Szkoła podstawowa w Zawadzkiem, podobnie jak inne placówki oświatowe w Polsce, przyjmuje w szeregi uczniów dzieci, które musiały z powodu wojny ewakuować się z Ukrainy.
- To na razie piątka uczniów z klas 3, 5 i 8 - opisuje obecną sytuację dyrektor szkoły, Małgorzata Rabicka. - Staramy się, żeby miały jak najbardziej ułatwione wejście w naszą społeczność. W szkole na przykład przy drzwiach do gabinetów czy sekretariatu powiesiliśmy dwujęzyczne tabliczki tak, aby bez problemu orientowały się w rozkładzie pomieszczeń.
Ukraińskie dzieci mogą liczyć na dużą pomoc w odnalezieniu się w nowej rzeczywistości. Do tej pory odbyły się już zajęcia integracyjne z nowymi kolegami, lecz w razie potrzeby dyrekcja deklaruje dodatkowe nieodpłatne, popołudniowe zajęcia prowadzone w ramach wolontariatu. Szczególnie pomocne mają przy tym być osoby spoza szkoły, znające języki polski i ukraiński. Edukacją zajmą się też nauczycielki, które ukończyły filologię polską i rosyjską.
- Przyjezdne dzieci mają dodatkowo tygodniowo dwie godziny lekcyjne języka polskiego - mówi dyrektor szkoły. - Uczniowie starszych klas wyszli też z propozycją, że zaopiekują się nowymi uczniami.
Dzieci uchodźców będzie przybywać
A tych z dnia na dzień będzie przybywać. Jeszcze w poniedziałek rano mowa było o trójce uczniów z Ukrainy. We wtorek było ich już pięcioro.
- Będą uczyły się we wspólnych klasach - zapowiada Małgorzata Rabicka. - Jeżeli zajdzie taka potrzeba, stworzymy też odziały przygotowawcze. Uczniowie mogą liczyć na pełną opiekę pedagogiczną i psychologiczną. Część nowych uczniów deklaruje też chęć uczestniczenia w zajęciach pozalekcyjnych - na przykład warsztatach muzycznych czy aktorskich.
Liczba nowych uczniów będzie zależeć od tego, ile rodzin z Ukrainy zamieszka w Zawadzkiem. Przez granicę wciąż napływają nowi uchodźcy, którzy będą mogli zamieszkać np. w remontowanym właśnie byłym hotelu przy hali sportowej.
Relaks na świetlicy
W minionym tygodniu świetlica wiejska w Staniszczach Wielkich miała gości. Były nimi dzieci Ukraińców, którzy przyjechali do gminy Kolonowskie z powodu wojny. Jak to się stało, że trafili do świetlicy? Ich mama razem ze znajomym, który sprowadził ich z zagranicy, byli zarejestrować rodzinę w urzędzie miasta w Kolonowskiem. Od słowa do słowa, pojawił się pomysł, żeby maluchom zorganizować czas.
Na zaproszenie Biblioteki i Centrum Kultury w Kolonowskiem dzieci wzięły udział w zajęciach akrobatyki w świetlicy wiejskiej w Staniszczach Wielkich. Innego dnia bracia Oleg i Denis wraz ze swoją kuzynką Patrycją miło spędzili czas w świetlicy, malując duży obraz.
- W naszej świetlicy można robić dużo rzeczy, chłopakom bardzo spodobał się unihokej i piłkarzyki. Trzeba pamiętać, że w tych trudnych czasach ważny jest nie tylko posiłek i dach nad głową, ale również wsparcie psychiczne i integracja. W myśl tego wszystkie nasze placówki kulturalno-oświatowe są gotowe wesprzeć, zarówno dzieci, jak i dorosłych - mówi Regina Koloch, świetlicowa ze Staniszcz Wielkich. - Nie zapominamy też o mamach, które przyjechały tutaj ze swoimi pociechami. Mogą one brać udział w zajęciach fitness wraz z naszymi mieszkankami - dodaje.
Jak poinformował nas Konrad Wacławczyk, wiceburmistrz Kolonowskiego, jeżeli uchodźcy będą u nas podejmować pracę i zostaną na dłużej, wtedy dzieci muszą chodzić do szkoły. W wolnych chwilach spokojnie i przyjemnie mogą spędzać popołudnia w świetlicach.
Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!
Komentarze