Pątników już rano serdecznie przyjęli mieszkańcy Dolnej. W wielu podwórkach czekały kanapki i herbata. A nawet kawa w termosach. I co najważniejsze – dobre słowa, życzliwe uśmiechy na drogę i prośby o modlitwę.
W Strzelcach Opolskich kolejne grupy wchodziły na teren otaczający plebanię parafii św. Wawrzyńca. Każdą z nich witał życzliwym słowem i pokropieniem wodą święconą ks. proboszcz Rudolf Nieszwiec, Na pielgrzymów w farskim ogrodzie czekały kanapki (jak co roku bułki z serem i z salami), ciasto, herbata i woda. Żeby przychodzący przed 10.00 pielgrzymi mogli się posilić i odpocząć, wolontariuszki i wolontariusze pracowali od wczesnego rana – relacjonują panie Beata Rudner i Danuta Foryt.
- Robimy to z głębi serca – zapewnia pani Foryt. – Prosimy pielgrzymów o modlitwę i jesteśmy dumne z tego, że możemy ich ugościć. To, co oni robią dla nas, jest ważne. To, co my, to jest jedynie drobny rewanż, ale zgodnie z powiedzeniem „Gość w dom Bóg w dom”.
Wszystkim strzeleckim parafianom, którzy włączyli się w pomoc pątnikom podziękował proboszcz.
Przed 10.30 pątnicy wypełnili kościół parafialny. Wśród licznie zebranych wiernych nie brakowało pielgrzymów z Ujazdu, czyli piątki pomarańczowej oraz wracających dziś w większości na nocleg we własnych domach pątników z dwójki niebieskiej (Strzelce Opolskie) i z dwójki fioletowej (Zawadzkie).
- Witam was, pielgrzymów z wielką radością – mówił ks. proboszcz. – W dniu parafialnego odpustu bardzo akcentowaliśmy słowa naszego patrona: Skarbem Kościoła jest człowiek. To dzisiaj na nowo powraca namacalnie, dotykalnie. Jako skarby Kościoła Was witam. Swoją obecnością zaprzeczacie temu, o czym niektórzy mówią, że Kościół chyli się ku upadkowi. Tyle tu uśmiechniętych twarzy, także ludzi młodych. One pokazują, że życie Kościoła toczy się normalnie.
Bp Rudolf Pierskała rozpoczął kazanie od tradycyjnego pozdrowienia: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.
- Ono ma w sobie szczególną moc i siłę, bo przywołujemy w nim imię Jezusa – mówił. – A słyszeliśmy dziś w Ewangelii, gdzie dwaj albo trzej są zebrani Jego imię, tam On jest pośród nich. Pielgrzymka to jest wielkie wyznanie wiary, manifestacja wiary. W czytaniu słyszeliśmy o naznaczeniu znakiem tych, co mają być ocaleni. Ten znak był zapowiedzią znaku krzyża. Tego szczególnego znaku krzyża, który czynimy codziennie. Wykonujmy go zawsze z szacunkiem. Powinniśmy zaczynać dzień od znaku krzyża. Ja też go zwykle tak zaczynam. Dopiero potem włączam ekspres do kawy, żeby oczy się otworzyły.
Biskup zachęcał także by modlić się słowami „Ojcze nasz”, modlitwy, której nauczył nas Pan Jezus.
- Dzień ma 24 godziny po 60 minut. A na pobożne odmówienie „Ojcze nasz” wystarczy minuta – przypomniał. – Kiedy poświęcimy na tę modlitwę choć minutę rano i minutę wieczorem, to ona może się stać programem naszego życia. Niech ta trwała modlitwa będzie przygotowaniem do jubileuszowego roku 2025.
Michał Kusz z dwójki niebieskiej ma 13 lat, a na pielgrzymce jest po raz 11. Najczęściej był na drodze w poniedziałek, wtorek i środę. - To jest moja tradycja. Nie wyobrażam sobie wakacji bez pielgrzymki. Będę się modlił, by dobrze zacząć nowy rok szkolny i zdać siódmą klasę - mówi.
- Pierwszy raz jest taki plan, że Michał pójdzie od początku do końca – potwierdza mama, Iwona Kusz. – W pielgrzymce idzie także mąż oraz młodsze dzieci – 6-letnia Alina i Paweł. Ja sama zaczynałam, mając właśnie 13-14 lat. Przy pielgrzymce trzyma mnie wiara, atmosfera, znajomości zawarte w czasie drogi. Tu się spotyka żywy Kościół. Dziś będziemy nocować w domu, ale walizka czeka spakowana. W czwartek ruszamy dalej. Nie mamy zaplanowanych noclegów, ale Pan Bóg czuwa nad wszystkim.
Z dwójką fioletową pielgrzymują Monika Fit oraz Patrycja Fit-Wilczek z Ciasnej.
- Uważamy, że nasza grupa jest bardzo wesoła, energiczna – mówią. – Jest u nas czas na radość, na modlitwę i na skupienie. Mówi, że to najlepsza grupa, najbardziej podporządkowana. Jesteśmy dumne, choć nie mamy porównania. A inne grupy pewnie też tak o sobie uważają.
- To jest moja pierwsza od wielu lat pielgrzymka – opowiada pani Monika. – Miałam bardzo długą przerwę, od lat młodzieńczych. Na każdy dzień pielgrzymki mam inną intencję.
- Przed samym wyjściem na pielgrzymkę doszły jeszcze dwie sprawy, które domagają się modlitwy – dodaje pani Patrycja. – M.in. koleżanka, która ma maleńkie dziecko, miała wypadek drogowy. Niesiemy ją w duchu na Jasną Górę.
Pielgrzymi szli przez Szczepanek do Jemielnicy, gdzie na boisku mieszkanki tamtejszej parafii przygotowały dla nich zupę. Nie zabrakło też kulinarnych niespodzianek.
Pątniczy szlak w środę zakończy się w Zawadzkiem. Wieczorem w kościołach blisko miejsc, gdzie pątnicy nocują, zaplanowane są nabożeństwa.
Komentarze