- Dzieci z niepełnosprawnością intelektualną są tak samo wrażliwe jak ich pełnosprawni koledzy, chociaż bardziej reagują na bodźce, silniej przeżywają smutek czy lęk. Gdy wybuchła wojna, nie mogliśmy izolować naszych podopiecznych od złych informacji. Zorganizowaliśmy w naszej placówce specjalny apel, na którym opowiedzieliśmy o Ukrainie, staraliśmy się też wytłumaczyć, co się stało - opowiada Ewa Sękowska. - Uczniowie mają zapewnioną pomoc wychowawców i psychologa, którzy pomagają w wyjaśnianiu tej trudnej sytuacji.
Szybko zrodził się też pomysł, aby włączyć się do zbiórki „Solidarni z Ukrainą”.
- Zaproponowaliśmy uczniom, że możemy dołączyć do zbiórki i w ten sposób pomóc uciekającym przed wojną. Odzew był natychmiastowy. Dzięki rodzicom, uczniom, nauczycielom i pracownikom szkoły uzbieraliśmy naprawdę sporo, głównie artykułów dla dzieci. Spontanicznie zdecydowałam, że trzeba to wszystko dostarczyć potrzebującym. Z dnia na dzień dochodziły do nas informacje, że przy granicy jest coraz więcej uchodźców - opowiada dyrektorka Ósemki.
Udało się załatwić transport, w logistyce pani Ewie pomógł mąż.
- Samochodu użyczyła nam firma Hubart Pomoc Drogowa z Dolnej, pieniądze na paliwo przekazali pracownicy firmy Agrocentrum i Piekarnia Kała z Suchej. Rzeczy dla ukraińskiej ludności zebrała nie tylko społeczność Ósemki, dołożyli się też pracownicy Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Strzelcach Opolskich, członkowie koła PTTK Centrum Edukacji Ekologicznej, część darów otrzymaliśmy z magazynu OPS przy ul. 1 Maja w Strzelcach Opolskich - wymienia pan Dariusz.
- Mieliśmy pewność, że nasza pomoc trafi w dobre ręce, byliśmy bowiem umówieni z jednym z koordynatorów pomagających uchodźcom w Ustrzykach Dolnych. W tamtejszej hali sportowej gmina zorganizowała wielki magazyn. Przywiezione przez nas rzeczy zostały od razu posegregowane i rozdysponowane. Tam jest wszystko doskonale zorganizowane - przyznaje pani Ewa, która pomagała przez kilka godzin pracującym tam wolontariuszom.
- Nieopodal w Krościenku jest miasteczko namiotowe dla osób, które dzień i noc przekraczają granicę. Mogą tu odpocząć, zjeść coś ciepłego. W Łodynach, w punkcie recepcyjnym, pomaga miejscowa ludność, uczniowie - opowiada dyrektorka Ósemki. - Tu przydzielono nam osoby, które dowieźliśmy do Katowic i Opola.
- Przyznam, że moja żona się popłakała, widząc kobiety, które z dziećmi na ręku, taszcząc czasami tylko lichą reklamówkę, docierały do Krościenka, do Polski... - zdradza pan Dariusz.
Wysłannicy ze Strzelec Opolskich deklarują, że za jakiś czas znów przyjadą na przejście graniczne z pomocą.
- Nie możemy być obojętni. Mamy nadzieję, że ponownie znajdą się ludzie dobrej woli, dzięki którym na czyjejś twarzy zamiast strachu zagości uśmiech - podkreślają małżonkowie. - Jesteśmy wdzięczni tym, którzy już otworzyli swoje serca.
Zobacz także - "Mali uchodźcy już są w naszych szkołach. Jak sobie radzą?"
Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!
Komentarze