Pod koniec marca przy drodze pomiędzy Gąsiorowicami a Bokowem ktoś zniszczył kapliczkę. Wandal wybił szyby, uszkodził też cztery figurki - Pana Jezusa i trzy Matki Boskie, dwie z nich miały oderwane głowy. Jedna figurka nie była ruszona, prawdopodobnie chuligan jej nie zauważył.
- Myśleliśmy, że pokruszymy je i zakopiemy obok kapliczki, a w ich miejsce postawimy inne. Na szczęście nie musieliśmy tego zrobić, bo zgłosił się do nas Roman Dethloff mieszkaniec Szymiszowa-Osiedla. Przeczytał w Strzelcu artykuł o zniszczeniach i postanowił nam nieodpłatnie pomóc - mówi Mateusz Stróżyk, prezes Stowarzyszenia Odnowy Wsi w Gąsiorowicach. - Dwóch porcelanowych figurek nie da się uratować, bo są potłuczone na mnóstwo drobnych kawałków. Te, które były z gipsu zostały naprawione przez pana Romana i w ogóle nie widać, żeby coś im się wcześniej stało. Figurka, która w marcu nie ucierpiała też odzyskała dawny blask, za co bardzo serdecznie dziękujemy - dodaje.
Roman Dethloff z zawodu jest mistrzem malarskim i od ponad 40 lat zajmuje się twórczością ludową.
- Naprawiam krzyże, odnawiam kapliczki i figurki. Kiedy przeczytałem w Strzelcu o Gąsiorowicach od razu postanowiłem im pomóc. Ktoś kiedyś zrobił te figurki, przyniósł je i o nie dbał - to są piękne pamiątki dla lokalnych społeczności - mówi pan Roman. - Od dziecka jestem obeznany z tym tematem, mam swoje różne tajniki rodzinne i kiedy mogę to chętnie pomagam. Odnawiałem już figurki dla wielu miejscowości m.in. dla Spóroka czy Osieka. Gdyby zebrać wszystkie te przedmioty powstałaby wspaniała wystawa. Co chwila ktoś mi przywozi coś uszkodzonego np. figurki bez rąk, połamane krzyże, a my jako chrześcijanie powinniśmy o to dbać. Cieszę się, że mogę pomagać i kiedy wszystko jest gotowe czuję satysfakcję, że się udało. Figurki wrócą na swoje miejsce i będą mogły być ponownie adorowane przez mieszkańców - dodaje z uśmiechem.
Zanim to jednak się stanie, kapliczka zostanie wyremontowana.
- Chcemy wstawić nowe ramy, okna, gruntownie ją odnowić i to jest jeszcze plan na ten rok. Później ją poświęcimy. Na razie w kapliczce stoją obrazki, które dostaliśmy od jednej mieszkanki, ale za jakiś czas wszystko będzie po staremu. Od jednego pana z Gąsiorowic otrzymaliśmy też figurkę Matki Boskiej Fatimskiej i ją też umieścimy w kapliczce razem z odnowionymi figurkami - dodaje Mateusz Stróżyk.
***
Do naszej redakcji napisał Paul Larish, który pochodzi z Gąsiorowic.
„W Gąsiorowicach rozwalono kapliczkę z Matką Boską - pisaliście o wandalizmie. Ale ta kapliczka ma arcyciekawą historię, usłyszałem ją od dziadka. Dawno temu, za czasów cesarza Wilhelma I, państwo młodzi wracali ze ślubu czy wesela. Konie się przestraszyły i zerwały, a dorożka z młodymi dachowała i zginęli oni na miejscu krótko po zaślubinach. Na pamiątkę ich nieszczęścia postawiono tam kapliczkę. Przed wojną młode kobiety modliły się tam przed ślubem, żeby los ich tak nie pokarał jak tamtą rodzinę i aby Pan Bóg dał im szczęśliwe życie. Dokładnie nie pamiętam już tej historii, może mieszkańcy dokładniej ją opowiedzą”.
Część historii powstania kapliczki potwierdził nam Mateusz Stróżyk.
- Z tego co wiem to młodzi z okolic Kadłuba brali ślub w Jemielnicy, bo kiedyś to była jedna parafia. Jechali albo do kościoła albo już z niego wracali, koń się spłoszył, a młoda para faktycznie zginęła. Żeby upamiętnić tamtą historię mieszkańcy postawili kapliczkę, był to prawdopodobnie 1906 rok - opowiada Stróżyk.
Komentarze