Zbliża się sezon grzewczy, zadbaj o komin i czujkę czadu
Choć miło jest przebywać w ciepłych i przytulnych pomieszczeniach, to czas, gdy zwiększa się ryzyko pożarów sadzy w przewodach kominowych oraz zatruć tlenkiem węgla. Każdego roku strażacy w całym kraju odnotowują setki takich zdarzeń. - Apelujemy, żeby zadbać o przewody kominowe, o to, aby były dobrze przeczyszczone, a w rezultacie, nie były powodem pożaru w kominie - mówi st. bryg. Paweł Poliwoda, komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Strzelcach Opolskich. - Razem z tym idzie apel o montaż czujników tlenku węgla. Zatrucie tlenkiem węgla to zagrożenie, którego nie jesteśmy w stanie wykryć żadnym naszym zmysłem - nie widzimy go, nie czujemy, nie słyszymy. Nierzadko przynosi też ofiary śmiertelne, dlatego warto zadbać o bezpieczeństwo swoje i swoich bliskich, inwestując w odpowiednie urządzenie.
- Przypominamy również, żeby, w sytuacji, gdy posiadamy już czujnik tlenku węgla, wymieniać w urządzeniu baterie - dodaje st. bryg. Piotr Zdziechowski, zastępca komendanta powiatowego PSP w Strzelcach Opolskich. - W poprzednim sezonie grzewczym odnotowaliśmy kilka przypadków, gdzie w budynku znajdowała się "czujka", ale z wyczerpanymi bateriami, więc nie mogła zadziałać. Jedna z tych sytuacji dotyczyła ciężkiego przypadku zatrucia tlenkiem węgla, dlatego warto mieć na uwadze to, żeby zasilanie było niezawodne, a urządzenia skutecznie nas chroniły. Myślę też, że czujnik tlenku węgla jest doskonałym pomysłem na prezent urodzinowy bądź jakąkolwiek inną okazję.
Przegląd dla bezpieczeństwa i nie tylko...
Przeglądy kominiarskie, zgodnie z przepisami, należy przeprowadzać co najmniej raz w roku. Strażacy zachęcają jednak, żeby kontrolować przewody kominowe częściej.
- Najlepiej zrobić to przed sezonem, ale i w trakcie - mówi st. bryg. Piotr Zdziechowski. - Zaprośmy kominiarza, który sprawdzi stan komina oraz przewodu dymowego, a nawet specjalistę, który spojrzy na urządzenie grzewcze i sprawdzi, czy właściwie pracuje. To pieniądze zainwestowane w nasze bezpieczeństwo. Warto też przekazywać tę informację dalej, szczególnie osobom starszym i mieszkającym samotnie.
- Niejednokrotnie ubezpieczyciele przy jakimkolwiek niekorzystnym zdarzeniu w domu wymagają zaświadczenia o wykonaniu przeglądu instalacji dymowej czy instalacji grzewczej - zauważa st. bryg. Paweł Poliwoda. - Jeśli nie przedstawimy takiego dokumentu, to, niestety, może zdarzyć się, że ubezpieczyciel odmówi nam wypłaty odszkodowania.
Od pożaru w kominie do ognia w domu
Pożar sadzy w przewodzie kominowym zawsze niesie za sobą konsekwencje. Czasami są mniej lub bardziej poważne.
- Na taki pożar zawsze reagujemy jak na zagrożenie całego domostwa, ponieważ nie brakuje przypadków, w których ogień z komina przenosi się na część mieszkalną - mówi st. bryg. Paweł Poliwoda. - Czasami, gdy pali się w kominie, wiele osób bagatelizuje zagrożenie, myśląc, że komin jest przygotowany na to, żeby się w nim paliło, ale tak nie jest. Temperatura, jaką osiąga pożar w kominie, potrafi sięgnąć tysiąca stopni, a żaden komin nie jest przygotowany na tak wysoką temperaturę. Wtedy niebezpieczeństwo rozprzestrzenienia się ognia wzrasta.
Pożary często są wynikiem nieprawidłowej eksploatacji kotła. Najczęściej zdarzają się w urządzeniach, które są opalane węglem lub drzewem, a rzadziej w opalanych pelletem, ekogroszkiem czy gazem. Reguły jednak nie ma. Po sierpniowej eksplozji pompy ciepła w Chrząstowicach (powiat opolski, województwo opolskie) zrodziły się pytania o bezpieczeństwo takich urządzeń.
- To incydentalny przypadek - uspokaja st. bryg. Paweł Poliwoda. - Patrząc na ilość pomp ciepła, które pojawiają się w domach, a także na liczbę marginalnych zdarzeń z nimi związanych, możemy śmiało stwierdzić, że pompy ciepła nie stwarzają zagrożenia.
Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!
Komentarze