Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 3 grudnia 2024 17:49
Reklama Filplast

Pani Małgorzata Mateja i jej miłość do opolskiego wzoru. To jej praca i pasja

Małgorzata Mateja ze Staniszcz Małych to artystka ludowa, która od ponad 40 lat przenosi wzór opolski na porcelanę. Oczywiście, wszystko zaczęło się od kroszonki, a obecnie upowszechnia go również na bożonarodzeniowych bombkach. To jej praca, pasja i przygoda życia.
Pani Małgorzata Mateja i jej miłość do opolskiego wzoru. To jej praca i pasja

Pani Małgorzata Mateja i jej miłość do opolskiego wzoru

Małgorzata Mateja zajmuje się kultywowaniem tradycji opolskich od wielu lat. Maluje przepiękne wzory kwiatowe, przenosząc je na kroszonki, porcelanę czy bożonarodzeniowe bombki. Z domu rodzinnego wyniosła wiedzę dotyczącą tworzenia kroszonek.

- To tradycja przekazywana z pokolenia na pokolenie - mówi nam pani Małgorzata. - Nie wyobrażam sobie, by na Wielkanoc nie było kroszonek. Musiały one być nie tylko do święconki, ale także w lany poniedziałek, kiedy chłopcy przychodzili nas polać.

Umiejętność wydrapywania kruszonek, jak się okazało w późniejszym czasie, stała się dla niej przepustką do pracy w opolskiej spółdzielni Cepelia. To właśnie oni, metodą prób i błędów, w latach 60-tych przenieśli wzór z kroszonki na porcelanę. Malowany jest on stalówką a następnie wypala się gotowy produkt w specjalnym piecu w temperaturze około 800 stopni. Taka porcelana jest trwała i służy lata.

- Zanim zaczęłam tam pracować, musiałam wykonać kilka kroszonek - wspomina pani Małgorzata. - Chcieli sprawdzić, czy znam tę tradycję, co nie oznaczało jednak, że będę potrafiła malować porcelanę. Kroszonki wtedy nie były takie jak teraz. Ich wzór był skromny, wydrapywało się kwiatki i napisy, ja to robiłam żyletką.

Uczyła się fachu od mieszkanek gminy

Pod koniec lat 80. nie łatwo było o pracę, a lokalne rękodzielniczki namawiały panią Małgorzatę, żeby spróbowała swoich sił w Cepelii w malowaniu porcelany.

- Jak zaczęłam pracę w Cepelii, to w naszej gminy malowało porcelanę 12 kobiet - opowiada. - Miałam od kogo podglądać i uczyć się tego. Teraz praktycznie nie ma nikogo, oprócz mistrzyni Bożeny Konieczko. Jednak zanim rozpoczęłam, to chodziłam do sąsiadki i u niej się to wszystko rozpoczęło. Początkowo dała mi stalówkę i kazała podpisywać prace, odręcznie na spodzie. Było to kilkaset podpisów co tydzień. Parę dni wystarczyło mi, bym pisała gładko. Potem kazała nakładać kolory na wzór, jednak tego się bałam robić. Ona miała już swój wyrobiony styl. Nie chciałam tego popsuć, by kierowniczka się nie domyśliła, że wykonywał to ktoś inny. Za to kazała mi malować same listki. Po pewnym czasie poczułam się pewniej i poprosiłam znajome, by zapytały się w Cepelii, czy jest zapotrzebowanie na pracowników. One od razu odpowiedziały, że tak, tym bardziej że w tamtym czasie zdobioną porcelanę wysyłano na cały świat.

W ten sposób pani Małgorzata dostała do wykonania pierwszy talerzyk. Musiała go pokonturować i pomalować.

- Przez kilka miesięcy malowałam jeden talerzyk - wspomina. - Co tydzień do mnie wracał. Po pewnym czasie czułam się zrezygnowana, nie wiedziałam, co źle robię. Poddałam się i uważałam, najwidoczniej nie nadaję się. Nic już na nim nie poprawiałam i kazałam go oddać. Po przyjeździe koleżanki usłyszałam, że mam przyjechać po „produkcję”. Teraz już wiem, że chodziło o wypracowanie ręki.

Praca w Cepelii nie należała do łatwych. Trzeba było wyrabiać akord, który narzucano z góry.

- Z roku na rok płaca minimalna wzrastała, a nasza robocizna stała w miejscu, nieraz więc pracowało się po nocach, bo tylko wtedy szło wykonać normę. To była masakra - zauważa pani Małgorzata.

Po upadku spółdzielni pani Małgorzata dalej kontynuowała tradycję malowania wzoru opolskiego na kroszonkach i porcelanie.

- Po ciężkich latach przepracowanych w Cepelii, kiedy jestem na emeryturze, tylko czekam, by wziąć tę stalówkę i tworzyć dla przyjemności - tłumaczy. - Nie wyobrażam sobie, bym mogła wykonywać inną pracę niż ta. Tu nawet nie chodzi już o pieniądze, a o fakt, że komuś się to podoba i czeka na ten wyrób lub chce go komuś sprezentować.

Moda powróciła

W pewnym okresie spadł popyt na rękodzieło z porcelany. Jednak po latach odwróciła się tendencja i wyroby te są coraz częściej poszukiwane przez koneserów, nie tylko w tej formie z przed lat, ale i tych aktualnych prac.

- Martwa epoka przypadła na lata 2000-2005, kiedy moda i pokolenie się zmieniło - wyjaśnia pani Małgorzata. - Ale od kiedy kroszonka i naniesiony wzór na porcelanie zostały wpisane na listę Niematerialnego Dzedzictwa Kulturowego, rozpoczął się trend zwyżkowy.

- Sklepy zawalone zostały chińszczyzną, a są osoby, które wolą mieć coś porządnego - dodaje. - Sama maluję na sprawdzonej porcelanie z naszych zakładów i farbami zakupionymi w Instytucie Ceramiki w Warszawie. Popyt jest niesamowity. Ja już sama nie daję rady. Obecnie nie przyjmuję zamówień, bo ludzie u mnie czekają trzy lata na duże serwisy. No chyba, że jest to małe zmówienie w postaci dwóch filiżanek czy kubeczków, to wtedy staram się to wykonać.

Opolski wzór na szklanej bombce

Pani Małgorzata oprócz malowania kroszonek czy porcelany, opolski wzór przenosi na szklane bombki. U niej sezon na nie rozpoczyna się w maju. Do ich malowania używa stalówki i farb akrylowych.

- To bombki, które możemy zakupić normalnie w sklepie - opowiada. - Są one bez żadnego wzoru czy zdobienia. Tak samo jak na porcelanie, maluję je stalówką. Najpierw powstaje kontur. Wzór musi być nieco większy niż na porcelanie czy kroszonce, wtedy mogę farby nakładać pędzelkiem.

Jak dodaje artystka, trzeba to zrobić delikatnie i starannie. A kropką nad „i” jest dodawany brokat. Czas zdobienia bombek zależy od ich wielkości.

- Takie większe jestem w stanie zrobić dwie i pół w ciągu dnia, z niewielkimi przerwami - opisuje. - A mniejsze może wykonałabym trzy. Jednak to zależne jest od dnia.

Nie każda bombka jest idealnie okrągła, dlatego zanim naniesie się wzór, trzeba wszystko przemyśleć. Natomiast końcowy efekt jest piorunujący.

Teraz uczy innych

W miniony piątek w Staniszczach Małych dobiegł końca projekt „Mistrz Tradycji” , który realizowano od maja. Przez ten czas Małgorzata Mateja przekazywała swoją wiedzę i warsztat ośmiu uczennicom wyłonionym w procesie rekrutacji.

- Dziewczyny bardzo się starały - podkreśla. - Wymagałam od nich tego, czego mnie uczono. Przez siedem miesięcy rzetelnie pracowały. Byłam zaskoczona, gdy po raz pierwszy wzięły stalówkę do ręki i tak dobrze sobie radziły.

Jak zauważa lokalna twórczyni, nauczyć się tego fachu może każdy, lecz nie wszyscy są w stanie wytrwać.

- Trzeba być cierpliwym i bardzo tego chcieć, bo to nie jest tak od razu - zaznacza. - Kiedy zobaczyłam po 25 latach swoje pierwsze prace, to zapytałam kierowniczki, jak mogła je wtedy dopuścić do sprzedaży. Mimo, że początkowo malowałam drobiazgi. Były to łyżeczki do cukru, kieliszki, podstaweczki.

- Natomiast w projekcie moim zadaniem było wyszkolić te osoby - dodaje pani Małgorzata. - Mam nadzieje, że zajmą one kiedyś moje miejsce i będą zdobytą wiedzę i umiejętności przekazywać dalej. Wtedy ta tradycja przetrwa.

Zapytaliśmy również panią Małgorzatę, czy czuje się mistrzem tradycji?

- Czy ja wiem? Jeśli ktoś robi coś pieczołowicie przez ponad 40 lat, to chyba można go tak nazwać - odpowiada. - Najwyraźniej nie robię tego źle, skoro jest tyle zamówień. Jednak dla mnie nie to jest ważne. Robię to, co kocham i dopóki będę miała siły, to nadal będę przy tym pracować.

Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"! 


Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ReklamaHeimat
ReklamaMaxima - grudzień
ReklamaHelios
ReklamaOptyk Ptak 1197
ReklamaRe-gat
słabe opady deszczu

Temperatura: 4°C Miasto: Strzelce Opolskie

Ciśnienie: 1019 hPa
Wiatr: 12 km/h

Reklama
Ostatnie komentarze
A Autor komentarza: swojska babaTreść komentarza: Smoku zawsze uważałam Ciebie za mądrego i trzeźwo myslacego człowieka:).. W pełni podzielam twoje zdanie .Mam nieodparte wrażenie za burmistrz dba głównie o autopromocję słuchając swojego "przyjaciela" i szukając na siłę stołka dla niego . Pierwsza decyzja. Podnieść swoja pensję, zaspakajając swoje ambicje. Teraz rozrost biurokracji... już niektóre osoby sie zwalniają bo nie chcą brac udziału w cyrku. Przecież powinno sie zostawić coś co jeszcze dobrze funkcjonuje czyli jednostki podległe gminie i szukać możliwości w innych obszarach. Tylko czekać kiedy zacznie sie oszczędzanie na szkołach( no tutaj jest ryzyko narażenia sie mieszkańcom Kielczy i Żędowic) czy kulturze. A ja bym chętnie się dowiedział co burmistrz ma do powiedzenia w temacie rozwoju gospodarczego gminy a nie w działaniach pozornych. PS. Meble w nowym sekretariacie i remont pomieszczeń też kosztuje.Data dodania komentarza: 2.12.2024, 20:42Źródło komentarza: Z pasji i miłości do szycia. Wyjątkowa grupa zawiązała się w Zawadzkiem A Autor komentarza: anpioTreść komentarza: czyli chcieć to móc..super dziewczynyData dodania komentarza: 2.12.2024, 20:30Źródło komentarza: Z pasji i miłości do szycia. Wyjątkowa grupa zawiązała się w Zawadzkiem J Autor komentarza: MieszkaniecTreść komentarza: Może rada dzielnicy Fosowskie sfinansowała by takie witacze przy wjazdach do Fosowskiego?Elementami symbolicznymi może być na przykład przystajń kajakowa Natura 24 ,wieża ciśnieniowa,kościół ewangelicki,dworzec kolejowy.Data dodania komentarza: 2.12.2024, 08:01Źródło komentarza: Nowe witacze w Staniszczach Małych powstały dzięki funduszowi sołeckiemu S Autor komentarza: SmokTreść komentarza: Tutaj macie link do zdjęcia z książkami do wyrzucenia - https://drive.google.com/file/d/1F6TPVT_-Q38uMaOq48gkkAkSr4D-mB9M/view?usp=sharingData dodania komentarza: 26.11.2024, 15:12Źródło komentarza: Z pasji i miłości do szycia. Wyjątkowa grupa zawiązała się w Zawadzkiem S Autor komentarza: SmokTreść komentarza: Aktualizacja - w bibliotece już została zarządzona ewakuacja, tak jakby uchwała o jej przeniesieniu już została podjęta, a tymczasem debata nad nią i głosowanie będzie dopiero w poniedziałek. Czy nie przypomina to wam pisowskiego przekrętu z wyborami kopertowymi? Bardzo zapraszam do odwiedzenia biblioteki. Na podłodze leżą setki książek spakowanych w kartony, które są przeznaczone do wyrzucenia, ponieważ w nowym pomieszczeniu się nie zmieszczą - widok naprawdę przykry. W sumie jest ich około 1500. Mam zdjęcie, ale nie mam jak go tutaj wkleić - jeśli ktoś chce to obejrzeć, to bardzo zapraszam do biblioteki. Czy tak ma wyglądać poprawienie funkcjonalności biblioteki? W szczególności zapraszam wszystkich radnych, którzy w poniedziałek będą podejmować decyzję o dalszych losach biblioteki. To jedna z niewielu rzeczy, które nam się udały, coś co funkcjonuje i spełnia swoją rolę. Nie mamy już szkoły, jedna zlikwidowana, druga zburzona, trzecia ledwo zipie, huty już nie ma, miejsc pracy nie ma, ludzie z miasta uciekają, biblioteka w Kielczy zawieszona, w Żędowicach zlikwidowana, a my teraz mamy zlikwidować ostatnią, w pełni działającą i na jej miejscu zrobić nowe biura dla urzędników?Data dodania komentarza: 26.11.2024, 15:02Źródło komentarza: Z pasji i miłości do szycia. Wyjątkowa grupa zawiązała się w Zawadzkiem S Autor komentarza: SmokTreść komentarza: Tutaj jest link do projektu uchwały - https://bip.zawadzkie.pl/download/attachment/24296/projekt-uchwaly-w-sprawie-przystapienia-gminy-zawadzkie-do-stowarzyszenia-opolska-regionalna-organizacja-turystyczna.pdfData dodania komentarza: 24.11.2024, 20:01Źródło komentarza: Z pasji i miłości do szycia. Wyjątkowa grupa zawiązała się w Zawadzkiem
Reklama