Kamil Tokarz pochodzi z Jemielnicy, jego rodzinny dom znajduje się w miejscu dawnej gajówki - z dala od sąsiadów, pod lasem, na uboczu.
- Czasami jako małemu dziecku nie podobało mi się to, ponieważ było daleko do kolegów - opowiada pan Kamil. - Później razem z tatą zbudowaliśmy boisko na łące i to koledzy przychodzili się do nas bawić. Teraz mieszkam z żoną w jej rodzinnym domu, który również znajduje się na uboczu. Uwielbiamy ten spokój i ciszę.
Przyznaje, że miał w swoim życiu taki etap, że uciekał od lasu, bo wokół było za dużo osób związanych z leśnictwem - ojciec, bracia, bratowa.
- Najpierw wybrałem liceum o profilu wojskowym w Tułowicach, a obok znajdowało się technikum leśne - wspomina. - Później wymyśliłem, że pójdę sobie do wojska i zgłosiłem się na służbę przygotowawczą w Toruniu. Tam byłem do przysięgi, ale po niej miłość do lasu jednak zwyciężyła i postanowiłem pójść na studia leśne. Nie udało się oszukać przeznaczenia i bardzo się z tego cieszę. Mówi się, że leśnicy mają zielone serca i coś w tym jest.
Studiował zaocznie, zajęcia miał w weekendy, a w ciągu tygodnia pracował w Lasach Państwowych. Zaczynał od stanowiska pracownika leśnego, ponieważ tak mocno ciągnęło go do lasu, że nie wyobrażał sobie innej pracy, niż ta.
- Najpierw był staż w Nadleśnictwie w Strzelcach Opolskich - opowiada. - Później pracowałem przy Biskupiej Kopie, jako trocinkarz, czyli wyznaczałem do wycinki drzewa zaatakowane przez kornika. Jako robotnik pracowałem również w lasach w okolicach Nędzy, gdzie wichura zniszczyła ogrom drzew. Dostałem propozycję pracy w Nadleśnictwie Brynek, chwilę też spędziłem w branży prywatnej. Kiedy skończyłem studia, przyjęto mnie do Nadleśnictwa Lubliniec, gdzie od 1,5 roku jestem na stanowisku podleśniczego.
Na co dzień zajmuje się szeroko rozumianą gospodarką leśną, działaniami w zakresie urządzania, ochrony i powiększania zasobów leśnych, wyznaczaniem drzew do wycinki, pomiarem, klasyfikacją drewna, kontrolą drzewostanów pod względem sanitarnym oraz innymi zadaniami, których potrzebuje las
- Większość dnia spędzam na dworze. Jestem taką osobą, która nie potrafiłaby pracować na taśmie, albo siedzieć za biurkiem osiem godzin - śmieje się pan Kamil.
Jak podkreśla, praca w lesie to rodzinna tradycja. Jego tata, choć nie jest z wykształcenia leśnikiem, pracuje w Lasach Państwowych,.
- To on zaszczepił najpierw w moich dwóch starszych braciach, a później u mnie, tę pasję - mówi pan Kamil. - Całe nasze dzieciństwo to były spacery po lesie, zimowe zabawy na górkach. Dawniej nie było komputerów, więc każdą wolną chwilę spędzaliśmy na zewnątrz i było to związane z przyrodą. To ojciec nauczył i nadal nas uczy szacunku do lasu. To gnieździ się w naszych sercach.
Praca leśnika to nie tylko praca zarobkowa, za którą otrzymuje się wynagrodzenie, ale przede wszystkim pasja.
- Przy dzisiejszej gonitwie za wszystkim to jest coś niesamowitego, jak leśnik może obcować z przyrodą - zaznacza. - Ma możliwość wyciszenia się, znalezienia spokoju. Może wniknąć w las, jak również w siebie, ponieważ las uczy pokory. Z czasem coraz bardziej człowiek to docenia, dlatego nie rozumiem, jak ludzie mogą wywozić do lasu śmieci. To po prostu brak szacunku. leśnik.
Miłość do lasu to również myślistwo, które w rodzinie Tokarzów również ma tradycję kilka pokoleń.
- Wszystko zaczęło również od ojca myśliwego, wielkiego pasjonata łowiectwa, następnie zaszczepił to w nas. To też jest piękny sposób poznawania lasów od jeszcze innej strony, często w nocy - tłumaczy Kamil Tokarz.
Polowania wynikają z odpowiedniej ustawy, a dokładną listę polowań zbiorowych można znaleźć na stronach internetowych nadleśnictw czy gmin.
- Po każdym polowaniu oddajemy cześć zwierzynie - opowiada. - Najpierw układamy ją na pokocie, czyli gałązkach świerkowych. W miejsce strzału również kładzie się gałązkę świerkową, a do pyska wkłada się ostatni kęs. Później odgrywane są sygnały na rogu, dookoła stoją zapalone pochodnie. Nie ukrywam, że czasami nawet łezka poleci, kiedy człowiek wpadnie w zadumę. To są naprawdę piękne momenty. Dlatego od małego uczę swoją córeczkę szacunku do zwierząt i przyrody. Musimy o to dbać.
PTTK Centrum Edukacji Ekologicznej w Strzelcach Opolskich przez kilka miesięcy realizowało program „Spacer miejski z przewodnikiem PTTK”, a pan Kamil rozpoczynał spacery kilkoma sygnałami zagranymi na rogu. Trzymamy kciuki, by ta współpraca owocowała kolejnymi pomysłami!
Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!
Komentarze