Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 2 kwietnia 2025 00:18
Reklama Filplast

Carlo Acutis, czyli młody influencer na ołtarzach

Żył zaledwie piętnaście lat. Kazał się pochować w jeansach, w bluzie i ulubionych sportowych butach. Do historii przeszedł jako ten, kto skutecznie wprowadził Boga do sieci i Kościół do internetu. W kwietniu 2025 roku Włoch Carlo Acutis zostanie kanonizowany.
Carlo Acutis, czyli młody influencer na ołtarzach
Popularny portret Carlo Acutisa. Został wykorzystany m.in. do beatyfikacyjnego obrazu

Autor: Wikipedia

Carlo Acutis, czyli młody influencer na ołtarzach

Na pierwszy rzut oka nie różnił się od swoich rówieśników. Lubił piłkę i kibicowanie, fascynował go komputer i internet, uczył się grać na saksofonie. Chętnie podróżował. Ale jednocześnie co tydzień chodził do spowiedzi, a do Komunii św. codziennie. Mówił, że Eucharystia jest jego autostradą do nieba.

- Carlo Acutis niech stanie dziś przed nami przede wszystkim jako "młody pasjonat Eucharystii” i pokaże ją także nam jako drogę do nieba - mówił o młodym błogosławionym z Mediolanu bp Waldemar Musioł w przeddzień uroczystości Wszystkich Świętych 2024, na początku nabożeństwa poprzedzającego procesję z jego relikwiami z opolskiego kościoła oo. franciszkanów do kościoła "na górce”. - Bardzo potrzebujemy tej jego pasji, jego przypomnienia zawartego w słowach: "Gdyby ludzie zdali sobie sprawę z tego, czym jest Eucharystia, kościoły byłyby tak wypełnione, że trudno byłoby do nich wejść”. Potrzebujemy ich nie tylko dlatego, że wiele naszych sióstr i braci nie odczuwa już pragnienia Eucharystii, że wielu zdystansowało się od wspólnoty, ale także dlatego, że i nam, częstym bywalcom Eucharystii, a nawet jej celebransom, może ona spowszednieć, stać się częścią religijnego rytualizmu, a w jej celebrowanie i przeżywanie może wkraść się pośpiech, niedbałość i powierzchowność.

Włoch urodzony w Londynie

Carlo Acutis był Włochem, ale na świat przyszedł w stolicy Zjednoczonego Królestwa. W Londynie, w jednym z tamtejszych banków inwestycyjnych, zatrudniony by ojciec Carla - Andrea Acutis. Wśród jego przodków był Polak, ziemianin i dyplomata, Jan Perłowski (żył w latach 1872-1942). Jego urodzona w 1939 roku wnuczka, Maria Henrietta Perłowska, była babcią przyszłego świętego.

Kiedy urodził się 3 maja 1991 roku, nikt tego naturalnie się nie spodziewał, że zostanie wyniesiony na ołtarze i to tak niedługo po śmierci. Carlo miał zaledwie 5 miesięcy, kiedy jego rodzice zdecydowali się na powrót do Italii i zamieszkali w Mediolanie. Kiedy miał cztery lata, zapisali go do przedszkola oraz do szkoły podstawowej prowadzonej przez siostry zakonne ze zgromadzenia noszącego wezwanie św. Marceliny.

Ich syn był wtedy jedynakiem. Mama urodziła kolejne dzieci, parę bliźniaków Francesca i Michele, dopiero w czwartą rocznicę jego śmierci. Miała wówczas 44 lata.

Carla wyróżniały walory intelektualne. Bliscy wspominają, że sporo brakowało mu do roczku, kiedy zaczął wypowiadać pierwsze słowa, a potem i zdania. Jako sześciolatek fascynował się podobno m.in. montowaniem filmów. Przede wszystkim o swoich zwierzętach. Od dziecka był też bardzo pobożny. Miał się do tego pośrednio przyczynić zmarły dziadek, który przyśnił się czteroletniemu chłopcu.

Prosił go w tym śnie o modlitwę za dusze przebywające w czyśćcu, w tym także za swoją duszę.

Rodzice nie bardzo potrafili swojemu synowi przybliżyć kwestie życia wiecznego i nadprzyrodzonego świata. Nie byli, mówiąc delikatnie, przesadnie wierzący. Mama Carla, Antonia z domu Salzano, aż do urodzenia syna Panu Bogu się przesadnie nie narzucała. W jednym z wywiadów przyznała, że przez całe wcześniejsze życie była w kościele na Eucharystii ledwo kilka razy. Zawsze przy okazji przyjmowania sakramentów: chrztu, podczas Pierwszej Komunii Świętej i w czasie zawierania małżeństwa. Ojciec wyniósł z domu nieco bardziej regularne praktykowanie wiary, ale i on nie był gorliwym chrześcijaninem. Jego żona przyznała w innej rozmowie, że nie prowadzili walki ani z Kościołem, ani z Bogiem. Natomiast zwyczajnie od nich odwykli.

Oboje - pod wpływem swojego dziecka - z czasem do kościelnego zaangażowania wrócili. Ale na razie, jak modlić się za zmarłego dziadka, powiedziała małemu Carlowi jego polska niania.

Na pewno od dziecka Carlo chciał i umiał żyć po swojemu. Jedną z myśli, jakie zapisali jego biografowie, jest zdanie: "Wszyscy rodzą się jako oryginały, ale niektórzy umierają jako kserokopie". Jednym z pierwszych wyrazów owej oryginalności była chęć, aby mając zaledwie siedem lat przystąpić do Pierwszej Komunii Świętej. Sprawa oparła się ostatecznie o zgodę miejscowego arcybiskupa, który na wiadomość, iż siedmiolatek w rozumieniu, czym jest Eucharystia, nie ustępuje swoim o dwa lata starszym kolegom, wyraził zgodę. Uroczystość odbyła się w mediolańskim klasztorze św. Ambrożego.

Carlo Acutis uczył się w liceum noszącym imię papieża Leona XIII. Szkoła miała profil klasyczny, a prowadzili ją jezuici. W trakcie tej nauki rozpoczął praktykę spowiedzi co tydzień, a Komunii św. każdego dnia. 4 maja 2003 roku w kościele Santa Maria Segreta przyjął sakrament bierzmowania.

Informatyk samouk

Już wcześniej - jak wielu jego rówieśników - uprawiał sporty, lubił zwierzęta. Hodował nie tylko koty i psy, ale i rybki. Szybko uległ fascynacji komputerami i internetem. Bardzo lubił grać na komputerze, ale też pasjonowały go programowanie i tworzona cyfrowo muzyka. Okazji do takiej aktywności nie brakowało. Rodzina była dosyć zamożna. Pierwszy komputer od rodziców dostał na ósme urodziny. Utalentowany samouk już rok później zainteresował się programowaniem. Szybko przyswoił sobie kilka języków informatycznych. Te umiejętności musiały go cieszyć, skoro nosił koszulkę z napisem "naukowiec informatyk”. Realizował w szkole komputerowe projekty. Mówi się o nim, że jest jedynym błogosławionym Kościoła katolickiego, który miał konto na Facebooku. Należał zresztą do pierwszych użytkowników założonego w 2004 roku portalu.

Z czasem zapracował na miano tego, który "ochrzcił internet” jako narzędzie ewangelizacji. Początek tej aktywności miał miejsce w świecie realnym. Carlo w jednym z muzeów zobaczył wystawę o uznanych przez Kościół cudach eucharystycznych. Pomyślał, że skoro on mimo swej głębokiej wiary wie o tym mało lub nic, to takich ludzi musi być we Włoszech i poza nimi bardzo wielu. Zbudował stronę o owych cudach i okazała się ona bardzo popularna. Opisał na niej blisko 140 cudów eucharystycznych z całego świata. Obecnie dostępna w wielu językach jest mniej atrakcyjna, bo technicznie nie jest aktualizowana. Przed 2006 rokiem przyciągała każdego miesiąca dziesiątki lub nawet setki tysięcy osób. Carl projektował także multimedialne wystawy eucharystyczne. Były i są one pokazywane zarówno w parafiach (przede wszystkim w USA), jak i na uniwersytetach.

Angażował się także w działalność dobroczynną. Za kieszonkowe kupował jedzenie i śpiwory dla mediolańskich bezdomnych. Jeszcze jako uczeń tworzył strony internetowe dla parafii i organizacji kościelnych oraz wspierał także w nauce młodszych kolegów. Pomagał także w prowadzeniu katechez dla nich.

Śmierć, jaka go dotknęła 12 października 2006 roku, była całkowitym zaskoczeniem dla bliskich Carla i jego otoczenia. Przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego pojechał do Asyżu, żeby polecić św. Franciszkowi swoje szkolne sprawy. Robił tak i w poprzednich latach. W Asyżu jego rodzina miała dom, a także rodzinny grób na cmentarzu. Nikomu do głowy nie przyszło, że przed rodzicami i innymi starszymi krewnymi spocznie w nim zaledwie 15-letni Carlo.

To nie grypa, to białaczka

Po powrocie do Mediolanu poszedł do szkoły. Skarżył się wprawdzie na ból kości i mięśni, ale i on sam, i rodzice brali to co najwyżej za grypową infekcję, która go dopadła mimo ciepłej włoskiej wczesnej jesieni.

30 września wrócił ze szkoły bardzo zmęczony. Spodziewał się, że to efekt pomysłu nauczyciela - intensywnego biegania wokół boiska na lekcji wuefu. Po południu czuł się lepiej. Towarzyszył więc mamie na spacerze z psami do parku. Następnego dnia była niedziela. Carlo poprosił rodziców, by po mszy poszli wszyscy razem do restauracji. Zaproponował też wspólną modlitwę do Matki Boskiej. Nie wywołało to ich zdziwienia. Na różańcu modlił się bardzo często. Praktycznie codziennie.

Wieczorem miał temperaturę powyżej 38 stopni. Dostał aspirynę i obietnicę, że w poniedziałek nie pójdzie do szkoły. Pediatra też pewnie nie widział w tej chorobie niczego szczególnie groźnego, skoro zalecił młodemu pacjentowi odpoczynek i dawkę antybiotyków.

On sam musiał czuć się naprawdę źle, skoro powiedział, że ofiaruje swoją chorobę i cierpienie za papieża i za Kościół. Jego bliscy uznali to raczej za pobożny żart niż za zapowiedź bliskiej śmierci. Ale kiedy kilka dni później okazało się, że Carlo o własnych siłach nie może nie tylko dojść do łazienki, ale i wstać z łóżka, wezwano znanego mediolańskiego profesora.

Ten kazał chłopaka natychmiast przewieźć do szpitala. Po badaniach ordynator nie miał wątpliwości, że nastolatek nie ma grypy, tylko choruje na białaczkę typu M3.

- Pan trochę mną potrząsnął - skomentował tę wiadomość Carlo, ale też serdecznie się przy tym uśmiechnął.

Kiedy leki podawano mu nadal, a jego stan się nie poprawiał, lekarze podejmują decyzję o jego przetransportowaniu do szpitala w Monzy. Miejscowość ta znana jest nie tylko ze słynnego toru samochodowego, na którym odbywają się wyścigi Formuły 1. Znajduje się tam także znany ze skutecznego leczenia chorych na białaczkę szpital. Tam młody Acutis przeszedł zabieg i poprosił o sakrament chorych.

Miał opuchnięte kończyny, a pytany o samopoczucie, skarżył się na ból głowy. Zanim umarł - stało się to 12 października 2006 roku - zapadł w śpiączkę. Pochowano go zgodnie z rodzinną tradycją w Asyżu.

Do czego inspiruje ludzi

6 kwietnia 2019 roku ciało zostało przeniesione do bocznej nawy kościoła Matki Bożej Większej w tym mieście, zaś 10 października 2020 roku w bazylice św. Franciszka z Asyżu Carlo Acutis został beatyfikowany. Akt beatyfikacji poprzedziło uznanie cudu uzdrowienia za wstawiennictwem kandydata na ołtarze. Uzdrowiony został młody Brazylijczyk, Matheus Vianna chorujący wcześniej na rzadką wadę trzustki. Zdrowie dla niego wymodliła mama. Ustąpiły uporczywe wymioty, a skazany na płynną dietę chory mógł przyjmować pokarmy stałe.

Także kanonizacja została już przez papieża Franciszka ogłoszona. Będzie ona miała miejsce w ramach obchodzonego w 2025 w Kościele Roku Jubileuszowego. Franciszek podał już dokładną datę. Będzie nią 27 kwietnia. W ramach wspomnianego Roku Świętego będzie to Dzień Dzieci.

Warunkiem dokonania kanonizacji jest uznanie przez Kościół cudu za wstawiennictwem kandydata na ołtarze. Ten kanonizacyjny dotyczy 21-letniej Kostarykanki, Valerii Walverde. 2 lipca 2022 roku upadła ona, jadąc na rowerze. Lekarze uznali jej stan za krytyczny i uprzedzili rodzinę, że jej śmierć jest możliwa dosłownie w każdej chwili. O jej zdrowie modliły się - za przyczyną Carlo Acutisa - pracownica matki dziewczyny, a potem także sama matka, która udała się w tym celu z pielgrzymką do jego grobu do Asyżu. Tego samego dnia stan zdrowia Valerii się poprawił. Po 10 dniach od pielgrzymki matki opuściła oddział intensywnej terapii. Zdziwieni lekarze poinformowali, że krwotoczne stłuczenie mózgu się zagoiło.

- Ani gęsta czupryna, choć dodawała mu uroku, ani geniusz komputerowy, ani jego strój, ani nawet jego dramatyczna choroba i przedwczesna śmierć nie doprowadziły go do chwały ołtarzy, ale jego wyjątkowe życie - mówił w cytowanym już wyżej kazaniu bp Waldemar Musioł. - Nie sposób przywołać tu całości jego piękna, dlatego skupię się jedynie na tym, co on sam nazwał własną "autostradą do nieba”, w czym - jak sądzę - bardzo chce i może inspirować nie tylko młode pokolenie, ale także każdą i każdego z nas.

Ta inspiracja powoli się dokonuje. Z wielu krajów - gdzie kult Carlo Acutisa się rozwija - przekazywane są informacje o tym, że rozwija się także eucharystyczna pobożność. Dotyczy to m.in. Filipin, Indii, Chin, wielu krajów afrykańskich. A także części Stanów Zjednoczonych.

Jeśli wierzyć wspomnieniom mamy przyszłego świętego, Carlo powinien się z tego cieszyć. Ubolewał, że zwłaszcza młodzi ludzie ustawiają się chętnie w kolejkach na koncerty i inne widowiska, a nie do kościołów, by przyjąć Najświętszy Sakrament.

Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ReklamaHeimat
ReklamaMaxima - grudzień
ReklamaHelios
ReklamaOptyk Ptak 1197
ReklamaRe-gat
ReklamaQuakernack
ReklamaHospicjum2022
zachmurzenie umiarkowane

Temperatura: 8°C Miasto: Strzelce Opolskie

Ciśnienie: 1023 hPa
Wiatr: 10 km/h

Reklama
Ostatnie komentarze
J Autor komentarza: MieszkaniecTreść komentarza: Jeżeli Zawadzkie dla swoich mieszkańców chce połączenia z Tarnowskimi Górami to niech urząd gminny sfinansuje połączenie autobusowe.Ciekawe czy będzie to rentowne dla urzędu i jak długo będzie to funkcjonowało.Data dodania komentarza: 1.04.2025, 13:35Źródło komentarza: Linia kolejowa zarasta w Zawadzkiem. Chcą przywrócić na niej ruch pociągów J Autor komentarza: JanTreść komentarza: Nieczynna linia kolejowa Zawadzkie-Tarnowskie Góry,to nie powód że Zawadzkie upadło.Powodem jest zlikwidowanie Huty i Izostalu.W Zawadzkiem potrzebne są tereny inwestycyjne i dobrzy inwestorzy.A nie całą winę zwalać na PKP bo zamknęli tą linię.Co tam mają przewoźić?Powietrze z Opola do Tarnowskich Gór?Data dodania komentarza: 1.04.2025, 12:58Źródło komentarza: Linia kolejowa zarasta w Zawadzkiem. Chcą przywrócić na niej ruch pociągów J Autor komentarza: śląski EcikTreść komentarza: "Umożliwiłoby to szybki dojazd do Górnego Śląska...". Nieśmiało zwracam uwagę na fakt, zarówno historyczny jak i teraźniejszy, że Zawadzkie i okolice są częścią Górnego Śląska więc nie trzeba się nigdzie przemieszczać. Nie jest nią natomiast np. Częstochowa czy Dąbrowa Górnicz lub Sosnowiec, które wchodzą w skład województwa nazwanego, nie tak dawno, niefortunnie "śląskim"(czyżby z sentymentu do sanacyjnego wojewody Grażyńskiego?)Data dodania komentarza: 31.03.2025, 19:36Źródło komentarza: Linia kolejowa zarasta w Zawadzkiem. Chcą przywrócić na niej ruch pociągów J Autor komentarza: JanTreść komentarza: Jedna szkoła i trzy miejscowości kolonowskie,Staniszcze,Fosowskie brakuje jeszcze Opole.Data dodania komentarza: 10.03.2025, 19:47Źródło komentarza: Szkoła przejdzie remont. "To jedna z najważniejszych inwestycji" S Autor komentarza: SmokTreść komentarza: A czy ktoś z zainteresowanymi stronami, tą od kurników, i tą od mieszkańców, rozmawiał? Czy burmistrz albo radni zasięgnęli opinii mieszkańców w "przedmiotowej sprawie"?Data dodania komentarza: 28.02.2025, 11:47Źródło komentarza: Kurniki skłóciły wieś. "Tu ma być prawie milion brojlerów rocznie" A Autor komentarza: LPTreść komentarza: Może za rok udało by sie zorganizować wycieczkę "Szlakiem naszych okolicznych śmieci w rowach i lasach" Trasa jest przygotowana w 100% a miasto napewno da jakieś 10tys patrząc na te wnioski i rozdawane środki ;)Data dodania komentarza: 20.02.2025, 07:08Źródło komentarza: Pieniądze na zadania kulturalne w Strzelcach Opolskich. Nie wszyscy są zadowoleni
Reklama