Z początkiem wojny na Ukrainie społeczność Starego Ujazdu zorganizowała miejsca noclegowe dla uchodźców w miejscowej remizie strażackiej.
- W trakcie II wojny światowej moja babcia straciła swój dobytek. Wtedy pomocy udzieliła jej rodzina ze Starego Ujazdu. Naturalnym odruchem wnuka takiej osoby było niesienie pomocy innym. Włączyło się w nią wiele osób i wspólnymi siłami zaadaptowaliśmy naszą remizę na potrzeby obywateli Ukrainy - mówi Sebastian Golec, sołtys Starego Ujazdu.
- Zgłosił się Artur Sładek, mieszkaniec Ujazdu, który szukał miejsca dla ukraińskiej rodziny. Tak dotarła do nas Vira z czwórką swoich wnuków. Przywitaliśmy ich i pokazaliśmy warunki. Miejsca było na 10 osób. Powiedzieliśmy, że dobrze byłoby, gdyby przyjechał tutaj ktoś z jej rodziny. I następnego dnia z czwórką swoich dzieci przyjechała do nas jej siostrzenica, Tatiana - wspomina.
Panie Vira i Tatiana, podobnie jak wielu Ukraińców, nie spodziewały się, że przyjdzie im opuścić dom. Po przyjeździe musiały odnaleźć się w nowej sytuacji. Początki nie były łatwe.
- Były tutaj ze swoimi wnukami i dziećmi, ale nie miały innych bliskich. Na Ukrainie zostawiły mężów i resztę rodziny. Towarzyszyła im tęsknota za domem i z niepokojem obserwowały sytuację w ich kraju - mówi Sebastian Golec.
- Vira jest moją ukraińską bohaterką. To 65-letnia kobieta i babcia, która postawiona została w zupełnie nowych okolicznościach. Z czwórką swoich wnuków w różnym wieku przyjechała do obcego państwa, w którym nie znała ludzi i języka. Jej dzieci są wojskowymi, nie mogły opuścić Ukrainy, dlatego ona stała się mamą dla swoich wnuków. Stanęła przed sądem, by móc sprawować opiekę nad nimi, by móc zapisać je do szkoły czy decydować o sprawach zdrowotnych. To było dla niej nowością, bo wcześniej wnuki odwiedzały ją tylko okazjonalnie i wracały do siebie do domu. W Polsce Vira wszystko robiła z myślą o nich. Załatwiała dla nich ubrania, a po miesiącu okazało się, że sama ma tylko jedną parę spodni. Przy tym martwiła się o bezpieczeństwo swojego męża i dzieci, którzy zostali w ogarniętym wojną kraju - opowiada.
Z czasem cała rodzina zaczęła integrować się z mieszkańcami, zbliżając się do nich i nawiązując znajomości.
- Dzięki nim nasza remiza zamieniła się w prawdziwy dom. Na wejściu, przy drzwiach, zawsze witał nas rządek butów. Później i my na boso chodziliśmy po strażnicy. Od wejścia witały nas też zapachy barszczu ukraińskiego, pierogów z mięsem i pampuchów. Codziennie wokół biegały dzieci, które integrowały się i grały w piłkę z naszymi. Straż miała swoich domowników, ale i oni odwiedzali nas w naszych domach, uczestniczyli w zajęciach świetlicowych, chodzili do kościoła, pomagali przy organizacji imprez, przygotowywali swoje specjały i przynosili mieszkańcom, zawsze szczerze się uśmiechając. Zżyliśmy się z nimi na zasadzie normalnego funkcjonowania. Uwaga poświęcona była wszystkim Ukraińcom, ale z nimi związaliśmy się szczególnie, bo żyli w centrum wsi i na moment stali się jej częścią - mówi sołtys Starego Ujazdu.
Przed kilkoma tygodniami, mimo trwającej wojny, panie Vira i Tatiana podjęły decyzję o powrocie na Ukrainę.
- To nie było dla nich łatwe, ale tęsknota za bliskimi okazała się silniejsza. Z trudem przyszło się z nimi pożegnać, jest nam żal, że wszyscy odjechali, ale pozwala to z większą nadzieją patrzeć na pokój na Ukrainie - stwierdza Sebastian Golec. - Choć niebo nad ich domem nie jest jeszcze bezpieczne, wiemy, jak ważny był dla nich powrót do swojej ojczyzny. To była prawdziwa przyjemność poznać i gościć u nas tak wspaniałych ludzi - dodaje.
Zaangażowanie mieszkańców Starego Ujazdu docenili bliscy pań Viry i Tatiany, którzy nie kryli wzruszenia okazaną otwartością, dobrocią i opieką, jaką zostały otoczone.
- Daliście nam możliwość odczucia prawdziwej bezinteresownej miłości do ludzi i ciepła waszych serc. Szkoda, że to wojna, a nie codzienność pozwoliła nam poznać tak wspaniałych ludzi. Nigdy nie zapomnimy waszego wsparcia i szczerych darowizn. Dziękujemy mieszkańcom tej wspaniałej wsi i regionu, którzy przez trzy miesiące pomagali nam przetrwać rozłąkę z bliskimi i ojczyzną, a także wspierali nas zarówno materialnie, jak i duchowo. Jesteście prawdziwymi ludźmi, którzy dali nam przykład miłości do innych - napisał do mieszkańców Starego Ujazdu pan Vasyl, mąż pani Viry.
Wojna stała się początkiem polsko-ukraińskiej przyjaźni. Obie strony mają nadzieję, że uda się spotkać w spokojnych czasach. Oby tak było!
Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!
Komentarze