Przed ponad tygodniem, 8 listopada, w Żędowicach odbyła się planowana zbiórka odpadów wielkogabarytowych. Niestety była to w dużej mierze powtórka z tego, co miało miejsce w lecie podczas podobnej akcji w Kielczy (trafiła wtedy nawet na okładkę „Strzelca Opolskiego”). Znów trzeba było stać w wielogodzinnych kolejkach i część mieszkańców na swoją kolej czekała jeszcze długo po zapadnięciu zmroku.
Teren musi być gminny
O przyczyny tej sytuacji zapytaliśmy prezesa ZAW-KOM organizującego zbiórkę śmieci.
- W tym roku zaplanowane były na terenie gminy Zawadzkie trzy zbiórki gabarytów - relacjonuje prezes Gabriela Krawiec-Górzańska. - Po problemach, jakie powstały podczas tej w Kielczy, wyciągnęłyśmy wnioski i akcja w Żędowicach była już lepiej przygotowana. Niestety miejsce wyznaczone na składowanie odpadów nie było najszczęśliwsze.
Zbiórka gabarytów została wyznaczona w samym centrum wsi, na placu obok restauracji Bondera. Tutaj wąska główna droga krzyżuje się z jeszcze węższymi uliczkami, plac jest niewielki i znajduje się na nim mnóstwo przeszkód. Idealne miejsce na to, by kilka dużych samochodów całkowicie go zablokowało. Okazuje się jednak, że nie było to niedopatrzenie organizatorów.
- W okolicy nie brakuje pustych placów - mówi prezes ZAW-KOM. - Nie mogliśmy jednak wyznaczyć na miejsce zbiórki prywatnej posesji. Musiał to być teren gminny, a w Żędowicach wchodzą w rachubę tylko dwa takie miejsca - boisko i plac przed Bronderem. Gdyby wyznaczono to pierwsze, to piłkarska murawa uległaby całkowitemu zniszczeniu. Pozostawał tylko plac.
Pralka na części
Po opisywanych wydarzeniach można by wysnuć wniosek, że akcje zbierania gabarytów nie mają większego sensu. Powodują tylko zamieszanie i podniesione ciśnienie wśród mieszkańców. Prezes ZAW-KOM broni jednak tego sposobu ich zbierania.
- W poprzednich latach gabaryty zbierano w sposób objazdowy - opowiada. - Mieszkańcy wystawiali śmieci przed posesje, a po wsi jeździły wozy, które je zbierały. Zawsze jednak okazywało się, że odpadów jest tak dużo, że nie udawało się ich zebrać w jeden dzień.
Często meble i sprzęt AGD, zanim zostały zabrane, tkwiły na chodniku nawet tydzień. To rodziło patologie. Niektórzy mieszkańcy stwierdzali, że mają jeszcze coś do wyrzucenia i tam, gdzie wyczyszczono już ulicę z gabarytów, pojawiały się nowe, po które znów trzeba było przyjechać. Zaczęli też pojawiać się kombinatorzy, którzy zabierali stare pralki czy inny sprzęt AGD, wymontowywali to, co ich interesowało, i resztę wyrzucali do lasu. Znajdowano potem wiele takich odpadów. Zdecydowano więc, że gabaryty będzie można w gminie Zawadzkie oddawać tylko w ramach jednorazowych akcji.
Liście w szafie
W Żędowicach można było na własne oczy zobaczyć, jak takie zbiórki są potrzebne. Ilość śmieci było ogromna, a ponieważ po wypadkach w Kielczy znacznie zaostrzono weryfikację mieszkańców, kolejka szybko narastała.
Przypomnijmy, że w Kielczy zjawiło się wiele transportów śmieci spoza gminy. Masowo przywożono stare meble, a nawet odpady przemysłowe. W Żędowicach każdy przywożący gabaryty był więc sprawdzany pod kątem zamieszkania w gminie, co tak opóźniało cały proces, że trzeba było jedną osobę z segregacji przydzielić do pomocy w sprawdzaniu listy. A segregować było co.
- Na zbiórkę przywożono absolutnie wszystko - relacjonuje prezes ZAW-KOM. - Mieszkańcy mieli do tego oczywiście prawo, ale śmieci dostarczano nieposegregowane. Pracownicy musieli oddzielać je już na miejscu, wydłużało to cały proces.
Zdarzało się, że przywożono całe szafy. Po ich otwarciu okazywało się, że są pełne ubrań. Ktoś po prostu czyścił mieszkanie i na przyczepę trafiało wszystko jak leci. W innej szafie pracownicy ZAW-KOM znaleźli worki z zebranymi w ogrodzie liśćmi. Każdy przywieziony worek trzeba było rozerwać i podzielić frakcje na poszczególne kontenery.
Z akcji zbiórki gabarytów wyciągnięto jednak wnioski. W Żędowicach mieszkańcy, którzy nie zdążyli 8 listopada oddać odpadów, zostali spisani i mogli to zrobić w następną sobotę. Zupełnie zmieniono też koncepcję zbiórek w przyszłości. Od przyszłego roku będą one organizowane w systemie dwudniowym tak, aby maksymalnie rozładować kolejkę.
Kierunek - świat
- Plan zbiórki gabarytów na rok 2021 powstał w momencie, gdy zakładano, że w Kielczy będzie już działać punkt selektywnego zbierania odpadów komunalnych - mówi Gabriela Krawiec-Górzańska. - Tam wywożono by wówczas kontenery z Żędowic czy Kielczy i szybko wracałyby one po więcej. Teraz na powrót każdego z kontenerów czekać trzeba godzinami.
ZAW-KOM działa w konsorcjum z Remondisem, który wywozi odpady daleko poza granice gminy. Część trafia do Górażdży, a część rozpoczyna daleką podróż na wyznaczone dla nich miejsce składowania czy przetwarzania. Śmieci z gminy Zawadzkie trafiają nawet do Poznania. Prezes ZAW-KOM deklaruje, że podobne kolejki z gabarytami, jakie miały miejsce w Kielczy czy Żędowicach, nie będą się już zdarzały, gdy tylko będzie można skorzystać z miejscowego punkt selektywnej zbiórki odpadów komunalnych. Jednak temat gminnego PSZOK-a to materiał na zupełnie inny artykuł.
KUB
Komentarze