„Kijanki” przekonują, że nordic walking to najlepszy sposób na zdrowie
– Wszystko zaczęło się w 2018 roku, kiedy nabawiłam się kontuzji kolana – mówi Elżbieta Ziemba. – Lekarz powiedział mi wtedy, że będę miała problemy z chodzeniem po górach. Zabrzmiało to strasznie, bo uwielbiam górskie wycieczki i nie wyobrażałam sobie, żeby z tego rezygnować. Tak trafiłam na rehabilitację do pani, która prowadzi sekcję Nordic Walking Strzelce Opolskie, a w tamtym czasie była jeszcze rehabilitantką. Kiedy zaczęłam opowiadać jej o swoich dolegliwościach, zaproponowała mi pewną alternatywę. Kiedy już się wyrehabilitowałam i kolano przestało boleć, miałam zacząć chodzić z kijkami. Nie tylko po górach, ale przede wszystkim na spacery po okolicy.
Pani Elżbieta posłuchała rady, spróbowała i okazało się, że po takich wyprawach kolana jej nie bolą, a chodzenie z kijkami daje mnóstwo korzyści.
– To lekarstwo na wiele chorób cywilizacyjnych – przekonuje pani Elżbieta. – Wszyscy przemieszczamy się teraz samochodami, które są "zmechanizowaną protezą naszych nóg". Marsz to naturalna forma ruchu, a wykorzystanie do tego kijków sprawia, że angażujemy całe ciało i odciążamy stawy kończyn dolnych i kręgosłupa. Prawidłowa technika i systematyczne ćwiczenia pozwalają wspierać odchudzanie, procesy rekonwalescencji po urazach i chorobach, zwiększają odporność, poprawiają kondycję, samopoczucie i nastrój. Po 30-minutowym marszu mózg zasilają endorfiny, hormony szczęścia, co obniża poziom stresu i lęku. Maszerując z kijkami, mamy zajęte dłonie, pracują one aktywnie, otwierając się i zamykając, co poprawia koordynację ruchową i pracę układu nerwowego.
W 2021 roku pani Elżbieta zaczęła intensywnie szukać kogoś, kto nauczy ją prawidłowo chodzić z kijkami.
– I tak się złożyło, że los znowu się do mnie uśmiechnął i trafiłam na Aleksandra Wilanowskiego, którego też poleciła mi moja rehabilitantka - opowiada. - Zapisałam się do niego na dwudniowy kurs na instruktora nordic walking we Wrocławiu, pojechałam, zrobiłam ten kurs i myślałam, że to już wszystko, że teraz będę wykorzystywała tę wiedzę dla siebie.
Życie miało jednak dla instruktorki inny plan
– Kiedy w rozmowach ze znajomymi mówiłam, że zrobiłam ten kurs i że jestem instruktorem certyfikowanym, zaczęli podpowiadać mi żebym jednak wykorzystała te umiejętności nie tylko dla siebie, ale podzieliła się z innymi - wspomina.
Tak zrodził się pomysł założenia sekcji nordic walking w Nowej Wsi.
– Początkowo chodziło o to, żeby spotykać się w gronie najbliższych znajomych i wspólnie spędzać czas, a przy okazji robić dla siebie coś dobrego – przyznaje pani Ela. – A z czasem powstała grupa „Kijanki” i zaczęliśmy organizować spotkania regularnie w każdy piątek po południu, tutaj, gdzie mieszkamy, w Nowej Wsi.
„Kijanki” spotykają się już od prawie dwóch lat. Grupa liczy około dwudziestu osób, są w niej panie w różnym wieku, zarówno młode mamy, jak i babcie, a nawet jeden pan.
– To taki nasz rodzynek, który nie ukrywa też, że do grupy wciągnęła go żona - śmieje się pani Ela. - Choć nie towarzyszy nam regularnie, to bardzo cieszymy się, że daje radę w całkiem damskim towarzystwie. Podarowałyśmy mu nawet naszą koszulkę honorową z napisem Nordik Walker. A moje panie są w wieku od 30 do 70 lat, rozpiętość pokoleniowa jest więc dosyć duża. Sporo jest wśród nas seniorek, bo są to panie, które potrzebują czasem wyjść z domu, porozmawiać ze znajomymi i poruszać się, oderwać od codzienności. Przychodzą bardzo chętnie, a mnie to bardzo cieszy, bo lubię, kiedy dzielą się z nami swoim doświadczeniem, wspomnieniami z dawnych lat i wiedzą.
Podczas spotkań „Kijanek” równie ważna, co rekreacja, jest integracja, rozmowy i wspólne spędzanie czasu.
– Rozmawiamy o różnych rzeczach, o wydarzeniach minionego tygodnia, o tym, co nas bawi, ciekawi czy martwi – wymienia pani Ela. – W czasie naszych treningów oczyszczamy też głowy ze wszystkiego, co się w nich nagromadziło przez cały tydzień, ze wszystkich problemów.
Panie rozpoczynają swoje spotkania w każdy piątek o godz. 18.45 na boisku w Nowej Wsi.
– Od początki każdy wie, że kiedy przyjdzie tam o tej godzinie, to nas tam zastanie - podkreśla instruktorka. - Stamtąd, po rozgrzewce, ruszamy w trasę. Chodzimy przez cały rok, po prostu ubieramy się adekwatnie do pogody i ruszamy. Uważam, że to najlepszy sposób na budowanie odporności i kondycji. Kiedy są naprawdę ciężkie warunki pogodowe, po prostu skracamy wycieczkę i nie robimy tych naszych 8 czy 10 km.
Panie nie ograniczają się jednak wyłącznie do spacerów z kijkami po Strzelcach Opolskich i okolicy, lecz średnio raz w miesiącu wyjeżdżają też na wycieczki.
Ostatnio grupa zdobyła dotację z konkursu „Działaj Lokalnie” na realizację projektu „Przewietrz głowę wpuść tam nowe”.
– W ramach tego projektu chcemy przede wszystkim integrować społeczność lokalną, poprawiać relacje międzyludzkie, a przy okazji zadbać o zdrowie i kondycję fizyczną oraz psychiczną mieszkańców Nowej Wsi – wymienia Elżbieta Ziemba. – Pomóc im w nawiązaniu nowych i odkurzeniu starych kontaktów, które po okresie izolacji związanej z pandemią koronawirusa zostały zerwane. Chcemy zmobilizować i zachęcić mieszkańców do aktywności fizycznej i zapoznać ich z formą ruchu, jaką jest nordic walking. Mieszkańcy Nowej Wsi mają dużo przestrzeni do uprawiania NW, a co za tym idzie, do przebywania na łonie natury.
Głównym wydarzeniem organizowanym w ramach projektu było spotkanie z Aleksandrem Wilanowskim, szkoleniowcem z wieloletnim doświadczeniem, który 22 lipca poprowadził w Nowej Wsi warsztaty z nordic walking.
To jednak nie koniec, ponieważ projekt będzie realizowany do końca roku. W planach są także wyjazdy i spotkania integracyjne oraz marsze i wędrówki po urokliwych miejscach w regionie.
Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!
Komentarze