Wiejskie Dobroci prosto z Izbicka
- U mnie produkcja sera rozpoczyna się od nakarmienia kóz i krów. Później je doję i z pozyskanego mleka przygotowuję najróżniejsze sery i przetwory mleczne - mówi Mirela Paterok z Izbicka, gdzie prowadzi gospodarstwo Wiejskie Dobroci.
Z wykształcenia jest technikiem weterynarii. Wcześniej pracowała w gabinecie weterynaryjnym oraz sklepie zoologicznym. Przyznaje, że za serowarstwo zabrała się trochę z przypadku.
- Kiedyś spróbowałam sera od kogoś, kto ma własne krowy. To było coś niesamowitego, zupełnie innego w smaku od tego, co na co dzień można kupić w sklepie. Postanowiłam, że i ja coś takiego spróbuję przygotować - opowiada.
Od zaprzyjaźnionego gospodarstwa dostała pięć litrów mleka. Kierując się wskazówkami znalezionymi w sieci, przygotowała swój pierwszy ser. Owoc pracy podzieliła na kawałki i poczęstowała znajomych.
- Krótko potem zaczęli pytać, kiedy znów będą mogli go dostać - wspomina pani Mirela.
To przeważyło szalę. Pani Mirela kupiła krowę, by mieć własne mleko do produkcji serów.
- Dzięki temu mam pełną wiedzę na temat jego pochodzenia. Sama dobieram jak najlepszą paszę dla zwierząt, regularnie korzystają one również z pastwiska - mówi.
W ciągu dnia "przerabia" około 30 litrów mleka od swojej trzódki. Od rozpoczęcia działalności na początku 2021 roku jej stadko powiększyło się bowiem o grupkę dokazujących kóz, a także drugą krowę i trzy jałóweczki.
- Jeśli ktoś ma ochotę, to może zobaczyć moje zwierzaki. Ale sam proces produkcji sera odbywa się za zamkniętymi drzwiami. Powodem są względy higieniczne i konieczność dbania o jak najwyższą jakość produktu. W tym to, że sery na bazie mleka koziego i krowiego mają odrębne "linie technologiczne". Używam do nich osobnych naczyń, osobno też je przechowuję - podkreśla.
Dbałość o szczegóły w browarze Rojber
Tak jak właścicielka Wiejskich Dobroci poszła za głosem serca, aby zająć się serowarstwem, tak Damian Drzymała z Jemielnicy porzucił pracę w branży meblarskiej, by stworzyć własny browar - Rojber.
Produkcję rozpoczął w listopadzie ubiegłego roku. Ruch ten poprzedziło siedem lat piwowarstwa w warunkach domowych, uzupełnionych o ukończenie specjalistycznych studiów podyplomowych.
- Wszystkim w browarze zajmuję się sam, poczynając od sprawdzenia jakości dostarczonego słodu, na butelkowaniu kończąc. To absorbujące, ale daje też sporą satysfakcję - mówi.
Na nieco większą skalę, ale nadal rzemieślniczo, działa też Książęcy Browar Nysa.
- Nawet warunki przechowywania surowców mają znaczenie. W tym celu prowadzimy drobiazgowy rejestr temperatur. Także na każdym etapie produkcji piwa pilnujemy, aby zgadzała się ona co do stopnia - przyznaje Łukasz Błaszko, kierownik produkcji. - Istotne jest też pilnowanie, jak przebiega proces dojrzewania piwa. Jeśli coś pójdzie nie tak, takie piwo nie trafia do butelek - podkreśla.
Rzemieślnicza produkcja piwa to zresztą jeden z przykładów na to, jak domową pasję można zmienić w sposób na życie. Jeszcze kilka lat temu piwa kraftowe były dostępne głównie w niewielkich sklepikach. Obecnie można dostać je także w dużych sieciówkach. Dużo piwowarów domowych postanowiło pójść w ślady tych, którzy z własną produkcją ruszyli jako pierwsi, około 2015 roku. To sprawia też, że rynek piw rzemieślniczych jest "ciasny" i niełatwo się na nim przebić.
- Dlatego każdy stara się znaleźć sobie jakąś niszę. Przy czym nie chodzi tutaj tylko o warzenie nietypowych piw, na przygotowanie których duże browary koncernowe nie mogłyby sobie pozwolić. To również kwestia współpracy i integracji z lokalną społecznością. Można reagować na jej oczekiwania, przygotowywać takie piwo, jakie ludzie chcieliby pić. I dawać im produkt wysokiej jakości, bazujący na półproduktach z górnej półki - mówi pan Damian.
Pasja to podstawa w Winnicy Rodzinnej
Praca przy warzeniu piwa wypełnia całe dnie panów Damiana i Łukasza. Ale produkcja rzemieślnicza potrafi też być dodatkowym zajęciem dla pasjonatów, którzy na co dzień zajmują się czymś zupełnie innym. Tak jest w przypadku Winnicy Rodzinnej w Balcarzowicach. W 2013 roku założyli ją Marcin Cwielong z teściem, Teodorem Olszewskim.
- On jest z branży weterynaryjnej. Ja działam w branży budowlanej. Założenie winnicy było ruchem dosyć spontanicznym. Nie było pewności, co z tego wyjdzie. Ale jak już postanowiliśmy się za to zabrać, to należało się solidnie przygotować. Zjechaliśmy niewielkie winnice w innych krajach, poszerzyliśmy zasób wiedzy - opowiada Marcin Cwielong.
Te przygotowania nie poszły w las. W ich winnicy zaczęły powstawać wina cenione w kraju i za granicą.
- Kluczem jest dbałość o produkt na każdym etapie jego przygotowania. W naszym to zapewnienie krzewom jak najlepszych warunków do wzrostu oraz dbanie o nie. Pilnujemy, by wsad był odpowiedni oraz by zachowana była sterylność przy produkcji - podkreśla.
Jak odróżnić kraft od pseudokraftu?
Rosnąca produkcja rzemieślnicza jest odpowiedzią na zainteresowanie klientów. Twórcy kraftowej żywności podkreślają, że to bierze się z rosnącej świadomości konsumentów.
- Ludzie zwracają się ku produktom lokalnym, ponieważ pochodzenie produktów spożywczych powstających na masową skalę nie jest wiadome - zauważa Marcin Cwielong.
Rosnące zainteresowanie spożywczym kraftem skłania dużych graczy do przygotowywania produktów mogących uchodzić za rzemieślnicze.
- Koncerny piwowarskie wprowadziły na rynek nowe marki oraz odmiany piw. To jednak nadal masowa produkcja, nie mająca nic wspólnego z rzemieślniczym przygotowaniem trunku - zaznacza Łukasz Błaszko.
Zdarzają się też praktyki nieuczciwe, a nawet zagrażające zdrowiu konsumentów.
- Znam sytuacje, w których ktoś kupuje gotowy ser w markecie, a potem tylko obtacza przyprawami i sprzedaje jako produkt przygotowany od podstaw. Jako sery kozie potrafią też być sprzedawane sery powstałe na bazie mieszanki mleka koziego z krowim, a to już poważne niebezpieczeństwo dla osób uczulonych na przykład na laktozę - opisuje Mirela Paterok.
Rzemieślnicy nie zasypiają też gruszek w popiele. Marcin Cwielong z teściem sadzą winorośl na nowych terenach, powiększając winnicę. Mirela Paterok tworzy nowe serowe specjały. Browarnicy pracują nad nowymi piwami.
- Zapału nam nie brakuje. Gdyby jeszcze tylko doba była dłuższa - mówią zgodnie.
Partnerem cyklu jest Grupa Górażdże
Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!
Komentarze