Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 3 marca 2025 04:18
Reklama Filplast

Kurniki skłóciły wieś. "Tu ma być prawie milion brojlerów rocznie"

Szykują nam horror: tu ma być prawie milion brojlerów rocznie - alarmują protestujący mieszkańcy, mówiąc o planowanych inwestycjach powiększenia fermy drobiu w Żędowicach. Z drugiej strony sporu są inwestorzy. Oni też czują się ofiarami: zgłosili na komisariat w Zawadzkiem nękanie i zarzucają sąsiadom nasyłanie na nich kontroli i dziennikarzy. Między młotem a kowadłem jest burmistrz, który z uwagi na powiązania rodzinne z właścicielem jednego z kurników złożył wniosek do SKO o wyłączenie urzędu w Zawadzkiem z postępowania.
Kurniki skłóciły wieś. "Tu ma być prawie milion brojlerów rocznie"
Kurnik, który ma być reaktywowany, stoi tuż za płotami sąsiadów

Autor: BES

Bomba wybuchła w połowie grudnia

- Jeden z pobliskich mieszkańców zupełnie przypadkiem na stronie internetowej naszego urzędu gminy zobaczył obwieszczenie z 3 grudnia informujące o budowie kolejnej fermy drobiu 200 metrów od naszych domów - relacjonuje Ewa Kulik, jedna z protestujących z ulicy Ziai. - Zrobiliśmy rekonesans między sąsiadami i okazało się, że nikt nic nie wie na ten temat.

Z obwieszczenia wynika, że inwestorem jest syn właścicieli obecnej fermy Anny i Jacka Garbowskich, gdzie już teraz - zgodnie z tym co sami deklarują - w każdym rzucie jest 34-36 tysięcy brojlerów. Kilka dni później, 20 grudnia, ukazało się drugie obwieszczenie o kolejnych planowanych do uruchomienia kurnikach. 

Inwestorem ma być drugi syn Garbowskich. Złożył wniosek o zgodę na zmianę warunków funkcjonowania w budynkach, w których kiedyś też była hodowla drobiu. Jak mówią mieszkańcy, odetchnęli z ulgą, gdy została zamknięta kilka lat temu. 

Garbowscy nie są właścicielami obiektów, ale podobno transakcja jest w trakcie. Te budynki są oddalone od niektórych domów o 28 metrów. Różnica jest taka, że kiedyś hodowane były tam nioski w ilości 2-4 tysiące, a teraz mają być brojlery. Urząd Miejski w Zawadzkiem nie udzielił nam odpowiedzi, ile ma ich być, ale sąsiedzi powołują się na informacje z gminy, że podobno kolejne 34 tysiące hodowanych w cyklu ciągłym.

Nadchodzi smród

Smród, horror, katastrofa... sąsiedzi rodziny Garbowskich, mówiąc o tym, co - jak przeczuwają - czeka ich w przypadku rozpoczęcia hodowli w kolejnych kurnikach w Żędowicach, są pełni obaw.

Mówią o szkodliwych substancjach, bakteriach, robactwie i gryzoniach. W ich opinii to będzie jedna wielka ferma, "nawet, jeśli w papierach właściciele będą różnić się tylko imionami".

- Podkreślam, protest mieszkańców ulicy Ziai i okolic, nie jest wymierzony w rodzinę państwa Garbowskich - dodaje Ewa Kulik. - Protest dotyczy stricte sprzeciwu wobec powstaniu na tym terenie dwóch planowanych inwestycji związanych z hodowlą drobiu, których dotyczy postępowanie. Jeżeli one dojdą do skutku, licząc łącznie z obecnie już funkcjonującą fermą, powstanie tu kombinat ferm drobiu: rocznie około miliona hodowanych brojlerów.

Ludzie skarżą się, że latem już nie można okien otworzyć ani posiedzieć przy grillu w ogrodzie, dlatego uważają, że tak uciążliwe dla otoczenia działalności powinny być lokowane w znacznie większej odległości od zabudowań mieszkalnych: najlepiej na terenach inwestycyjnych z dala od siedlisk ludzkich.

- Przecież jak wiatr dobrze zawieje, to śmierdzi stąd nawet w Zawadzkiem, dwa kilometry dalej na "Manhattanie” - dopowiada Barbara Sowa. - Jeśli teraz już jest źle, to co będzie jak liczba kur się zwiększy kilkakrotnie?

A sąsiadka Anna Drewing, która mieszka najbliżej, dodaje, że najgorzej cuchnie, gdy, kurniki są czyszczone:

- Ja mam wątpliwości, czy oni tam mają nowoczesną infrastrukturę na przykład baseny do czyszczenia i groble, chciałabym wiedzieć, gdzie idzie woda z mycia tych odchodów. To, jakie tam są warunki, ma przecież wpływ na otoczenie, na nas, na nasze zdrowie!

- Nie tylko na nas sąsiadów, ale na tysiące ludzi. Pod nami są piaski, przez które zanieczyszczenia z wodą łatwo przechodzą, a poniżej znajduje się przecież wielki chroniony zbiornik wody pitnej, w pobliżu istniejącej fermy jest studnia głębinowa, która zasila kilka miejscowości - podkreśla Damian Ibrom. - Mamy bardzo poważne obawy, jak te inwestycje mogą na to wszystko wpłynąć.

Sprawa w SKO

Sprawa żędowickich kurników nabrała rozgłosu z końcem stycznia br. Liczna delegacja mieszkańców udała się wtedy na sesję rady miejskiej w Zawadzkiem, aby zaprotestować przeciw planowanym przez sąsiadów inwestycjom. Wcześniej spotkali się na rozmowie z burmistrzem i indywidualnie korespondowali z urzędem. 

Z różnych odpowiedzi, jakie były udzielane, wynika, że postępowania administracyjne w sprawie wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla nowo planowanych przedsięwzięć jest w toku i szybko się nie zakończy. To, jaka decyzja zapadnie, uzależnione jest od opinii Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Opolu, Państwowego Powiatowego Inspektoratu Sanitarnego w Strzelcach Opolskich i Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie RZGW w Gliwicach. Zdesperowani żędowiczanie zwrócili się o powstrzymanie inwestycji również i tam. 

RDOŚ 13 stycznia odpisała, że organem decyzyjnym jest burmistrz Zawadzkiego, ale już wyraziła opinię o potrzebie przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko dla obu inwestycji. Podobnie stwierdził strzelecki Sanepid, zaznaczając, iż wykonany ma zostać raport o oddziaływaniu na środowisko.

Dwa tygodnie później sytuacja zmieniła się jednak diametralnie. Gmina Zawadzkie zwróciła się z wnioskiem do Samorządowego Kolegium Odwoławczego o wyznaczenie organu zastępczego do wydania decyzji o uwarunkowaniach środowiskowych i wiele wskazuje na to, że organem decyzyjnym będzie tu inny urząd miasta lub gminy. SKO zwróciła się już o przekazanie akt sprawy. 

Sytuacja jest bowiem, mówiąc oględnie, dość niezręczna: "wygaszone” kilka lat temu kurniki w Żędowicach, gdzie Garbowscy chcą wznowić hodowlę, są własnością teścia burmistrza. Te oddalone 28 m od budynków sąsiadów. W związku z tym wśród mieszkańców zaczęły się pojawiać różne uwagi i insynuacje. 

O komentarz do tej sytuacji zwróciliśmy się do burmistrza Michała Rytla. Ale odpisał jego zastępca Andrzej Pruski:

"Jednoznacznie zaprzeczamy, aby Burmistrza Zawadzkiego łączył jakikolwiek związek z którąkolwiek stroną postępowania. Zgodnie z art. 24 KPA wyłączenie pracownika następuje ze względu na łączące go powiązania ze stroną postępowania. W przedmiotowej sprawie taka sytuacja nie zachodzi, jednakże ze względu na pojawiające się wśród opinii publicznej nieprawdziwe informacje o działaniu Burmistrza Zawadzkiego na rzecz teścia, do którego w chwili obecnej należy część kurników związanych z drugim wnioskiem, podjęto decyzje o skierowaniu wniosku do SKO. Działanie to ma na celu ucięcie wszelkich domysłów oraz wątpliwości, które mogłyby narazić na nieprzychylne komentarze kogokolwiek z rodziny Pana Burmistrza. W chwili obecnej oczekujemy na decyzję SKO” - czytamy w nadesłanej odpowiedzi.

- Kiedy te kurniki zostały zamknięte, wszyscy odetchnęliśmy z ulgą, bo spadła ilość much, szczurów i nornic - komentuje Anna Drewing. - Teraz jesteśmy przerażeni, bo Garbowscy zapowiadają ponad 30 tysięcy brojlerów. Będzie gorzej niż było. Mnie dzieli od tych kurników 26 metrów!

"Jestem skrzynką"

O wniosku do SKO poinformował podczas sesji 27 stycznia mecenas urzędu Michał Szachnitowski. Mówił o tym, że o decyzji prawdopodobnie rozstrzygał będzie inny wójt, burmistrz lub prezydenta miasta. Burmistrz Rytel na sesji też zabrał głos, podkreślając, że w takich sprawach jak ta, głos decydujący ma jednak nie burmistrz czy wójt, ale instytucje opiniujące:

- Jako burmistrz jestem, mówiąc w dużym uproszczeniu, skrzynką nadawczo-odbiorczą, która zbiera opinie od dyrektorów Dyrekcji Ochrony Środowiska, Sanepidu i Wód Polskich, to nie burmistrz decyduje i ja to państwu już mówiłem podczas pierwszego naszego spotkania - tu włodarz nawiązał do rozmów z protestującymi 13 grudnia. - Decyzja podejmowana jest na podstawie tych opinii, trzeba zaczekać aż wszystkie spłyną.

Z kolei zastępca burmistrza Andrzej Pruski przypomniał protestującym, że postępowanie nie dotyczy pozwolenia na inwestycję, a jedynie "wytycznych, jakie inwestor musi spełnić, aby przedsięwzięcie mógł realizować bądź wskazania, że ze względu na ochronę środowiska, wód lub gleby taka inwestycja jest niemożliwa do realizacji”.

- To instytucje opiniujące wypowiedzą się, czy inwestycja jest możliwa czy nie - mówił o RDOŚ, Sanepidzie i Wodach Polskie. - Jeśli one określą wytyczne i inwestor je spełni, to nikt w tym kraju - łącznie z burmistrzem - nie ma prawa mu tego zabronić.

Wieś dla rolników!

Każdy spór ma dwie strony. Sąsiedzi Garbowskich czują się zagrożeni przez rozbudowę fermy, a Garbowscy mówią, że czują się zagrożeni przez sąsiadów. Na sesję 27 stycznia nie przyszli, ale złożyli pismo z prośbą o odczytanie. 

Pojawiły się w nich m.in. słowa o tym, że prowadzą gospodarstwo rodzinne od trzech pokoleń i do tej pory z sąsiadami łączyły ich dobre relacje, a teraz zaczęły się "insynuacje” oraz przejawy "agresji”. "Podejmiemy wszelkie dozwolone prawem kroki w celu ochrony naszych interesów i dobrego imienia, jeśli będzie to konieczne” - odczytał pismo Garbowskich burmistrz Rytel.

Oświadczenie zawiera też "sprostowanie”, m.in. odnośnie skali planowanej hodowli zawyżonej "nawet przy maksymalnym obsadzeniu o co najmniej 25 procent”. Garbowscy wskazują ponadto, że nie należy mówić o rozbudowie fermy teścia burmistrza, a jedynie o "wznowieniu produkcji” i "zmianie jej warunków”, a tereny wiejskie są przeznaczone dla rolnictwa, zatem, jeśli ktoś ma chęć zamieszkania w otoczeniu wiejskim, nie powinno to "wpływać na możliwość rozwoju działalności rolniczej”.

Atmosfera w Żędowicach jest ciężka. Sąsiedzi Garbowskich mówią, że kilka dni temu po domach chodził dzielnicowy i wypytywał, czy ktoś coś wie o nękaniu Garbowskich, bo złożyli zawiadomienie na komisariat, że czują się zagrożeni. Podobno mówili, że wokół ich domu i zabudowań kręcą się zakapturzeni ludzie i ktoś wysypał im śmieci na posesję.

- Lepiej tam nawet nie podchodzić w pobliże - mówi jeden z mężczyzn. - Nerwy im puszczają.

Kiedy zjawiam się pod dużym domem z wielkim banerem na płocie "Teren rolniczy, hodowla zwierząt” (opatrzony wizerunkami drobiu i trzody chlewnej), zaraz wychodzi syn gospodarza, pytając o cel wizyty i czy mam zgodę na fotografowanie. Po chwili wychodzi drugi z synów i wybiega mocno wzburzony właściciel, wykrzykując różne epitety pod adresem sąsiadów, a za nim jego żona. 

Tłumaczą, że czują się osaczeni: przez sąsiadów, nasyłane przez nich kontrole i przez dziennikarzy, którzy nieumówieni nachodzą ich: tak jak ja. A oni nie chcą rozmawiać. Ale obiecują dostarczyć oświadczenie. 

Gospodarz wraca do domu, a reszta domowników tłumaczy, że przez spór z sąsiadami ma już zszargane nerwy i zdrowie. Kobieta proponuje oprowadzenie po gospodarstwie, ale nie zaprasza do kurników: dopytuje, czy czuję smród, jaki zarzucają im sąsiedzi.

- Mocno nie czuć, ale nie potrafię powiedzieć, jak jest latem albo gdy jest czyszczony kurnik - odpowiadam. - Teraz jest mróz...

Zgodnie z prawem

W jednym zgadzają się wszyscy: inwestorzy, sąsiedzi i urzędnicy Urzędu Miejskiego w Zawadzkiem. Wszyscy mówią o konieczności przestrzegania przepisów.

W dostarczonym do redakcji oświadczeniu, podpisanym przez Jacka Garbowskiego z datą 20 lutego br., czytamy:

"Ustawodawca narzucił na nas szereg obowiązków i norm, które spełniamy. Regularnie przechodzimy kontrole instytucji nadrzędnych. Jesteśmy zobowiązani do okazywania wszelkiej wymaganej dokumentacji wszystkim instytucjom nadzorczym. Normy i warunki prowadzenia takiej działalności, które zawarte są w licznych ustawach i rozporządzeniach, stanowią realny kompromis pomiędzy możliwościami rozwojowymi rolników, a ich oddziaływaniem na środowisko naturalne oraz sąsiedztwo terenów nierolniczych (...) nasze fermy są prowadzone zgodnie z literą prawa, z pełnym poszanowaniem obowiązujących regulacji oraz dbałością o środowisko (...). Przez ostatnie 30 lat naszej działalności nie zgłaszano żadnych uciążliwości w związku z prowadzeniem naszych instalacji. (...) Dlatego apelujemy o rzetelność w przekazywaniu informacji oraz odpowiedzialność w kształtowaniu opinii publicznej. Oczekujemy, że debata publiczna będzie oparta o merytoryczną wiedzę, fakty oraz regulacje prawne".

O przepisach mówił podczas sesji burmistrz Michał Rytel, zapewniając, że jako burmistrz musi dbać zarówno o przedsiębiorców, jak i o dobro mieszkańców:

- Szanowni państwo, czasy samowolki przy tego typu zakładach się skończyły, RDOŚ co chwile kontroluje takie zakłady i tak samo gdy jest przebudowa - argumentował.

Mieszkańcy mają jednak zastrzeżenia co do urzędowych procedur. Choćby do tego, że - jak mówią - jednego dnia są uznawani jako strona postępowań, a następnego dnia już nie - i ponownie muszą składać kolejne wnioski z prośbą o wgląd do akt toczących się postępowań. 

Zwracają też uwagę na to, że wartość działek i budynków spadnie, jeśli obok będzie kombinat drobiu. A są osoby, które właśnie rozpoczęły budowę domu i nie wiedziały o planach Garbowskich. Wielu z nich mówi, że odnoszą wrażenie "sprzyjania" inwestorom i inwestycjom kosztem zwyczajnych ludzi i pogorszenia ich jakości życia. Czują się lekceważeni i pomijani w istotnych dla nich procedurach.

- W 2018 roku władze gminy zmieniły plan zagospodarowania przestrzennego gminy i nasze działki nagle z przeznaczenia budowlanego zmieniły status na zagrodowy - mówi Damian Ibrom. - Zorientowałem się trzy lata po fakcie, złożyłem pismo, że chcę rozpocząć budowę. Do dziś nie mam konkretnej odpowiedzi!

Wszyscy zainteresowani podkreślają, że dziś najważniejsze jest, aby organy decyzyjne w trakcie postępowań miały szeroki "ogląd na sprawę”, biorąc pod uwagę przede wszystkim mieszkających tu ludzi i otoczenie.

- Chcielibyśmy, aby wszystkie osoby i instytucje, które będą wydawać decyzje, zrozumiały nas, pobliskich mieszkańców, którzy walczą o prawa swoje i swoich rodzin do normalnego życia - wskazuje Roman Kimak.

- Powstanie tych inwestycji w środku gminy w żaden sposób nie przyczyni się do jej rozwoju, wręcz przeciwnie, zahamuje rozwój w tej okolicy - dodaje Andrzej Sowa.

- Kto chciałby zbudować tu dom i mieszkać w takiej okolicy? - pyta Jan Koik.

Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

S
Smok 28.02.2025 11:47
A czy ktoś z zainteresowanymi stronami, tą od kurników, i tą od mieszkańców, rozmawiał? Czy burmistrz albo radni zasięgnęli opinii mieszkańców w "przedmiotowej sprawie"?
ReklamaHeimat
ReklamaMaxima - grudzień
ReklamaHelios
ReklamaOptyk Ptak 1197
ReklamaRe-gat
ReklamaHospicjum2022
zachmurzenie duże

Temperatura: 4°C Miasto: Strzelce Opolskie

Ciśnienie: 1030 hPa
Wiatr: 7 km/h

Reklama
Ostatnie komentarze
S Autor komentarza: SmokTreść komentarza: A czy ktoś z zainteresowanymi stronami, tą od kurników, i tą od mieszkańców, rozmawiał? Czy burmistrz albo radni zasięgnęli opinii mieszkańców w "przedmiotowej sprawie"?Data dodania komentarza: 28.02.2025, 11:47Źródło komentarza: Kurniki skłóciły wieś. "Tu ma być prawie milion brojlerów rocznie" A Autor komentarza: LPTreść komentarza: Może za rok udało by sie zorganizować wycieczkę "Szlakiem naszych okolicznych śmieci w rowach i lasach" Trasa jest przygotowana w 100% a miasto napewno da jakieś 10tys patrząc na te wnioski i rozdawane środki ;)Data dodania komentarza: 20.02.2025, 07:08Źródło komentarza: Pieniądze na zadania kulturalne w Strzelcach Opolskich. Nie wszyscy są zadowoleni S Autor komentarza: SmokTreść komentarza: Tyle tekstu, a najważniejszego nie ma. Które przejścia?Data dodania komentarza: 14.02.2025, 09:48Źródło komentarza: Dwa przejścia dla pieszych w gminie Zawadzkie zostaną doświetlone J Autor komentarza: MieszkaniecTreść komentarza: Pani Baryga,dodam tylko do pani artykułu że mowa o budowie pierwszego w gminie pasywnego oddziału przedszkolnego połączonego z przebudową szkoły podstawowej Staniszcze Wielkie-Kolonowskie 3 znajdującej się na obszarze Fosowskiego.Data dodania komentarza: 12.02.2025, 07:13Źródło komentarza: Takiego obiektu w gminie Kolonowskie jeszcze nie ma. Powstanie pasywne przedszkole S Autor komentarza: SmokTreść komentarza: Czy wy też macie wrażenie, jakbyśmy słuchali rozmowy dzieciaków w przedszkolu? NIK mówi: - fałszowaliście dokumenty, źle pilnowaliście roboty. Na to ZDW odpowiada: - NIK pozytywnie ocenił nasze postępowanie, a cała inwestycja poszła zgodnie z projektem. Według mnie jeden z tych gości łże w żywe oczy, albo przedstawiciel NIK (niewymieniony w artykule), albo p. Horaczuk. Kogo obstawiacie?Data dodania komentarza: 4.02.2025, 08:47Źródło komentarza: Remont drogi Zawadzkie-Żędowice trafił do prokuratury. Wykryto nieprawidłowości J Autor komentarza: JanTreść komentarza: Bardzo ciekawy artykułData dodania komentarza: 27.01.2025, 13:00Źródło komentarza: Jak Guziakiewicz odbudował mosty w Fosowskiem wysadzone w 1945 roku
Reklama