Od 20 lat pomaga konsumentom
Małgorzata Płaszczyk-Waligórska w tym roku obchodzi jubileusz 25-lecia pracy na rzecz mieszkańców naszego powiatu. Z wykształcenia jest prawnikiem, zaczynała pracę w starostwie w zakresie obsługi zarządu powiatu, potem przez ponad 3 lata pracowała w Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie. - Byłam bardzo zadowolona ze swojej pracy, pomagałam osobom niepełnosprawnym, przyznawałam dofinansowania. Kiedy został ogłoszony konkurs na Powiatowego Rzecznika Konsumentów, postanowiłam spróbować. Mimo że poprzednią pracę bardzo lubiłam, wiedziałam, że nie będę miała możliwości dalszego rozwoju, a lubię poznawać nowe rzeczy, rozwijać się, to daje mi siłę do dalszego działania - opowiada Małgorzata Płaszczyk-Waligórska. - Jestem piątym rzecznikiem, zdaję sobie sprawę, że nie jest to łatwy zawód, na pewno wymagający również wiedzy psychologicznej, mediacyjnej. Wiadomo, że najpierw ludzie próbują rozwiązać problem sami, jednak, kiedy ich działania nie przynoszą skutków, przychodzą do mnie. Zazwyczaj są wzburzeni i nerwowi, więc trzeba umiejętnie rozładować sytuację - opowiada rzeczniczka. - Do każdej sprawy trzeba podejść indywidualnie. Dla mnie ważna jest edukacja, dlatego organizuję wiele spotkań - głównie z seniorami czy w szkołach z młodzieżą. Przestrzegam przed różnymi nieuczciwymi praktykami i zachęcam w razie wątpliwości do kontaktu ze mną. Powtarzam, że konsument może nie mieć racji, ale ma zawsze prawo do informacji.
Coś więcej niż praca
- Dla mnie największym sukcesem jest to, że przez te dwadzieścia lat nie wypaliłam się zawodowo - przyznaje pani Małgorzata. - Ta praca to moja pasja, uwielbiam ją. Ponad 70% spraw udaje mi się zakończyć pozytywnie, więc jest to bardzo budujące. Czasami, na pierwszy rzut oka, sytuacja wygląda beznadziejnie, a później przychodzą rozwiązania i udaje się konsumentowi pomóc. Wiadomo, że sprawy są przeróżne, cieszą mnie jednak te, gdzie w grę wchodzą duże kwoty, niejednokrotnie oszczędności życia, które ludzie stracili w różnych sytuacjach. Ale niezależnie, czy jest to duża, czy mała wygrana, wszystkich moich petentów cieszy tak samo - bo dotyczy ich życia. Obecnie pomagam w dużej sprawie bankowej, gdzie klient padł ofiarą tzw. fishingu. Mężczyźnie ukradziono pieniądze z konta, 80 tys. zł. Bank twierdził, że mężczyzna autoryzował przelew, poszkodowany twierdził, że nic takiego nie miało miejsca. Pisaliśmy różne pisma, sprawa została zgłoszona do prokuratury i rzecznika finansowego. W całym postępowaniu okazało się, że mężczyzna faktycznie nie autoryzował transakcji i na chwilę obecną udało się odzyskać już połowę tej kwoty. Takie sprawy cieszą i sprawiają ogromną satysfakcję - mówi pani Małgorzata.
Konsumenci wczoraj i dziś
- Przez te wszystkie lata miałam do czynienia z różnego rodzaju sytuacjami problemowymi, np. sprawami dotyczącymi e-sądów. Konsument otrzymywał papierowy nakaz zapłaty bez żadnych pieczątek, ludzie myśleli, że jest to oszustwo i nie płacili. Później wchodził komornik i ludzie byli zdziwieni, nagłaśniałam sprawę w mediach. Potem zostało to zmienione na korzyść konsumentów, że e-sąd nie może rozpatrywać spraw starszych niż 3 lata wstecz, a wcześniej się tak zdarzało. Były też lata, że wielu konsumentów dało się naciągnąć firmom telekomunikacyjnym, m.in. słynnej "Telekomunikacja dzień dobry", podpisywali umowy, a kiedy chcieli się z nich wycofać, przychodziła kara z tytułu zerwania umowy. Konsumenci byli zastraszani przez różne kancelarie, że korzystali z treści pornograficznych i mają zapłaci 750 zł, by sprawa nie trafiła to do sądu... Wiele było sposobów żerowania na ludzkich emocjach - opowiada rzeczniczka. - Dzięki działaniom edukacyjnym zniknęły na naszym terenie słynne pokazy pościeli, odkurzaczy, garnków itp. Na innych terenach jest jeszcze tego bardzo dużo, a u nas już praktycznie wcale, seniorzy dzięki spotkaniom są bardziej świadomi i wiedzą, że nie ma nic za darmo. Jedynie co dalej się utrzymuje, to wiara ludzi w magiczne działanie różnych tabletek, które można zamówić w różnych gazetach. Magiczne tabletki mają wyleczyć lub odchudzić. Cena za 80 tabletek to koszt nieraz 1000 zł. Niestety, trudno przekonać osoby starsze, że to oszustwo.
Obecnie najwięcej kłopotów powstaje przez internet.
- Tutaj ludzie muszą być naprawdę uważni. Musimy szczególnie uważać na różnego rodzaju wiadomości, linki, jakie do nas przychodzą, bo chwila nieuwagi i możemy stracić swoje oszczędności. Przeraża mnie generalnie sztuczna inteligencja i to, co nas czeka w tym zakresie. Konsument będzie musiał ciągle nadążać za tymi nowinkami technologicznymi. Cały czas apeluję i uczulam swoich konsumentów, żeby nie wierzyć we wszystko, co im ktoś mówi, obiecuje. Bądźmy czujni, zachowujmy dowody zakupów, nie wpuszczajmy akwizytorów, gdy coś wpłacamy, bierzmy pokwitowania. Niestety, musimy na każdym kroku uważać. Nikt nam nic za darmo nie da - przypomina.
Nie ma nudy
- W pracy rzecznika konsumentów nie ma rutyny. Zmieniają się przepisy, ustawy, czasy i ludzie. Przez to ciągle trzeba się uczyć, doszkalać, studiować nowe przepisy. Bo przecież nie mogę pisać pism i powoływać się na archaiczne prawo - relacjonuje pani Małgorzata. - Te zmiany mnie fascynują. Nie ma nudy, każdy przypadek jest inny, trzeba szukać rozwiązań, dociekać, a wachlarz spraw bywa ogromny - od śrubki, butów, po niezrealizowane usługi wykonania dachu.
Małgorzata Płaszczyk-Waligórska rozpatruje około 3500 porad rocznie, z czego 500 interwencji. Mieszkańcy powiatu strzeleckiego wiedzą, że na pomoc rzeczniczki zawsze mogą liczyć. Często w holu starostwa w kolejce do jej biura czeka kilka osób. Pani Małgosia pomaga, jak może - nawet gdy prawa nie dotyczy porad konsumenckich. Organizuje różnego rodzaju zbiórki charytatywne, kiermasze itp. Przyjmuje od poniedziałku do piątku w starostwie powiatowym w Strzelcach Opolskich w pokoju nr 8.
Pani Małgosi życzymy jeszcze wielu lat owocnej pracy i satysfakcji z wykonywanego zawodu.
Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!
Komentarze