To wszystko działo się nie na wsi, a w środku miasta, w Strzelcach Opolskich, i to wcale nie było tak dawno. Tradycja przetrwała.
Na Śląsku ludzie zawsze byli tak pracowici, że nawet w zimowe krótkie dni, kiedy pole czekało na wiosenne ocieplenie a roboty w gospodarstwie było mniej, trzeba było czymś zająć ręce. Z opowieści wiem, że ołpa w zimie brał stare gwoździe i prostował je na kopycie, by zaoszczędzić kilka groszy.
Te czasy odeszły już bezpowrotnie i młode pokolenie nie ma pojęcia, jak żyli przodkowie. Na szczęście coraz częściej można spotkać się z takimi inicjatywami, jak w Żędowicach, gdzie panie od kilku lat ożywiają dawne zwyczaje.
- Pomysł powstał przed czterema laty - opowiada Edyta Koj, prezes Stowarzyszenia Kobiet Żędowickich. - Rozmawiałyśmy z dziećmi o dawnych zwyczajach i zapytałyśmy się, skąd się biorą poduszki. Wszystkie odpowiedziały - z Ikei.
Panie postanowiły więc zorganizować tradycyjne szkubanie pierza, żeby pokazać najmłodszym, jak kiedyś radzono sobie w tych sprawach.
- Pierwsze szkubanie trwało tydzień - opowiada Edyta Koj. - Wszystko było jak pierwej. Pierze, kafej, ciasto, rozprołwianie i kolacja. Dla dzieci był jeszcze podwieczorek.
Efektem pierwszego żędowickiego szkubania były jaśki z naturalnego pierza, które zostały później podarowane dzieciom.
ODKURZANIE TRADYCJI
Rok później impreza była już zorganizowana z większym rozmachem, a skubanie trwało dwa tygodnie.
- Ekipa pań była stała - opowiada przewodnicząca stowarzyszenia. - Skubanie było też magnesem dla wielu mieszkańców Żędowic. Zwykle każdego wieczoru spotykało się 20-25 osób.
Tym razem panie wykonały 20 wsypek do jaśków 40x40 centymetrów. Uszyły też do nich kolorowe poszewki. Poduszki zostały podarowane przedszkolom i powędrowały na licytacje na cele dobroczynne.
- Zwykle spotykałyśmy się między 1600 a 2030 - mówi Edyta Koj. - W ostatnim dniu był jeszcze doszkubek, kiedy posiedziałyśmy sobie dłużej przy czymś dobrym.
Jak co roku żędowiczanki mogły spotykać się przy gęsim pierzu dzięki uprzejmości jednej z rodzin, która te ptaki hoduje. Za każdym razem pani Aniela ofiarowuje mieszkańcom wioski kilka worków pierza, które można potem oczyścić.
Dobrą passę przerwała fala pandemii, która rok temu uniemożliwiła zorganizowanie wspólnego skubania. W tym roku żędowiczanki postanowiły więc, że znów odkurzą tradycję i od tygodnia każdego wieczoru spotykają się tak jak ich ołmy w zimowe wieczory.
- Skubanie potrwa jeszcze tydzień - deklaruje Edyta Koj. - Zapraszamy wszystkie panie do wieczornych spotkań w świetlicy wiejskiej. Poduszki wypełnione naskubanym pierzem będzie można potem kupić lub trafią na szczytny cel.
Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!
Komentarze