Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 5 lutego 2025 15:59
Reklama Filplast

Artur Garbas z Kielczy rozwija karierę śpiewaka operowego w Berlinie!

Jest utalentowanym śpiewakiem operowym pochodzącym z Kielczy. Swoją karierę muzyczną rozwija na deskach sceny nowoczesnego i największego teatru w stolicy Niemiec - Deutsche Oper Berlin, który mieści około 2 tysiące widzów. O swojej drodze z opolskiej wioski do Berlina opowiedział nam 27-letni Artur Garbas.
Artur Garbas z Kielczy rozwija karierę śpiewaka operowego w Berlinie!
Występy na deskach tak dużej opery to ogromny sukces. Pomimo to, Artur pozostaje skromną osobą

Autor: Jean-Marc Turmes

Muzyczna podróż od lat dzieciństwa

Artura Garbasa cały czas otaczała muzyka, a śpiew towarzyszył mu już od najmłodszych lat. - Bardzo dużo słuchało się muzyki u nas w rodzinie oraz wspólnie się muzykowało, poznając przy tym różne przeboje. To poniekąd wpłynęło na to w jakim miejscu teraz jestem - mówi śpiewak operowy z Kielczy.

Choć swoją przygodę z muzyką rozpoczął od klawiszy fortepianu, po kolejnych dwóch latach przerzucił się na trąbkę. Uczęszczał do szkoły muzycznej pierwszego stopnia w Strzelcach Opolskich, jednak już wtedy nauczyciel odradzał mu dalszą edukację w tym kierunku.

- Mój nauczyciel odradzał mi dalszą naukę gry na trąbce, jak stwierdził, z tego się nie wyżyje - uśmiecha się Artur Garbas. -  Rodzicom w tamtym okresie szkoda było jednak, bym zaprzepaścił cztery lata nauki w szkole muzycznej i zaproponowali mi bym spróbował wystartować w egzaminie do szkoły muzycznej drugiego stopnia w Gliwicach.

 Jak sam Artur wspomina, wtedy nie wiedział jeszcze, że chodzi tu o śpiew klasyczny.

- Początkowo się zdziwiłem, bo nigdy nie próbowałem takiego rodzaju śpiewu. Był to pewnego rodzaju spontan, bo sam przygotowywałem się do egzaminów i można powiedzieć, że wszedłem tam z buta. Do dziś pamiętam, że śpiewałem "Prząśniczkę" Moniuszki. Wszystkim się spodobało i mnie wzięli.

Tam przez 4 lata rozwijał swój talent i pasję do muzyki. A muzyka klasyczna bardzo go zaintrygowała.

- Od samego początku o dziwo bardzo mi się spodobało i mnie to złapało. W dużej mierze zawdzięczam to bardzo dobremu nauczycielowi, który był utytułowanym solistą opery bytomskiej. To właśnie on mi dał wszystkie podwaliny i wyłożył fundamenty oraz do tego wszystkiego zapalił, bym dalej brnął tą drogą.

Początkowo jeszcze w Polsce zaczynał od konkursów regionalnych - aż po szczebel ogólnopolski. A sukcesy utwierdzały go w tym, że warto to robić i jest potencjał oraz skarb głosu baryton, jaki posiada.

- Bardzo dużo dał mi projekt europejski "Europa u bram". Organizowany był on przez Filharmonię Śląską, tam mieliśmy możliwość współpracy z pedagogami z zagranicy głównie z Niemiec  - opowiada młody śpiewak - Bardzo mi się to spodobało, a oni zauważyli we mnie potencjał i możliwość dalszego rozwoju. Po wygranej tego projektu wystąpiłem z Filharmonią Śląską. Były to dwa koncerty i nagranie płyty.

 Droga do sukcesu nie zawsze usłana różami

 By osiągnąć sukces Artur Garbas musiał ustalić sobie pewne priorytety. Gdy większość jego rówieśników korzystała z uroków młodości i imprezowania, on postawił na śpiew. Jak sam wspomina, była to "jazda bez trzymanki".

- Gdy dostałem się do V Liceum Ogólnokształcącego w Gliwicach, to stamtąd miałem rzut beretem do szkoły muzycznej. Dla mnie było to połączenie obowiązku dwóch różnych szkół, gdzie w liceum na profilu ścisłym przygotowałam się do matury, a tu szkoliłem swój wokal - zwraca uwagę Artur.

Niejednokrotnie wracał do domu o późnych godzinach wieczornych, a następnego dnia z rana znów rozpoczynała się nauka. Na spotkania towarzyskie nie miał czasu.

- Było to wyzwanie. U mnie życie towarzyskie związane było z osobami, z którymi miałem kontakt w szkole muzycznej: z nimi spędzałem najwięcej czasu.

Postawił na studia w Niemczech i opłaciło się

W dalszą muzyczną podróż udał się do Drezna w Niemczech, gdzie przez 4 lata robił studia licencjackie. Tam szukał dalszego etapu rozwoju muzycznego, poznania czegoś nowego oraz chciał "podszlifować" język niemiecki.

 - O wyjeździe na studia do Niemiec zadecydowały także moje sukcesy odnoszone w Polsce, gdyby tego nie był, to na pewno bym wybrał inny kierunek studiów, którym byłaby medycyna - dodaje śpiewak -  Natomiast magisterkę zrobiłem w Monachium. Był to ciężki czas, bo wtedy nastała pandemia. Choć muszę przyznać, że w moim przypadku lekcje indywidualne dały dobre efekty.

W 2020 roku podczas trwania studiów wygrał konkurs w Berlinie, zdobywając pierwsze miejsce. Otworzyło mu to ścieżkę do dalszego rozwoju i kariery, choć już wcześniej zaangażowany był w produkcje operowe w Lipsku.

- Po roku odezwali się do mnie z Berlina. Wiedzieli że za chwilę kończę studia w Monachium i zaprosili mnie na przesłuchanie. Czułem wielką radość i zadowolenie. Tym bardziej że po konkursie była cisza - wspomina Artur Garbas - Po przesłuchaniu dyrektor powiedział, że mają program stypendialny no i chcieli mi go dać, angażując mnie do pracy.

Śpiewa w największym teatrze w stolicy Niemiec

Artur Garbas z Monachium przeniósł się do Berlina, gdzie obecnie śpiewa w tamtejszej operze. Jest to największy teatr stolicy Niemiec, gdzie widownia mieści około 2000 osób.

- Początkowo był wielki stres. Śpiewałem już w paru miejscach, w paru operach, jednak tam to całkiem coś innego - opowiada - Można powiedzieć górnolotnie, że czuje się wielkość tego obiektu. Tam dać ciała, to nie wypada. Tym bardziej że potem pójdzie to z tobą w świat - śmieje się Artur.

Jak sam zwraca uwagę, od samego początku ma szczęście do osób, które go otaczają i jakie spotyka na swojej drodze. Nieraz zdarza się że bez znajomości ciężko zajść daleko w takiej profesji. Dodatkowo musi temu towarzyszyć nie tylko łut szczęścia, ale talent i unikatowość. A to niewątpliwie posiada młody kielczanin.

- U mnie na pewno jest to łatwość adaptacji do nowych sytuacji - podkreśla Artur - Jak się śpiewa w Berlinie, to jest mało prób i niejednokrotnie wskakuje się do pewnego spektaklu, a jest to główna partia. Ja się w tym odnajduję. Na pewno jest to większa adrenalina i stres, jeżeli ćwiczy się coś przez sześć tygodni. Ale jak się ma prezencję oraz łatwość i swobodę poruszania się na scenie, to już jest z górki.

Ponadto występując w Deutsche Oper Berlin Artur ma możliwość podglądać największe gwiazdy opery i uczyć się od nich. Zapytaliśmy także Artura jakie ma marzenia i plany. Tutaj padła szybka i zdecydowana odpowiedź:

- Nie mam. Jestem otwarty na to, co życie przyniesie. Na pewno byłoby fajnie jeszcze pośpiewać w dużo większych operach...

Do Artura płyną również sygnały, iż jego osobą zainteresowana jest opera w Wiedniu. W dużej mierze jednak, to już od niego będzie zależeć, gdzie będzie mógł się bardziej rozwinąć.

- W Berlinie wiem, że śpiewam już większe rzeczy. Mam trzy większe partie: Papageno - czarodziejski flet - Mozart, Don Profondo - podróż do Reims - Rossini, Masetto - Don Giovanni - Mozart, Dr. Felgentreu - Oceane - Glanert. Dojdzie do tego jeszcze Rola Figara w weselu Figara - Mozarta - zauważa -  Myślę że gdzieś indziej, w innych operach mogłoby nie być takich możliwości. Wiem że to nie jest wszystko przypadkowe, dlatego jestem na wszystko otwarty ale również podchodzę do życia z pokorą. Czy się uda, czy się nie uda, nie można się załamywać, trzeba dalej iść i śpiewać.

Jakie wskazówki dałby młodym ludziom którzy chcą także kroczyć taką drogą?

- Na swojej drodze spotkałem bardzo dobrych ludzi, którzy mi zaufali i bardzo mi pomogli, wspierali mnie. Byli to  rodzice oraz nauczyciel od śpiewu jak i pianiści, którzy poświęcają mi swój czas. Powiem tu tak całkiem prosto, że nie można się poddawać, trzeba walczyć o swoje i trwać w tym, co się postanowiło, bo na samym talencie się "nie pojedzie". To jest ogrom osobistej pracy.

 Jak zwraca uwagę Artur, jest to bardzo ciężki zawód, zwłaszcza jeśli  chodzi o rodzinę. - Trzeba się zdecydować: albo postawisz na karierę, albo  na rodzinę. Obydwie drogi są interesujące, tylko w jednym będzie łatwiej samemu. Jeśli zamierzasz zostać wielkim śpiewakiem, to łatwiej być samemu, gdyż posiadając rodzinę w takim zawodzie cierpią wtedy najbliżsi w szczególności dzieci. A tak nie powinno być, bo rodzina jest ogromnie ważna dla dziecka. Moi rodzice stanęli na najwyższym poziomie we wszystkim! Również dziadkowie, którzy w dużej mierze przyczynili się do tego, w jakim miejscu dzisiaj jestem. Bez ich wsparcia byłoby strasznie trudno.

- Ponadto wdzięczny jestem dziadkowi, który przekazał mi język niemiecki. Teraz jest mi łatwiej, bo nie mam naleciałości języka polskiego w akcencie. W ten sposób mogę  dopasować się do regionu, w którym śpiewam. 

Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!


Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ReklamaHeimat
ReklamaMaxima - grudzień
ReklamaHelios
ReklamaOptyk Ptak 1197
ReklamaRe-gat
pochmurnie

Temperatura: 3°C Miasto: Strzelce Opolskie

Ciśnienie: 1035 hPa
Wiatr: 9 km/h

Reklama
Ostatnie komentarze
S Autor komentarza: SmokTreść komentarza: Czy wy też macie wrażenie, jakbyśmy słuchali rozmowy dzieciaków w przedszkolu? NIK mówi: - fałszowaliście dokumenty, źle pilnowaliście roboty. Na to ZDW odpowiada: - NIK pozytywnie ocenił nasze postępowanie, a cała inwestycja poszła zgodnie z projektem. Według mnie jeden z tych gości łże w żywe oczy, albo przedstawiciel NIK (niewymieniony w artykule), albo p. Horaczuk. Kogo obstawiacie?Data dodania komentarza: 4.02.2025, 08:47Źródło komentarza: Remont drogi Zawadzkie-Żędowice trafił do prokuratury. Wykryto nieprawidłowości J Autor komentarza: JanTreść komentarza: Bardzo ciekawy artykułData dodania komentarza: 27.01.2025, 13:00Źródło komentarza: Jak Guziakiewicz odbudował mosty w Fosowskiem wysadzone w 1945 roku J Autor komentarza: JanTreść komentarza: Pani Baryga ma dobrą orientację w regionie.Data dodania komentarza: 25.01.2025, 21:21Źródło komentarza: Czarny punkt na mapie miasta. "Nie rozumiemy dlaczego tak się dzieje" J Autor komentarza: MieszkaniecTreść komentarza: Czarny punkt na mapie miasta.A gdzie to miasto?Skrzyżowanie Staniszcze-Myślina jakie to miasto?Data dodania komentarza: 23.01.2025, 18:29Źródło komentarza: Czarny punkt na mapie miasta. "Nie rozumiemy dlaczego tak się dzieje" J Autor komentarza: Jerzy S.Treść komentarza: Dziękuję Redakcji za szybką reakcję i sprostowanie odnośnie do liczby mieszkańców Gąsiorowic jacy podpisali petycję do władz gminy w sprawie rozbudowy sieci kanalizacyjnej. Jerzy S.Data dodania komentarza: 23.01.2025, 14:52Źródło komentarza: Kanalizacja ma się doczekać realizacji. Ale nie wiadomo kiedy J Autor komentarza: Jerzy SkrzypczykTreść komentarza: Pani Redaktor! Pod petycją w sprawie kanalizacji podpisało się nie 9 lecz 79 osób - mieszkańców Gąsiorowic. Podpisy zebrano zaledwie w ciągu kilku godzin. Rację w zupełności ma radny Mateusz Stróżyk twierdząc, że wątek dokończenia kanalizacji w Gąsiorowicach podnoszony był na każdym zebraniu sołectwa począwszy od 2012 roku. Imputowanie więc przez kogokolwiek mieszkańcom milczenia w tej sprawie przez wiele lat wydaje się niestosowne. W razie potrzeby służę datami zebrań i nazwiskami osób wypowiadających się na nich w tym temacie. Pragnę zwrócić uwagę na fakt, że bardzo dobre wrażenie wywarła na zainteresowanych mieszkańcach rzeczowa reakcja na petycję w postaci roboczego spotkania z nimi radnych (w tym przewodniczącej stosownej komisji i przewodniczącego rady gminy) oraz wójta gminy co miało miejsce w godzinach popołudniowych 6 listopada 2024 roku. Jerzy Skrzypczyk.Data dodania komentarza: 21.01.2025, 11:39Źródło komentarza: Kanalizacja ma się doczekać realizacji. Ale nie wiadomo kiedy
Reklama