Już nic nie będzie tam, gdzie przez dekady koncentrowało się wakacyjne życie dzieci i młodzieży.
- Nie mamy wyjścia i musimy raz na zawsze zakończyć problem z ruiną po basenie leśnym - relacjonuje burmistrz gminy, Mariusz Stachowski. - Stan obiektu jest tak zły, że nie ma najmniejszych szans na jego wyremontowanie.
Sytuacja zawieszenia trwa już kilkanaście lat. Basen powstał w czasach głębokiego PRL-u, gdy gmina żyła ze świetnie prosperującej Huty Zawadzkie. Obiekt zbudowano gospodarskimi metodami z materiałów, jakie akurat były dostępne. W tych wspaniałych czasach nikt nie przejmował się ani ekologią, ani ekonomią. Woda pochodziła wprost z Małej Panwi i tam też bez żadnego oczyszczania trafiała po zużyciu. Koszty funkcjonowania basenu pokrywała huta.
Niecka wykonana była jednak z nieodpowiedniego gatunku betonu, który nasiąkał wodą. Po każdej zimie ze ścian sypał się gruz, więc co roku przed wakacjami kilku mężczyzn brało do ręki kielnie i łatało ubytki, jak tylko się dało.
W 2009 roku dyrektor MOKSiR-u zdecydował o tym, że stan obiektu nie pozwala na dalszą renowację. Od tego czasu starano się znaleźć pieniądze na gruntowny remont lub inwestora, który byłby skłonny przejąć obiekt. Bezskutecznie.
- Część terenu dawnego basenu wykorzystywana jest na przystań kajakową - mówi burmistrz. - W pobliżu betonowej niecki chodzą ludzie i dzikie zwierzęta. Musimy rozebrać pozostałości basenu, zanim dojdzie tam do nieszczęścia.
Jeszcze w tym miesiącu zostanie wydane zlecenie na wykonanie projektu rozbiórki. Ruina ma zniknąć z krajobrazu Zawadzkiego przed końcem roku.
Komentarze