Dla większości z nas to pierwszy oficjalny bieg w tym roku, jak zawsze radosny, bo w karnawale, i stąd te śmieszne i ciekawe przebrania. To już mój trzeci start tutaj. Raz biegałem w stroju kibica mojej ulubionej drużyny, dwa lata temu w stroju krówki, promując moją Borycz. W tym roku w stroju dzidziusia, co wywołało na biegu spore zaciekawienie. Pomysł podpatrzyłem u mojego zięcia. Trzeba mieć dystans do samego siebie, żeby w czymś takim wystąpić. Podczas biegu i przed nim były liczne zdjęcia, ale też i śmieszne komentarze, nawet szukano dla dzidzi mamusi. Trudność jest taka, że w tym ubranku trzeba przebiec cały dystans w górskim terenie, ostatecznie byłem czwarty w swojej kategorii wiekowej - opowiada jeden z uczestników, Stefan Szłapa.
- W tym roku postanowiłam pobiec z moim czworonożnym przyjacielem, którego zabieram ze sobą na różne imprezy biegowe. Chociaż moją pasją jest nordic walking, który uprawiam zarówno rekreacyjnie, jak i wyczynowo na różnych krajowych imprezach od 9 lat, to tutaj goszczę już piąty raz. Najważniejszą ideą tego biegu jest mnóstwo dobrej zabawy, wspólne kolędowanie. Świetny humor dopisuje wszystkim uczestnikom i kibicom - podkreśla Krystyna Solarz.
W niedzielę, także na Górze św. Anny, odbył się już po raz drugi Ultramaraton Annogórski w którym udział wzięło 359 osób.
- Pomysł na Ultramaraton zrodził się w ubiegłym roku, kiedy taki bieg odbył się w formie treningu. Początkowo były to dystanse 30 i 50 km. W tym roku dołożyliśmy jeszcze półmaraton. Trasa przebiega przez najpiękniejsze okolice Góry św. Anny, jest bardzo urozmaicona, biega się lasami, polami, częściowo uliczkami - mówi organizator biegu Katarzyna Gniot.
Organizatorem biegu było Stowarzyszenie Grupa Kapija Sport. Współorganizatorzy: Dom Pielgrzyma, gmina Leśnica, Transannaberg, Morsy na koksie. Zawodnicy biegli na dystansach 21 km, 30 km i 50 km.
- Staram się trenować co tydzień na Górze św. Anny i wiem, że nie można jej lekceważyć. Przewyższenia na dystansie 30 i 50 km dają popalić nawet wytrawnym biegaczom górskim. Ale krajobrazy i fajnie dobrana trasa rekompensują ból i wszelkie trudy. Po prostu chce się wracać. Organizatorzy stanęli na wysokości zadania. Biegi górskie uzależniają - żartobliwie ostrzega pani Agata ze Strzelec Op.
fot. Krystyna Solarz, archiwum prywatne biegaczy
Komentarze