Jest tradycją i dobrym zwyczajem zaczynać EDK mszą św. W kościele w Zawadzkiem – solidnie wypełnionym pątnikami, choć na zewnątrz ostro lało – zaczęła się ona o 21.00. Wielu uczestników obok plecaka z peleryną, butelką wody czy termosem z herbatą zabrało drewniane krzyże. Ojciec franciszkanin, który przewodniczy koncelebrze - wraz z księdzem Piotrem Bekierzem z Kolonowskiego, który też za chwilę ruszy w drogę - na koniec, przed błogosławieństwem zaprasza do wspólnej modlitwy o pokój, odczytuje tekst napisany przez św. Jana Pawła II. Życzy uczestnikom, by droga krzyżowa przyniosła jak najpiękniejsze owoce w sercu i w życiu. – Jest co nieść, każdy ma swoje, niech was Bóg prowadzi – mówi.
Trzy trasy z Zawadzkiego liczą po 40 kilometrów. Dwie wracają do punktu wyjścia. Trzecia, św. Józefa, wiedzie do sanktuarium w Jemielnicy. Zaraz za drzwiami kościoła szum peleryn. Nadal leje. Piotr i Roman dwaj bracia idą do Jemielnicy. Zaopatrzyli się z solidne kije – laski. Przydadzą się na pewno, zwłaszcza na leśnych ścieżkach, gdzie jest ślisko. Reporter „Strzelca Opolskiego” dołącza na starcie do tej grupki.
- W każdym roku idę z inną intencją – przyznaje Piotr. – W tym roku mdlę się szczególnie za zmarłych z rodziny i o koniec wojny na Ukrainie. Chcę się też spróbować. Z milczeniem, z tym nocnym wysiłkiem, z własnymi słabościami. Jesteśmy z Jemielnicy, więc idziemy do domu.
Roman przyznaje, że poprzestał na treningu duchowym. Fizycznie przed EDK nie trenował.
– Idę czwarty raz z marszu. Zawsze coś się w serduchu niesie. Dotąd niosłem tu kogoś. Dzisiaj proszę o zmianę dla siebie.
Piotr Hellmann przez ostatnie pięć lat tylko raz – z powodu pandemii – nie uczestniczył w Ekstremalnej Drodze Krzyżowej.
– Idę z różnymi intencjami. Bardzo ważną jest walka z moimi głównymi słabościami, z którymi walczę od dłuższego czasu. Dobrze, że chociaż wiemy, że te wady są. Chcę się też modlić o pokój na Ukrainie we wszystkich miejscach, gdzie tego pokoju nie ma, a ludzie są uciskani. Proszę Boga o dobro wśród ludzi. Trzeba rozmowy kończyć. Krzyż przy kościele jest pierwszą drogi krzyżowej. Niełatwo znaleźć choć trochę suche miejsce, by klęknąć do modlitwy. Teksty refleksji i modlitw do poszczególnych stacji (przygotował je ks. Jacek Stryczek) jedni odczytują z przygotowanych wydruków, inni z telefonu. Każdy dla siebie, bo milczenie to jedna z zasad EDK. Nie ma wspólnych śpiewów ani rozmów. Ale jak ktoś zmyli trasę na pewno ktoś inny życzliwie go zawróci.
Między drugą a trzecią stacją nadal pada, ale już nie leje. Kiedy dochodzimy do czwartej stacji przy dużym brzozowym krzyżu w Jaźwinie, deszcz ustaje (nad ranem niestety nie było tak dobrze). Przez chwilę księżyc wychodzi zza chmur i pomaga naszym „czołówkom”. Idziemy w grupkach lub samemu, swoim tempem i swoim rytmem modlitwy. Kolejne stacje przy pięknie oświetlonych kościołach w Staniszczach Wielkich i Małych. A potem przy krzyżu w Spóroku. Za nami więcej niż połowa drogi. Do sanktuarium w Jemielnicy zostało ich mniej niż 19. Na zegarku zbliża się 2.00. Idziemy...
Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!
Komentarze