W Jemielnicy zorganizowano spotkanie organizacyjne dla uchodźców w sali nowo wyremontowanej świetlicy wiejskiej, na które przybyło prawie pół setki uciekinierów ze wschodu, wolontariuszy i władz gminnych, by omówić podstawowe kwestie organizacyjne - jakie dokumenty trzeba wypełnić, gdzie się zgłosić i na jakie świadczenia uchodźcy mogą liczyć.
Takich spotkań w ostatnim czasie jest mnóstwo, bo w najmniejszej nawet gminie zjawiła się duża liczba ludzi, którym trzeba pomóc przetrwać i zaaklimatyzować się przynajmniej na czas wojennej zawieruchy. Ukraińcy przyjeżdżają większymi grupami w sposób zorganizowany, transportem publicznym lub własnymi samochodami. Każda z gmin tylko szacunkowo jest w stanie określić, ilu wojennych uciekinierów znajduje się obecnie na jej terenie, dlatego że strumień ludzi zza wschodniej granicy nie ustaje, wiele przemieszcza się dalej, traktując małe miejscowości, jak przystanki do właściwego celu.
Pływanie w chaosie
Odkąd Rosja postanowiła „wyzwolić Ukrainę”, liczba uciekających przekroczyła 3 miliony ludzi, z czego ponad 2 miliony znalazło schronienie w Polsce i liczba ta wciąż rośnie. Magnesem dla uchodźców są największe miasta i tam też władze borykają się z największymi problemami. W ciągu 3 tygodni na przykład liczba mieszkańców Warszawy wzrosła o 17%, a znalezienie w Krakowie czy Wrocławiu nawet niewielkiej kawalerki w rozsądnej cenie zaczyna być już sztuką niemożliwą do zrealizowania. Nie oznacza to jednak, że mniejsze miasta czy gminy wiejskie nie borykają się z problemami, choć są one innej natury. Nawet wyrobienie zwykłego zdjęcia do dokumentów wymaga organizacyjnej gimnastyki.
- Jest ono niezbędne do wyrobienia przez uchodźcę numeru PESEL - tłumaczy Piotr Pyka, sekretarz gminy Jemielnica. - Problem w tym, że w takich gminach, jak nasza, nie działa zakład fotograficzny, który mógłby zaoferować taką usługę.
Pierwotnie w Jemielnicy planowano wynajęcie fotografa, który miał przyjechać do urzędu i za jednym razem zrobić uchodźcom zdjęcia. Pomysł jednak upadł. Znaleziono inny.
- Uchodźcy otrzymują kartę bezpłatnych przejazdów komunikacją zbiorową na terenie powiatu - mówi Marcin Wycisło, wójt gminy Jemielnica. - Ukraińcy mogą więc pojechać do Strzelec i sami wstąpić do fotografa.
Koszty wykonania biometrycznych fotografii obiecał zrefundować rząd. Na jednego Ukraińca przeznaczona jest odgórnie kwota 31 złotych, lecz nie wiadomo, kiedy zostanie wypłacona. Na razie większość gmin wręcza uchodźcy karteczkę i na jej podstawie fotograf wykonuje zdjęcia bezpłatnie.
- Najwięcej zdjęć robimy dla gminy Strzelce i Jemielnica - mówi Waldemar Burcek, właściciel zakładu fotograficznego w Strzelcach Op. - Jeżeli zjawia się uchodźca bez skierowania, to robimy mu taką sesję za połowę ceny.
Również inni fotografowie pracują, bazując na obietnicy późniejszej zapłaty za usługę.
Numerki i usterki
Sytuacja, w której zmuszone są działać samorządy, przypomina pływanie w gęstej zupie. Przepisy wydawane są przez parlament zadziwiająco sprawnie, lecz przy tym nie są pozbawione irytujących wad. W rozporządzeniu rady ministrów o maksymalnej wysokości świadczeń za zakwaterowanie uchodźców wśród wielu paragrafów jest na przykład też taki, który mówi, że „wniosek rozpatrywany jest w terminie miesiąca od jego złożenia w urzędzie gminy”.
- Z zapisu wynika, że wszystkie wnioski muszą być przyjmowane tylko w budynku ratusza, co sprawia organizacyjny chaos - opisuje sytuację Tadeusz Goc, burmistrz Strzelec Opolskich. - Gdyby inaczej go sformułowano, można by wskazać dowolny budynek należący do samorządu i tam sprawnie zorganizować akcję zbierania wniosków - uważa.
Dwunastego marca została opublikowana specustawa o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego kraju. Akt reguluje między innymi kwestie związane z legalnością pobytu uchodźców na terenie Rzeczypospolitej i sposoby pomocy potrzebującym. Na jego podstawie mogą otrzymać m.in. PESEL i założyć profil zaufany.
Przyznanie PESEL przynosi uciekinierom wiele korzyści. Mogą legalnie pracować na terenie Polski, korzystać bezpłatnie ze służby zdrowia, a uczniowie i studenci - kontynuować naukę w polskich szkołach. Ustawa reguluje też kwestie finansowe. Uchodźcy mogą uzyskać jednorazową pomoc w wysokości 300 zł na ucznia i uczestniczyć w programie 500+.
Na początku powstały obawy, że w urzędach potworzą się gigantyczne kolejki i urzędnicy będą musieli porzucić swoje obowiązki, by obsłużyć tłumy petentów. Taka sytuacja ma miejsce w dużych ośrodkach miejskich. W Warszawie przeznaczono na cel rejestracji Ukraińców stadion narodowy, przed którym kolejki ustawiają się już od bladego świtu. Nasze gminy sprawnie obsługują petentów, bez kolejek. Nie posiadają jednak wystarczającej ilości specjalistycznego wyposażenia.
- Brakuje nam odpowiedniej liczby skanerów linii papilarnych i innych urządzeń biometrycznych niezbędnych w procesie rejestracji - relacjonuje burmistrz Strzelec Opolskich. - Możemy mieć otwarte jednocześnie tylko dwa stanowiska. Z tego powodu każdego dnia możemy obsłużyć około 40 petentów, a trzeba pamiętać, że poza nadawaniem uchodźcom numeru PESEL urzędnicy wykonują regularną pracę przy obsłudze mieszkańców gminy.
Często więc tu i w innych miejscowościach petenci umawiani są na konkretne godziny.
Tworzone naprędce przepisy nie biorą też pod uwagę nietypowych przypadków, stawiając poza prawem sporą część uciekinierów. Parlamentarzyści skupili się na głównej fali ludzi przekraczającej polską granicę, nie biorąc pod uwagę tego, że Ukraińcy do naszego kraju mogą przyjechać innymi drogami.
- Mamy przypadki osób, którym nie możemy nadać numeru PESEL - wyjaśnia wójt Jemielnicy. - Specustawa mówi, że może być on przyznany tylko uciekinierom przekraczającym bezpośrednią granicę polsko-ukraińską, a rodziny uciekały na przykład przez Mołdawię. Co z nimi zrobić?
Znane są też takie przypadki, gdy wojna zastawała ukraińskie rodziny podczas urlopu w Europie. Takich niedociągnięć tworzonego na szybko prawa jest więcej...
Fala ludzi
Największym problemem samorządów jest niewiadoma, ilu przyjezdnych znajduje się na ich terenie.
- W chwili obecnej wiemy z dużą pewnością, że w gminie Strzelce Opolskie pojawiło się około tysiąca Ukraińców - mówi burmistrz Tadeusz Goc. - Możemy tylko szacować, że rzeczywista ich liczba jest dwukrotnie większa. Zakładamy, że sporo z nich traktuje Strzelce jako przystanek na trasie, ale większość zostanie ze względu na łatwość znalezienia pracy w strefie gospodarczej.
- W gminie Izbicko mamy zarejestrowanych 87 uchodźców - mówi sekretarz gminy Marzena Baksik. - Wiemy, że mieszka ich tu znacznie więcej, ale trudno powiedzieć, ilu i gdzie. Wciąż przyjeżdżają i wyjeżdżają. Do końca ubiegłego tygodnia nadano 25 numerów PESEL, ale tylko 20 z tych osób nadal mieszka na naszym terenie.
Wiadomo, że w Ujeździe mieszkają 123 osoby w domach prywatnych i 23 w należących do gminy. Nadano 29 numerów PESEL. W Zawadzkiem liczby te to odpowiednio: 60 w domach prywatnych, 5 w kościelnych i 35 nadanych numerów PESEL.
Jednym z najlepszych wskaźników, ilu Ukraińców zamieszkało na danym terenie, jest liczba dzieci zapisywanych do szkół, bo na ten krok decydują się uchodźcy, którzy w danej miejscowości chcą pozostać na dłużej.
Przy tablicy
Pierwszym wyzwaniem, przed jakim stoją placówki oświatowe, to bariera językowa. Kłopotem przy pierwszych kontaktach jest inny alfabet, którym posługują się nowi uczniowie przyzwyczajeni od dzieciństwa czytać i pisać w zmodyfikowanej cyrylicy. Na dłuższą metę, by móc precyzyjnie przyswoić wszystkie treści, ukraińskie dzieci będą musiały poznać język polski.
- Robimy wszystko, by nowi uczniowie czuli się u nas dobrze - zapewnia Małgorzata Rabicka, dyrektor podstawówki w Zawadzkiem. - Ukraińskie dzieci mają zapewnione dodatkowe godziny języka polskiego. Na terenie całej szkoły umieściliśmy dwujęzyczne tablice z nazwami sal. Nowymi kolegami opiekują się starsi uczniowie, dwujęzyczni wolontariusze i nauczyciele po filologii polskiej i rosyjskiej. Prowadzone są dodatkowe darmowe zajęcia po godzinach.
To nie jedyny problem. Na Ukrainie panuje zupełnie inny system edukacyjny. Obowiązek szkolny mają już 6-latki. „Szkoła początkowa” trwa 4 lata, „szkoła podstawowa” (gimnazjum) - 5 lat, a pełne średnie wykształcenie uzyskuje się po ukończeniu jeszcze „starszej szkoły”, która trwa 3 lata. Także studia zorganizowane są inaczej. Trwają 2-3 lata i dzielą na „krótkie” (po ukończeniu 9-letniej szkoły podstawowej) i „długie” (po 11-letniej szkole średniej). Przetłumaczenie tego na polski system edukacji będzie dużym problemem prawnym. Ukraińscy studenci kontynuujący w Polsce edukację będą prawdopodobnie musieli w każdym przypadku stanąć przed komisją weryfikującą poziom wiedzy, jaką nabyli na poprzedniej uczelni.
Także uczniowie szkół średnich znajdują się w nieoczywistej sytuacji. Duża część z nich w ojczyźnie podobnie jak miało to miejsce w Polsce, z powodu epidemii, brała udział w zajęciach zdalnie. Nic nie stoi na przeszkodzie, by kontynuować ten tryb nauki.
Inaczej jest w przypadku młodszych uczniów. Polskie szkoły z dnia na dzień zmuszone są do przyjęcia po kilka lub kilkanaście nowych uczniów. Póki co nie stanowi to większego problemu, lecz pamiętać trzeba, że około połowa uciekinierów z Ukrainy to dzieci. Można więc założyć, że nasze szkoły będą musiały przyjąć milion nowych uczniów. Obecne przepisy ograniczają liczbę uczniów w klasie do 25 osób. Tymczasowo pozwolono na zwiększenie jej w klasach 1-3 do 28 uczniów. W przedszkolach limity zmieniono z 25 do 29 podopiecznych. Gdy liczba dzieci jeszcze wzrośnie, placówki będą zmuszone do tworzenia nowych oddziałów, co oznacza większe koszty. Z punktu widzenia finansów gminy nie będzie to stanowić katastrofy, bo za każdym uczniem wędruje subwencja oświatowa. Zupełnie inną kwestią są jednak dzieci w wieku przedszkolnym i młodsze. Rząd nie dokłada się do takich maluchów i wszelka pomoc w tej materii spoczywa na barkach gminnych.
- Nie wiadomo, czy w tej kwestii będzie można liczyć na pomoc rządową - przyznaje burmistrz Tadeusz Goc.
Niepewność jest najczęściej wymienianym słowem przez przedstawicieli samorządów. Z jednej strony nad obecną sytuacją wisi duch tymczasowości, a z drugiej włodarze gmin przewidują, że napływ uchodźców odciśnie stałe piętno na sytuacji w gminach. Prawdopodobnie spora część ukraińskich uciekinierów znajdzie tu dobrą pracę, wynajmie lub kupi mieszkanie i zapuści korzenie na dłużej. Być może na zawsze. Trzeba przygotować się na to, że świat, w którym przyjdzie nam żyć, będzie inny od tego, z jakim mieliśmy do czynienia jeszcze przed miesiącem.
Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!
Komentarze