Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 4 grudnia 2024 19:23
Reklama GZMK Czad

Niezwykłe historie powstańców śląskich z powiatu strzeleckiego

Na łamach "Strzelca Opolskiego" historyk Edward Długajczyk zastanawiał się, czy pamięć o uczestnikach III powstania śląskiego zostanie zachowana. Choć wykazy nazwisk takich osób są archiwizowane, to rzadko jest okazja je upubliczniać. Mało kto zna losy konkretnych powstańców, a przecież podczas majowych uroczystości, w rocznice wybuchu powstania, oddajemy im hołd jako bohaterom.
Niezwykłe historie powstańców śląskich z powiatu strzeleckiego
Od lewej: Józef Pietruszka (1893-1945). Od prawej: Franciszek Krawiec (1898-1940)

Autor: Zbiory P. Smykały

Niezwykłe historie powstańców śląskich z powiatu strzeleckiego

Nam udało się spisać losy czterech powstańców pochodzących ze Strzelec Opolskich i okolic. Są gotowym scenariuszem filmu przygodowego. Jeden z nich rozpoczął III powstanie śląskie, a drugi o mało nie wywołał kolejnego...

Józef Pietruszka. Człowiek, który rozpoczął III powstanie

Józefowi Pietruszce było dane poznać spory kawałek świata. W dokumentach niemieckich występował jako Josef Pietruschka. Urodził się w Wielkich Strzelcach (ta nazwa Strzelec Opolskich obowiązywała do 1945 roku) 21 sierpnia 1893 roku. Był synem Vincenta Pietruschki i Marii z d. Niesporek. Jeszcze przed wybuchem I wojny światowej powędrował z rodziną na Czarny Śląsk – do zagłębia, które dawało pracę i nieporównywalnie większe możliwości rozwoju. Wykorzystał je. W kwietniu 1914 roku rozpoczął naukę w Wyższej Szkole Technicznej we Wrocławiu (wtedy Breslau), ale studia przerwała wojna.

Od września 1915 roku służył jako starszy szeregowy w 38 pułku rezerwy piechoty 2 kompanii (Reserve-Infanterie-Regiment 38). Ponad pół roku później rodzina otrzymała tragiczną informację – żołnierz został uznany za zaginionego. Z reguły oznaczało to, że ciało takiego nieszczęśnika pozostało na ziemi niczyjej pogrzebane w morzu błota. Józef Pietruszka miał jednak szczęście - dostał się do francuskiej niewoli.

W obozie jenieckim pełnił funkcję sekretarza zarządu Stowarzyszenia Bratnia Pomoc Jeńców Polaków. Kiedy w styczniu 1918 roku nadarzyła się możliwość, wstąpił do Błękitnej Armii Józefa Hallera i wraz z nią walczył w Szampanii i Wogezach. W lipcu wykazał się niezwykłą odwagą - w ogniu walki uratował sztandar pułku, za co został odznaczony francuskim krzyżem Croix de Guerre z palmami. Od września pełnił funkcję oficera gospodarczego, a potem administracyjnego 1 dywizji strzelców.

W maju 1919 znalazł się wraz z całą Błękitną Armią w odrodzonej Polsce, by już po roku brać udział w wojnie polsko-bolszewickiej - tym razem jako oficer sztabowy 43 Pułku Strzelców Kresowych. Za zasługi w walce został odznaczony Krzyżem Walecznych.

Po wojnie wrócił na Śląsk, ale bynajmniej nie po to, by odpocząć.

W sierpniu 1920 roku Józef Pietruszka został skierowany w szeregi Policji Górnego Śląska. Jej utworzenie było głównym celem i sukcesem II powstania śląskiego. Nowa formacja pilnująca porządku podczas plebiscytu składała się po połowie z Polaków i Niemców. Józef Pietruszka pełnił służbę w kilku miejscowościach, lecz najważniejszą lokalizacją była Królewska Huta (w 1934 roku zmieniono tę nazwę na Chorzów).

Kiedy wyniki plebiscytu okazały się z różnych powodów dla Polski niekorzystne, zapadła decyzja o wybuchu III powstania śląskiego. Pierwszym krokiem było rozbrojenie niemieckich policjantów, gdyż stanowili oni realną siłę mogącą stawić opór. W nocy z 2 na 3 maja 1921 roku polscy policjanci pod dowództwem Józefa Pietruszki dokonali tego w Królewskiej Hucie. Ten akt uznawany jest za symboliczny początek III powstania śląskiego. Podczas jego trwania Józef Pietruszka pełnił funkcję komendanta miasta.

Po zakończeniu powstania Józef nie zamierzał odcinać kuponów od wojennych zasług. Wyjechał do Francji, by rozwinąć własny interes. Widać podczas pobytu w niewoli bardzo mu się tu spodobało. Założył firmę „Sté Force et Lumière du Velay”, co można przetłumaczyć jako „Towarzystwo Siły i Światła w Velay”. Pracował jako inżynier podczas budowy fabryki hydraulicznej oraz sieci elektrycznej. Od grudnia 1930 do listopada 1933 był dyrektorem przedsiębiorstwa "Union electrique du Centre". Powodziło mu się.

Osiadł w regionie niezwykle malowniczym i przesiąkniętym tradycją. Do dziś w Velay mieszkańcy posługują się odmiennym od reszty kraju językiem oksytańskim (w Polsce nazywanym prowansalskim). Ożenił się z Laurencie Rosalie Marie Chapon i osiedlił w Le Puy-en-Velay. To piękny początek historii o stabilizacji i spokojnym życiu, która jednak nie zakończyła się dobrze. Nastąpił światowy kryzys, podczas którego Europa zapłaciła za grzechy amerykańskiej giełdy i Józef Pietruszka stracił źródło utrzymania.

W lipcu 1934 roku wrócił na Śląsk. Podjął pracę w Zakładach Elektrycznych i Wodociągowych. Zaczął angażować się w życie społeczne Chorzowa. W lipcu 1935 został wybrany prezesem chorzowskiego koła Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej we Francji, a po ukończeniu kursu pożarniczego, w sierpniu 1939 został kierownikiem Straży Pożarnej w Chorzowie.

Przez długi czas uważano, że Józef Pietruszka zginął w nieznanych okolicznościach podczas kampanii wrześniowej. Dopiero po czasie odkryto, że jego nazwisko widnieje na jednej z wojskowych mogił w miejscowości Casamassima we Włoszech. W jaki sposób mógł się tam dostać?

W tej to właśnie miejscowości 4 maja 1944 roku dowództwo 2 Korpusu Polskiego utworzyło bazę medyczną przed spodziewanym szturmem na Monte Cassino. Powstały szpital wojskowy był największym na południu Włoch i przeznaczony dla najciężej rannych. Liczył 1200 łóżek, a w najgorętszym okresie leczono tu 2000 pacjentów miesięcznie. Podczas bitwy o Monte Cassino ulice miasta i drogi dojazdowe były zakorkowane ciężarówkami z transportami rannych. Personel szpitala liczył 100 pielęgniarek i 160 ochotniczek oraz liczną kadrę lekarską. Gdy fala transportów opadła, w szpitalu leczono także okoliczną ludność, co mieszkańcy miasteczka i wiosek pamiętają do dziś.

Nie wszyscy ranni przeżyli. Opodal szpitala trzeba było wyznaczyć wojskowy cmentarz, na którym spoczywa dziś 427 (lub 431) żołnierzy. Jednym z najsłynniejszych z nich był major Henryk Sucharski (1898–1946), obrońca Westerplatte, który przez całą wojnę przetrzymywany był w niemieckiej niewoli. Po uwolnieniu przedostał się do II Korpusu we Włoszech, gdzie zmarł 30 sierpnia 1946 i został pochowany 1 września, w siódmą rocznicę wybuchu wojny. Jego szczątki zostały w 1971 roku ekshumowane i wróciły do Polski.

W kwaterze o numerze 11-E-1 w Casamassima spoczywa Józef Pietruszka, kapitan, urodzony 21.08.1893 r. i zmarły 30.03.1945 r. Jako miejsce urodzenia podano niezbyt dokładnie „Strzelec” w województwie śląskim. Brakuje informacji o przebiegu jego służby i okolicznościach śmierci. Można tylko przypuszczać, jak dostał się do Italii, gdzie spotkało go przeznaczenie.

2 Korpus Polski składał się z obywateli polskich, którzy zostali ewakuowani ze Związku Radzieckiego, a którzy trafili tam podczas masowych wywózek ze wschodnich terenów II Rzeczypospolitej. Józef Pietruszka we wrześniu 1939 przedostał się prawdopodobnie na wschód kraju i trafił do sowieckiej niewoli. Przejść musiał całą syberyjską gehennę, ewakuację do Iranu, drogę do Palestyny i Egiptu, by ostatecznie spocząć na włoskiej ziemi.

Antoni Kowalczyk – podpunkt na liście śmierci

Urodził się 10 lutego 1880 roku w Henrykowie, będącym dziś częścią Otmic. Antoni był synem Johanna Kowalczyka i Wiktorii z d. Kołodziejczyk. Miał sześcioro rodzeństwa, co w owych czasach uchodziło za przeciętnie liczną rodzinę.

W 1904 roku ożenił się w Kolonowskiem z Sofią Petermann pochodzącą z Myśliny. Para przeniosła się na Czarny Śląsk, gdzie urodziła się trójka ich dzieci. Wszystkie zmarły w młodym wieku, co również w owych czasach często się zdarzało.

Antoni pracował przez jakiś czas w kopalni Miechowice i mieszkał w Dąbrówce Wielkiej. Po roku 1919 zaangażował się w polskich organizacjach na Śląsku. Został przewodniczącym Gminnego Komitetu Plebiscytowego w Karbiu (dziś to dzielnica Bytomia), a podczas III powstania w 1921 roku był członkiem Rady Gminnej. Pełnił też funkcję zastępcy prezesa Sokoła oraz był górniczym działaczem związkowym i członkiem Narodowej Partii Robotniczej (NPR).

Po podziale Śląska przeniósł się do jego polskiej części i zamieszkał w Woźnikach. Tu w październiku 1928 roku ożenił się po raz drugi z Zofią Sikorą z d. Rygoł (ur. 15 maja 1883). Nie doczekał się potomstwa. Nie wiadomo, co stało się z pierwszą żoną - prawdopodobnie zmarła.

Antoni należał w Woźnikach do czołowych działaczy społeczno-narodowych. W 1936 roku za działalność narodową został odznaczony Medalem Niepodległościowym bądź Krzyżem Niepodległościowym – w kwestionariuszu nie podano, o jakie odznaczenie chodzi.

W roku 1934 lub 1935 uległ ciężkiemu wypadkowi w kopalni. W dokumentach zostaje określony jako inwalida górniczy, a przekazy mówią o tym, że poruszał się na protezie nogi umocowanej poniżej kolana.

Nazwisko Antoniego Kowalczyka znalazło się pośród kilkudziesięciu tysięcy innych Ślązaków, których niemieckie władze wyznaczyły do zlikwidowania po rozpoczęciu wojny. Został aresztowany 3 października 1939 roku, a 7 listopada z grupą 46 byłych powstańców śląskich wywieziono go z więzienia w Lublińcu do Rawicza. Po niezwykle brutalnym traktowaniu 7 grudnia wszyscy zostali rozstrzelani przez SS-Einsatzkommando 15/VI w lesie pod Rawiczem. Ekshumacja dokonana w 1946 roku odsłoniła 77 ciał na dnie dołu śmierci.

Dziś spoczywają w zbiorowej mogile na cmentarzu parafialnym w Rawiczu. Kilkudziesięciu bohaterów III powstania śląskiego, wśród nich Antoni Kowalczyk, leży w kwaterze, którą oznaczono jako grób 15A/3/13-17.

Franciszek Krawiec - inna lista, inni mordercy

Franciszek Krawiec urodził się 4 listopada 1898 roku w Jemielnicy. Był synem młynarza Franza Krawtza (1867–1942) i Hedwig z d. Nocon (1873–1923). W dokumentach występował jako Franz Krawietz syn Franza Krawietz. Ukończył miejscową szkołę, a potem pod koniec I wojny światowej walczył na froncie w 237 dywizjonie piechoty niemieckiej armii, po czym zaangażował się w propolską działalność na Śląsku. Franciszek był aktywnym członkiem Polskiej Organizacji Wojskowej, brał udział w akcji plebiscytowej i walczył z bronią w ręku podczas powstania, a po podziale Śląska wyjechał do jego polskiej części.

W 1922 roku wstąpił w szeregi Policji Województwa Śląskiego. Rok później ożenił się z Gertrudą z d. Wieczorek. W 1924 ukończył kurs posterunkowych w Świętochłowicach. Następnie pełnił służbę na posterunkach w Katowicach, Gołkowicach i Gogowie, a od 1934 roku w Jastrzębiu. W 1938 został uhonorowany brązowym Medalem za Długoletnią Służbę.

Po wybuchu wojny wraz z innymi policjantami ewakuował się w kierunku Krakowa, a potem dalej na wschód, gdzie 17 września spotkał się z drugim najeźdźcą. Podobnie jak tysiące żołnierzy, policjantów i przedstawicieli innych służb mundurowych pod koniec września był już w sowieckiej niewoli. Trafił do obozu w Ostaszkowie.

Niemiecka ambasada starała się wyciągać z sowieckiej niewoli osoby niemieckiego pochodzenia. Co ciekawe, mimo zaangażowania w propolskim powstaniu również Franciszek Krawiec na tej liście się znajdował. Można tylko przypuszczać, jaki los czekałby go po przekazaniu w niemieckie ręce. Nigdy bowiem do tego nie doszło.

Naczelnik obozu w Ostaszkowie, mjr Borysowiec, 5 maja 1940 roku napisał do kpt. bezpieczeństwa Soprunienki z Zarządu NKWD Związku Radzieckiego ds. jeńców wojennych taki komunikat: „Na podstawie waszego nakazu nr 016/2 z 5 kwietnia 1940 roku zamiast Krakowczyka Franciszka s. Franciszka urodzonego w roku 1898, nr kolejny 38. akta śledcze nr 4317, omyłkowo został skierowany Krawiec Franciszek s. Franciszka: ponieważ na Krakowczyka zlecenie zostało wystawione 10 kwietnia z numerem kolejnym 60. to wymieniony został «etapowany». Odnośnie do Krawca Franciszka, s. Franciszka, to wymieniony nie został z tego powodu wysłany do Obozu Juchnowskiego, o czym informuję”.

Ta notatka to nic innego jak wiadomość o tym, że Franciszek Krawiec został przez pomyłkę wysłany zamiast innego więźnia na śmierć. 9 kwietnia 1940 wpisany został na listę nr 020/4 i wywieziony do więzienia NKWD w Kalininie, gdzie go rozstrzelano. Jego ciało wrzucono do zbiorowej mogiły w lesie koło Miednoje.

Starszy posterunkowy Franciszek Krawiec został upamiętniony wraz innymi ofiarami zbrodni katyńskiej na tablicy zamieszczonej na fasadzie kościoła Najświętszego Serca Pana Jezusa w Jastrzębiu-Zdroju. Tablicę w 70. rocznicę zbrodni katyńskiej ufundowała Inicjatywa Społeczna „Pamięć Jastrzębska”. Uroczystość odsłonięcia i poświęcenia odbyła się 16 kwietnia 2010 roku.

Józef Korol - człowiek, który mógł rozpocząć IV powstanie

Przyszedł na świat 10 (lub 18) grudnia 1900 roku w Strzelcach Wielkich. W księgach chrztów wpisano – „urodzony 18 grudnia 1900 roku Joseph Koroll - syn Karla i Gertrudy z d. Wolny”. Ochrzczono go w przeddzień Wigilii, a rodzicami chrzestnymi zostali Franz Namyślik i Stanisława Urbańczyk z Dziewkowic. W przedwojennej panoramie Strzelec w południowej pierzei rynku, na parterze kamienicy pod numerem 17 znajdował się sklep mistrza krawieckiego Josefa Korolla i krawca Wilhelma Korolla. Być może był to dom rodzinny, z którego wywodził się Józef Korol. Sklep istniał jeszcze w 1927 roku.

Józef rozpoczął edukację w Strzelcach. Ukończył tu szkołę powszechną i wstąpił w mury tutejszego gimnazjum Johanneum, lecz ten etap nauki zakończył już w szkole w Opolu. W 1919 roku rozpoczął studia prawnicze we Wrocławiu. Wtedy przyszedł jednak czas plebiscytu i powstań, podczas których cała rodzina Korolów zaangażował się po polskiej stronie. Niedługo trzeba było czekać na tragedię. Niemieccy bojówkarze zabili Józefowi ojca, który pracował jako zawiadowca stacji kolejowej w Starym Oleśnie i brutalnie pobili brata, który do końca życia pozostał kaleką.

Podczas III powstania śląskiego Józef Korol pracował w wywiadzie. Po podziale Śląska przeniósł się na polską stronę, pracował jako urzędnik w Świętochłowicach i kontynuował studia prawnicze – tym razem na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Ukończył je w 1927. Odtąd pełnił obowiązki wicestarosty w Świętochłowicach, a od roku 1931 - starosty Tarnowskich Gór. Dał się poznać jako dobry organizator i aktywny działacz Związku Powstańców Śląskich. W 1935 roku Józef Korol został mianowany dyrektorem biur zarządu miejskiego w Chorzowie. W kwietniu 1939 otrzymał stanowisko wiceprezydenta Chorzowa. Pięć miesięcy później wybuchła wojna.

Jeszcze w 1939 roku Korol rozpoczął zakładanie Polskiej Organizacji Powstańczej, obejmującej swoim zasięgiem cały Górny Śląsk. W październiku otrzymał rozkazy Komendy Obszaru Krakowskiego Służby Zwycięstwu Polski. Rozpoczął tworzenie jej struktur na Śląsku. Został też komendantem Związku Walki Zbrojnej (ZWZ) na Okręg Śląski. Podczas swej działalności konspiracyjnej używał pseudonimów "Starosta" i "Hajducki".

ZWZ liczyło w całym kraju 12 tysięcy członków. Śląsk był samodzielnym okręgiem z własnym wywiadem, grupami sabotażowymi, prasą, a nawet pomocą społeczną wspierającą rodziny dotknięte przez hitlerowskie represje. Organizacja była na dobrej drodze, by stać się jednym z ważniejszych punktów oporu przeciw okupantowi. Na przeszkodzie stanęły wydarzenia w willi „Lusia”.

Przez cały ten czas Józef Korol musiał oczywiście się ukrywać. Dzięki podrobionym papierom jako Hajducki wyjechał do Warszawy i Krakowa. Z Krakowa przyjechał w lecie 1940 roku do Wisły Jawornika, do willi "Lusia". Był to bezpieczny dom, w którym ukrywało się wcześniej wielu konspiratorów. Problem w tym, że willa uchodziła za jeden z wielu opuszczonych domów w okolicy, a niemieckie władze w Wiśle postanowiły przejąć takie lokale na własne potrzeby.

27 sierpnia 1940 roku nastąpił niezwykły zbieg okoliczności. Komisja oceniająca stan opuszczonych lokali zapukała do drzwi willi „Lusia”. Kiedy nikt nie otwierał, poszła dalej. Wówczas Józef Korol, myśląc, że to nalot policji, zaczął palić w piecu przywiezione ze sobą tajne dokumenty i z komina willi wydobyła się smużka dymu. Zauważył to jeden z niemieckich urzędników. Tym razem komisja siłą wdarła się do willi, gdzie rozpoczęła się strzelanina. Korol został ranny w nogę i nie chcąc dostać się do niewoli, zażył cyjanek.

Niemcy dopiero po dłuższym czasie zorientowali się, kto naprawdę zginął tamtego dnia. Ciało Korola dawno było już pochowane w anonimowym grobie. Dokonano więc ekshumacji, by upewnić się, że to rzeczywiście komendant ZWZ. Nastąpiła zakrojona na wielką skalę akcja wywiadu rozpracowująca polskie podziemie na Śląsku. W nocy z 18 na 19 grudnia 1940 roku Niemcy aresztowali 456 członków ruchu oporu, w tym większość najbliższych współpracowników Józefa Korola. To wydarzenie oraz następne aresztowania złamały kręgosłup śląskiego okręgu ZWZ, który nigdy nie wrócił już do dawnej potęgi.

19 marca 1942 roku Józef Korol został odznaczony pośmiertnie Krzyżem Orderu Virtuti Militari. Jego imieniem została nazwana jedna z ulic w Tarnowskich Górach.

Źródła:

1. Delowicz J., Śmierć przyszła wiosną, Żory 2000.

2. Kapała Z., Chorzowski Słownik Biograficzny, Chorzów 2007.

3. Księga chrztów parafii św. Wawrzyńca w Strzelcach Opolskich, rok 1893.

4. Materiały o Antonim Kowalczyku udostępnił Jan Andrzejewski z Lublińca.

5. poczetchorzowian.pl

6. Smykała P., Michalik P., Jemielnica. Dzieje wsi i parafii, Opole-Jemielnica 2014.

7. Szefer A., Losy powstańców śląskich w latach okupacji hitlerowskiej, Katowice 1970.

Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!


Podziel się
Oceń

Komentarze

ReklamaHeimat
ReklamaMaxima - grudzień
ReklamaHelios
ReklamaOptyk Ptak 1197
ReklamaRe-gat
zachmurzenie duże

Temperatura: 3°C Miasto: Strzelce Opolskie

Ciśnienie: 1026 hPa
Wiatr: 3 km/h

Reklama
Ostatnie komentarze
A Autor komentarza: swojska babaTreść komentarza: Smoku zawsze uważałam Ciebie za mądrego i trzeźwo myslacego człowieka:).. W pełni podzielam twoje zdanie .Mam nieodparte wrażenie za burmistrz dba głównie o autopromocję słuchając swojego "przyjaciela" i szukając na siłę stołka dla niego . Pierwsza decyzja. Podnieść swoja pensję, zaspakajając swoje ambicje. Teraz rozrost biurokracji... już niektóre osoby sie zwalniają bo nie chcą brac udziału w cyrku. Przecież powinno sie zostawić coś co jeszcze dobrze funkcjonuje czyli jednostki podległe gminie i szukać możliwości w innych obszarach. Tylko czekać kiedy zacznie sie oszczędzanie na szkołach( no tutaj jest ryzyko narażenia sie mieszkańcom Kielczy i Żędowic) czy kulturze. A ja bym chętnie się dowiedział co burmistrz ma do powiedzenia w temacie rozwoju gospodarczego gminy a nie w działaniach pozornych. PS. Meble w nowym sekretariacie i remont pomieszczeń też kosztuje.Data dodania komentarza: 2.12.2024, 20:42Źródło komentarza: Z pasji i miłości do szycia. Wyjątkowa grupa zawiązała się w Zawadzkiem A Autor komentarza: anpioTreść komentarza: czyli chcieć to móc..super dziewczynyData dodania komentarza: 2.12.2024, 20:30Źródło komentarza: Z pasji i miłości do szycia. Wyjątkowa grupa zawiązała się w Zawadzkiem J Autor komentarza: MieszkaniecTreść komentarza: Może rada dzielnicy Fosowskie sfinansowała by takie witacze przy wjazdach do Fosowskiego?Elementami symbolicznymi może być na przykład przystajń kajakowa Natura 24 ,wieża ciśnieniowa,kościół ewangelicki,dworzec kolejowy.Data dodania komentarza: 2.12.2024, 08:01Źródło komentarza: Nowe witacze w Staniszczach Małych powstały dzięki funduszowi sołeckiemu S Autor komentarza: SmokTreść komentarza: Tutaj macie link do zdjęcia z książkami do wyrzucenia - https://drive.google.com/file/d/1F6TPVT_-Q38uMaOq48gkkAkSr4D-mB9M/view?usp=sharingData dodania komentarza: 26.11.2024, 15:12Źródło komentarza: Z pasji i miłości do szycia. Wyjątkowa grupa zawiązała się w Zawadzkiem S Autor komentarza: SmokTreść komentarza: Aktualizacja - w bibliotece już została zarządzona ewakuacja, tak jakby uchwała o jej przeniesieniu już została podjęta, a tymczasem debata nad nią i głosowanie będzie dopiero w poniedziałek. Czy nie przypomina to wam pisowskiego przekrętu z wyborami kopertowymi? Bardzo zapraszam do odwiedzenia biblioteki. Na podłodze leżą setki książek spakowanych w kartony, które są przeznaczone do wyrzucenia, ponieważ w nowym pomieszczeniu się nie zmieszczą - widok naprawdę przykry. W sumie jest ich około 1500. Mam zdjęcie, ale nie mam jak go tutaj wkleić - jeśli ktoś chce to obejrzeć, to bardzo zapraszam do biblioteki. Czy tak ma wyglądać poprawienie funkcjonalności biblioteki? W szczególności zapraszam wszystkich radnych, którzy w poniedziałek będą podejmować decyzję o dalszych losach biblioteki. To jedna z niewielu rzeczy, które nam się udały, coś co funkcjonuje i spełnia swoją rolę. Nie mamy już szkoły, jedna zlikwidowana, druga zburzona, trzecia ledwo zipie, huty już nie ma, miejsc pracy nie ma, ludzie z miasta uciekają, biblioteka w Kielczy zawieszona, w Żędowicach zlikwidowana, a my teraz mamy zlikwidować ostatnią, w pełni działającą i na jej miejscu zrobić nowe biura dla urzędników?Data dodania komentarza: 26.11.2024, 15:02Źródło komentarza: Z pasji i miłości do szycia. Wyjątkowa grupa zawiązała się w Zawadzkiem S Autor komentarza: SmokTreść komentarza: Tutaj jest link do projektu uchwały - https://bip.zawadzkie.pl/download/attachment/24296/projekt-uchwaly-w-sprawie-przystapienia-gminy-zawadzkie-do-stowarzyszenia-opolska-regionalna-organizacja-turystyczna.pdfData dodania komentarza: 24.11.2024, 20:01Źródło komentarza: Z pasji i miłości do szycia. Wyjątkowa grupa zawiązała się w Zawadzkiem
Reklama