Pielgrzymi w Strzelcach Opolskich
W środę około 10.00 kolejne grupy 46. Pieszej Pielgrzymki Opolskiej przychodziły pod kościół św. Wawrzyńca. Każdą z nich witał ks. proboszcz, a ks. wikary kropił wodą święconą. Razem z gospodarzami – strzelecką dwójką niebieską przyszedł biskup opolski Andrzej Czaja. Pielgrzymi po krótkiej modlitwie mijali kościół i szli do sąsiadującego z nim ogrodu. Tu czekały na nich pracowicie przygotowane już rano przez panie jedzenie i picie.
- Działamy całkowicie spontanicznie – mówi Beata Rudner. – Przygotowaliśmy dla pielgrzymów bułeczki z serem i z salami, ciasto, owoce, wodę, kawę i herbatę oraz soczki dla dzieci. Jesteśmy tutaj od 7.00. Rano było chyba ze 20 kobiet, żeby tę pracę wykonać. Na pewno warto. Po prostu dla drugiego człowieka. Przed laty sama pielgrzymowałam, ostatni raz pięć lat temu. Od kilku lat uczestniczę w pielgrzymce z tej drugiej strony.
Przed kościołem czekali na pątników z koszami rogalików i owoców państwo Jadwiga i Piotr Urbańczykowie z dziećmi Oliwią (lat 5), Gracjanem (lat 7) oraz 11-latkami Mikoszem i Wiktorią.
- Rogaliki dla pątników pieczemy od kilkunastu lat – mówi pani Jadwiga. – Mamy sentyment do pielgrzymki, bo właśnie w drodze na Jasną Górę poznaliśmy się z mężem 41 lat temu. Teraz już nie chodzimy, ale wspominamy ciepło. To było coś wspaniałego. Miałam wtedy niespełna 14 lat. Pielgrzymka to była wyprawa życia. Wychodziło się z domu i przez 6 dni nie było z rodzicami kontaktu. Telefonów komórkowych jeszcze nie było.
- Wreszcie wracamy do normalności – mówił witając pielgrzymów na początku mszy św. proboszcz parafii św. Wawrzyńca, ks. Rudolf Nieszwiec. – Myślę, że wbrew niepokojącym oczekiwaniom wcale nas nie jest tak mało. I to jest pierwszy powód do radości. Moja radość jest zdwojona, bo od rana widziałem ogromne zaangażowanie parafii. Przyjście pielgrzymki to wydarzenie, na które wszyscy czekają. Pielgrzymka to jest dla naszej parafii błogosławieństwo, a my próbujemy się gościnnością odwdzięczyć. Mam nadzieję, że przez wiele lat nadal tak będzie, a parafianom chciałbym serdecznie podziękować.
Liturgii w wypełnionym kościele św. Wawrzyńca przewodniczył bp Andrzej Czaja. Nawiązując do postaci św. Jacka (w środę przypadała jego uroczystość), mówił o potrzebie misyjnego zaangażowania nie tylko w dalekich krajach, ale i tutaj na co dzień.
- Chrześcijanie to są uczniowie misjonarze – podkreślił. – Uczeń to jest ten, kto nie siedzi, ale wychodzi w drogę. To ma się dziać przez całe nasze życie: wychodzić i mówić o Jezusie. Nie tylko słowem. Pociągać innych na drogę Jezusową swoim życiem. Trzeba to sobie wziąć do serca. Pielgrzymia droga jest dla ważna dla tych, którzy nią kroczą. Ale ona jest znakiem także dla tych wszystkich, którzy nas wspomagają z boku i modlą się za nas i nas przyjmują. Pielgrzymka jest dla Kościoła opolskiego pobudką: Trzeba się ruszyć i mówić o Jezusie. Świadczyć o Nim.
Ze Strzelec Opolskich pątnicy udali się przez Szczepanek do Jemielnicy. Tam nie tylko modlili się, klękając w drodze przed otwartym na oścież sanktuarium św. Józefa. Na boisku mieszkańcy przygotowali dla wszystkich pielgrzymów pyszną zupę. W mijanych miejscowościach wielu mieszkańców czekało na pielgrzymów przed domami, by ich poczęstować (upał był spory) wodą czy cukierkami, a czasem po prostu pomachać, uśmiechnąć się i przybić „piątkę”.
Dalsza droga wiodła przez Barut (w części grup modlono się za zamordowanych tam żołnierzy „Bartka”) do Zawadzkiego. Które przyjęło pielgrzymów bardzo życzliwie.
W czwartek wszystkie grupy mocno się zbliżą do Jasnej Góry. Poszczególne strumienie dojdą na nocleg do Ciasnej, Jeżowej i Zborowskiego.
Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!
Komentarze