- Mój dziadek był zootechnikiem, miał gospodarstwo, hodował krowy. Od dziecka lubiłam zwierzęta, interesowałam się ich hodowlą - opowiada izbiczanka. - Ten pomysł z serami to trochę na jego cześć.
Zanim wyprodukowała pierwszą gałkę sera czytała różne blogi o serowarstwie, zaglądała na grupy tematyczne na Facebooku, dotyczące produkcji serów. Swoje wyroby testowała na rodzinie i znajomych. Wszystkim bardzo smakowały.
Z czasem nabrała wprawy, uzyskała odpowiednie pozwolenia, i mogła zarejestrować działalność związaną z prowadzeniem rolniczego handlu detalicznego pod nazwą "Wiejskie dobroci".
Interes ruszył dopiero w zeszłym tygodniu, a fama o pysznych serach błyskawicznie dotarła już do miłośników lokalnych produktów i zdrowej żywności.
- Muszę przestrzegać norm jakości, pilnować temperatur produkcji, przechowywania oraz zasad higieny... - zapewnia producentka.
Kupując od lokalnego wytwórcy mamy pewność, że w swój produkt wkłada on całe swoje serce, bo jego klienci są blisko, niełatwo ich oszukać - to znajomi z wioski czy okolicy.
- Całe życie myślałam, że mam uczulenie na laktozę, unikałam nabiału. Teraz od tygodni jem swoje sery i okazuje się, że nie mam alergii - przyznaje izbiczanka - Uczulały mnie pewnie różne dodatki do żywności, dodawane często przez duże koncerny - przypuszcza.
Zachęcamy do skosztowania "Wiejskich dobroci", a także do tworzenia własnych inicjatyw - związanych z drobnym wytwórstwem pyszności. Na pewno to nie jest łatwe, ale daje wiele satysfakcji i sprzyja zrównoważonej gospodarce.
Komentarze