokąd dostaniemy tanie bilety lotnicze. Np. w naszą ostatnią podróż, na przełomie kwietnia i maja, udałyśmy się na Hawaje i do Kalifornii. Wszystko dzięki temu, że córka w listopadzie, podczas popularnego Black Friday, zakupiła bardzo korzystny, bo w cenie 1600 zł za osobę, lot Praga-Los Angeles.
Wspomnienia z niedawnego wyjazdu wciąż są obecne.
- Po przybyciu do Los Angeles od razu wsiadłyśmy w samolot, którym leciałyśmy sześć godzin na Hawaje, gdzie zwiedzałyśmy trzy wyspy, a dokładniej O’ahu, Hawai’i oraz Big Island - wspomina Bernadeta Jegiołka. - Między wyspami można przemieszczać się tylko samolotem, ponieważ ekologia zabrania podróżowania statkami i promami. Loty są względnie tanie, bo kosztują 30-40 dolarów. Jeśli chodzi o samą Kalifornię, udało nam się m.in. zaliczyć cztery parki narodowe, odwiedzić Palm Springs, które jest miastem wybudowanym w środku pustyni, San Francisco czy popłynąć na Alcatraz, gdzie mieściło się najsłynniejsze więzienie świata. Mimo ponurej historii tego miejsca, było to bardzo ciekawe przeżycie, gdyż idąc kolejnymi trasami, w słuchawkach było słychać odgłosy więźniów, strażników, a także tego, co działo się w pomieszczeniach, jak kuchnia i łazienka. Wybrałyśmy się również do Doliny Śmierci, która jest jednym z najgorętszych miejsc na Ziemi, gdzie rzadko pada deszcz, a roślinności nie ma prawie wcale. Co ciekawe, w kwietniu doszło do takiej ulewy, że Dolina Śmierci zakwitła. Zbiegło się to z naszą podróżą, więc miałyśmy ogromne szczęście. Będąc w Los Angeles, nie mogło zabraknąć też wizyty w Hollywood czy Beverly Hills.
Do odważnych świat należy
Podróże pani Bernadety nie ograniczają się tylko do tych, które pokonuje samolotem.
- Gdy przeszłam na emeryturę, wymyśliłam dodatkowy sposób na podróżowanie, a mianowicie przerabiam mój samochód typu kombi na "niby" kamera i raz w roku wybieram się nim w samotną objazdówkę, głównie po Europie - opowiada. - W pierwszą podróż wybrałam się na North Cape w Norwegii, czyli najdalej wysunięty na północ punkt Europy. Przez sześć tygodni zrobiłam 8 tysięcy kilometrów, przejeżdżając całą Norwegię i zaliczając m.in. Szwecję, Laponię oraz Helsinki w Finlandii, Tallin w Estonii, Łotwę i Litwę. Naturalnie, cały czas spałam w samochodzie, ponieważ dla mnie jest to bardziej komfortowa opcja, niż spanie w namiocie czy na kempingu. Takim sposobem przejechałam również Korsykę, Sycylię czy Rumunię, wybrałam się do Andory czy Albanii, odwiedzając po drodze m.in. Serbię i Macedonię. W tym roku planuję bliższą wyprawę, bo do Słowenii.
Czy takie wojaże, ale i podróżowanie po najróżniejszych zakątkach świata nie budzi obaw?
- Nie, bynajmniej ja nigdy się nie bałam - stwierdza podróżniczka. - Myślę, że człowiek w podróży, patrząc czasami na to, co się dzieje, może być bardziej bezpieczny, niż w swoim domu. Napadnięci czy okradzeni możemy zostać gdziekolwiek, nawet na ulicy małej miejscowości. Oczywiście, we wszystkim trzeba mieć zdrowy rozsądek i np. nie zapuszczać się po zmroku w jakieś niebezpieczne, szemrane dzielnice dużych miast. Mam za sobą trochę wypraw i nigdy w tylu krajach, bardziej i mniej egzotycznych, nie spotkało mnie nic złego, a wręcz przeciwnie.
Do podróży nie wystarczy tylko zamiłowanie, ale przede wszystkim odwaga, by w nią wyruszyć.
- Nie każdy ma tę odwagę, ale warto spróbować - przekonuje Bernadeta Jegiołka. - Ludzi byłoby stać na tego typu wyjazdy, bo organizowane samemu wychodzą dużo taniej, ale wielu nie chce wyjść poza strefę swojego komfortu. Często boimy się zmian, wyzwań, zrobienia czegoś zupełnie nowego, a strach jest okropnym mentorem w życiu. Ja nigdy tego nie doświadczyłam, bo nie miałam obaw. Zawsze chciałam zdobywać, oglądać, być ciekawą...
Podróże wcale nie muszą kosztować majątku
Kwestie finansowe mogą być przeszkodą w podróżowaniu?
- Bez pieniędzy człowiek nic w życiu nie zrobi - mówi pani Bernadeta. - Podobnie jest z podróżowaniem, z tym, że podróżować można za bardzo dużą kwotę, a można też oszczędnie, gospodarując rozsądnie gotówką. Tak jak w przypadku wyjazdu na Hawaje i do Kalifornii, bilety kupujemy, gdy są okazje lub z odpowiednim wyprzedzeniem. Co ważne, szukamy tanich opcji noclegowych, np. na platformie Booking czy Airbnb. Nie jemy też w drogich restauracjach, a tam, gdzie jedzą miejscowi. Będzie tam nie tylko tanio, ale również świeżo i smacznie. Obok funduszy, przeszkodą w podróżowaniu może być bariera językowa, która w przypadku młodszego pokolenia jest mniejsza. Jeśli chodzi o mnie, w stopniu komunikatywnym znam język angielski, niemiecki oraz rosyjski. Uważam, że jeśli ktoś bardzo będzie chciał się porozumieć, to się porozumie, choć podstawy, zwłaszcza angielskiego, trzeba znać.
Podróżniczka odwiedziła również m.in. Brazylię, Meksyk, Indie, Chiny, a także Australię. Czy któryś wyjazd był szczególny?
- Trudno wskazać jedną wyprawę, ponieważ będąc w tylu krajach, poznaje się wiele ciekawych miejsc, ludzi, sytuacji - wymienia. - Na pewno w pamięci utkwiło mi, gdy podczas podróży na wspomniany wcześniej North Cape, dojechałam na Lofoty, czyli archipelag wysp, który przez wielu jest uważany za jeden z najpiękniejszych na świecie. Miałam możliwość odwiedzenia wysp w słoneczny tydzień, więc piękno przyrody było bajeczne, a krajobrazy, niezwykle urzekające. Podczas tamtej wyprawy wybrałam się też spacerem na przełaj do Morza Barentsa, gdzie na swojej drodze spotkałam prawdziwe dziko żyjące renifery. To było ogromne przeżycie, choć nie dało się do nich podejść bliżej niż 100 metrów.
Spełniajmy swoje pasje
Podróże to ważna część życia pani Bernadety.
- To moje hobby, wypełnienie czasu czy zajęcie umysłu, chociażby na etapie samego planowania wyjazdów - mówi. - W każdym z nas drzemie jakaś pasja, niekoniecznie do podróżowania, ale najważniejsze, żeby ją realizować, a przede wszystkim, nie odkładać na później.
Bernadeta Jegiołka chętnie odwiedza też różne zakątki Polski czy pobliskich Czech.
Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!
Komentarze