Morsom z Gąsiorowic lodowata woda niestraszna
Gąsiorowicka grupa Ajnfach Morsy istnieje już od 3 lat. Sezon rozpoczynają w listopadzie, a kończą zwykle przed Wielkanocą, wraz z ostatnimi mrozami. Spotykają się co niedzielę o godzinie 11 w wyznaczonym miejscu. Początkowo morsowali na Jeziorze Pławniowickim, w kolejnym sezonie na Barwinku w Kadłubie, zaś w tym roku spotykają się się przy jemielnickim stawie, gdzie z ich inicjatywy, za zgodą wójta, zamontowana została drabinka ułatwiająca zejście, a przede wszystkim wyjście z wody.
- Przy silnych mrozach, przy wychodzeniu można było sobie pociąć brzuch o ostre krawędzie lodu - wyjaśniają członkowie grupy.
- Pomysł wyszedł od pań, projekt był mój, a drabinkę nieodpłatnie wykonał dla nas Tomasz Piontek z firmy Kamet - dodaje Tomasz Niemietz. Dzięki temu w tym sezonie Ajnfach Morsy nie muszą daleko jeździć, żeby zejść do zimnej wody.
Liczba członków grupy jest zmienna, obecnie liczy ona około 40 osób. Założyło ją trzech kolegów: Fabian, Sebastian i Karol. Z czasem dołączali znajomi i inni sympatycy zimowych kąpieli z całego powiatu, m.in. ze Strzelec Opolskich, Jemielnicy, Piotrówki, Gąsiorowic i Osieka. Zrzesza kobiety i mężczyzn w różnym wieku - najmłodsi morsujący mieli około 8 lat, zaś najstarszy członek grupy ma ponad 80 lat.
- Jesteśmy otwarci na nowych ludzi, nikogo nie wykluczamy, każdy jest mile widziany w naszej ajnfach grupie - mówi pani Karolina. Przyjmują każdego, oczywiście z odpowiednim przygotowaniem. Bardzo ważna jest właściwa rozgrzewka i strój. Do wody należy wchodzić powoli i w czapce. Członkowie grupy posiadają ujednolicone, niebieskie nakrycia głowy, ozdobione logo i nazwą. W planach jest teraz zakup pasujących do nich bluz.
Ajnfach Morsy swoje wejścia do wody starają się łączyć z barwnymi akcjami - z okazji karnawału spotykają się w kolorowych przebraniach, dbają też o odpowiednie akcenty z okazji Walentynek, Świąt Wielkanocnych, Mikołajek i Bożego Narodzenia.
W Sylwestra odpalili w wodzie zimne ognie. Poza dobrą zabawą skupiają się także na działalności dobroczynnej - przez cały sezon towarzyszy im skarbonka, do której zbierają pieniądze na szczytny cel, ustalany wspólnie przez członków grupy. W tym roku chcą wesprzeć wymagającego kosztownej operacji Michała Kostonia.
- Pomysł wyszedł spontanicznie - mówią panie Martyna i Karolina. - Jak zaczęliśmy, była pandemia jeszcze i każdy szukał zajęcia i odskoku od siedzenia w domu, i tak padło na morsowanie. Wtedy to było trendy, każdy morsował w tym czasie, tylko że u nas ten szał został.
Zapytaliśmy też o to, co daje im zażywanie zimnych kąpieli. Przede wszystkim wskazują na satysfakcję, adrenalinę, dobrą zabawę i radość z przekraczania własnych granic. Ale wchodzenie do zimnej wody niesie też za sobą liczne korzyści dla zdrowia.
- Moja mama choruje na nadciśnienie i przyznała, że dużo lepiej się czuje, zmniejszyła znacznie dawki leków - mówi pani Karolina.
- Na pewno morsowanie bardzo dobrze wpływa na ciało, pomaga zwalczać cellulit i hartuje - dodaje inna z uczestniczek spotkania. - Jest dużo przypadków, w których, jak się dużo chorowało i zaczęło morsować, to organizm się przystosował do tego zimna i choruje się zdecydowanie mniej i łagodniej.
Członkowie grupy zwracają również uwagę na to, że ważna jest dla nich atmosfera tych wspólnych spotkań. Wzajemnie się motywują i wspierają, a sezon kończą zawsze hucznie - wyczekiwaną imprezą z ogniskiem.
Wszystkim morsom z naszego powiatu życzymy dużo przyjemności z organizowanych wypadów oraz dobrego, owocnego sezonu.
Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!
Komentarze