Krzysztof Ogiolda: Podjął się pan niełatwej misji. Cała mniejszość niemiecka na pańskiej głowie.
Rafał Bartek: Przyjmuję tę funkcję z wielką pokorą. Mam świadomość obciążeń, które już na mnie spoczywają. Stoję na czele TSKN, największej organizacji Niemców w Polsce, mam obowiązki samorządowe. Ale chciałbym, by droga, którą przed laty poszliśmy jako liderzy MN była zachowana i kontynuowana. Mimo że znajdujemy się jako mniejszość w kryzysie, gdy chodzi o język niemiecki. Nie miałem konkurenta wśród kolegów z zarządu. Czeka nas przygotowywanie drogi do pokoleniowej zmiany. Będę się starał, by tę „ławkę” w naszym środowisku poszerzyć. Mamy bardzo aktywną młodzież. To daje nadzieję na efekty na przyszłość.
Nie boi się pan zarzutów o jednowładztwo?
- Obawiam się i dlatego stawiam na zespół, na konsultację i dialog, żeby na pewno jednowładztwa nie było. Myślą przewodnią mojej obecności w VdG jest KMK: koordynacja, motywacja i komunikacja. Koordynacja, bo sporo rzeczy się dzieje, motywacja, bo potrzebujemy jej my liderzy i potrzebują członkowie mniejszości, żeby im się chciało. A komunikacja jest kluczem do sukcesu w czasach, gdy wszyscy wpadamy w tzw. „bańki” informacyjne i grozi nam komunikacyjny chaos. Jeśli uda się stworzyć dobre kanały komunikacji, wszyscy będziemy mieli poczucie uczestnictwa w podejmowaniu decyzji.
Co jest pierwszym zadaniem, które VDG musi wziąć na siebie?
- VdG ma siedzibę w Opolu, ale koordynuje działania mniejszości w całej Polsce. Przed nami trudny, chaotyczny rok budżetowy. Strona niemiecka jest niedługo po wyborach. Już w tym tygodniu będą się ważyć losy dodatkowych pieniędzy dla MN. Trzeba będzie modyfikować budżety na ten rok. A już wchodzimy w planowanie strategiczne roku przyszłego. Mniejszość się zmienia. Trzeba to będzie poddać analizie.
Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!
Komentarze