Beata Kowalczyk: Równo rok temu zastąpiła pani ustępującego w trakcie kadencji ówczesnego wicemarszałka Romana Kolka. Czy to był trudny rok dla Pani?
Zuzanna Donath-Kasiura: Na pewno pełen wyzwań. Ale sprawy samorządów znam od lat, problemy województwa nie są mi obce. Byłam przygotowana do pracy. Zajmuję się tematami, które wzbudzają zawsze wiele emocji, czyli sprawami ochrony zdrowia i polityki społecznej, uzależnień, edukacji i rynku pracy oraz wielokulturowości.
Ostatnio dużo dyskutuje się o projekcie ustawy o modernizacji i poprawie efektywności szpitalnictwa, nazywanej konstytucją dla zdrowia.
- Niestety bazuje ona na fałszywych założeniach i nie rozwiąże problemów ochrony zdrowia w Polsce. Nie koordynuje działań pomiędzy szpitalami a podstawową opieką zdrowotną oraz ambulatoryjną opieką specjalistyczną. Nie wspomina o przyczynach niedostatecznego finansowaniu czy brakach kadrowych. Nie można uzdrowić systemu, zajmując się wyłącznie jego wycinkiem. Cały system wymaga uzdrowienia i koniecznie musimy pamiętać o profilaktyce, bo przecież każdy wie, że lepiej zapobiegać niż leczyć.
Jednym z głównych założeń reformy ma być podział szpitali na cztery kategorie: A, B, C i D. Czynnikiem warunkującym przypisanie do danej kategorii będzie sytuacja finansowa danej placówki. Ocena kondycji szpitali ma być przeprowadzana co 3 lata - na jej podstawie wdrażane zostaną plany rozwojowe albo naprawcze. Ma to pomóc niedoinwestowaniu szpitali i wyciąganiu ich z długów...
- Pierwsza ocena kondycji szpitali miałaby się odbyć już w 2023 roku. Bazować ma na wyniku finansowym za rok 2022, czyli obejmie lata pandemii, gdy szpitale nie realizowały wszystkich świadczeń, pracowały w specjalnym trybie. Zarządzający nie mieli też pełnego wpływu na funkcjonowanie szpitali, musieli działać zgodnie z wytycznymi wojewody czy Głównego Inspektora Sanitarnego. Tak naprawdę planowana ustawa nic nie mówi o głównych problemach, wiemy, że od lat duża część procedur jest niedoszacowana, ale brak jest woli rozmów z tymi, którzy znają problemy. A wyceny - na przykład badanie ginekologiczno-onkologiczne z diagnostyką wycenione jest na 65 zł.
Czy szpitale są faktycznie niedofinansowane?
- W ostatnich latach wiele placówek skorzystało z unijnego wsparcia. Przeprowadzono modernizacje i standaryzacje, zakupiono specjalistyczny sprzęt. Samorząd województwa opolskiego w ostatnich pięciu latach doinwestował szpitale w regionie kwotą ponad 220 milionów złotych, 130 milionów rozdysponował na walkę z Covid-19.
W myśl projektowanej ustawy o bezpieczeństwo finansowe szpitali ma dbać nowo powołana agencja restrukturyzacji szpitali. Może ona wprowadzić do placówek zarządców, nadzorców.
- Marginalizuje to samorządy, które w większości zarządzają teraz szpitalami. Ogranicza się ich wpływ. Nadzorcy będą mieli władze, bez odpowiedzialności za błędne decyzje... Z ich skutkami borykać będziemy się my. Na dodatek agencja docelowo ma zatrudniać 600 osób, a jej funkcjonowanie ma kosztować budżet państwa 5 miliardów złotych. To jakiś absurd.
Polskie szpitalnictwo wymaga jednak gruntownej reformy.
- Zdecydowanie tak, ale nie tylko szpitalnictwo. Cała sfera ochrony zdrowia wymaga przede wszystkim gruntownej analizy i stworzenia dopasowanego do potrzeb i możliwości systemu. Trzeba na przykład, by nocna opieka wróciła do POZ, nie ma uzasadnienia, by była w szpitalach, na oddziałach ratunkowych, które mają ratować życie, a nie przepisywać aspirynę. Szpitale powiatowe, które w mojej ocenie pełnią kluczową rolę w systemie ochrony zdrowia, gdyż są szpitalami pierwszego kontaktu, są najbliżej mieszkańców. Ale ważne jest rozmieszczenie regionalne usług specjalistycznych, bo przecież chorujemy na różne skomplikowane choroby. Sytuacja jest bardzo dynamiczna, duża część naszych mieszkańców przez ostatnie dwa lata z powodu pandemii nie myślała o badaniach, terminy wykonywania niektórych zabiegów zostały przełożone, chcemy pomagać ludziom z Ukrainy, którzy uciekają przed wojną. Problemów przybywa.
Polska zajmuje ostatnie miejsce w Unii Europejskiej pod względem liczby lekarzy.
- A Opolszczyzna ma najniższy wskaźnik w Polsce. W całym województwie brakuje ok. tysiąca lekarzy specjalistów. O tym mówimy od lat, ale poprawy nie widać.
W naszym regionie jest zaledwie 6 psychiatrów dziecięcych.
- W tym dwóch w wieku emerytalnym. To nie zapewnia bezpieczeństwa zdrowotnego naszych mieszkańców. Notorycznie zwracamy uwagę decydentów na zapaść w lecznictwie psychiatrycznym, wydatki NFZ na psychiatrię to niewiele ponad 3 proc. Na Opolszczyźnie funkcjonuje jeden oddział szpitalny psychiatrii dziecięcej, wyposażony w 18 łóżek. Sejmik Województwa Opolskiego w ubiegłym roku wystosował apel do władz centralnych w sprawie sytuacji w ochronie zdrowia psychicznego. Zwróciliśmy się o podjęcie koniecznych działań mających na celu m.in. zwiększenie wyceny świadczeń zdrowotnych w zakresie opieki psychiatrycznej i lecznictwa uzależnień, zmniejszenie minimalnych norm zatrudnienia lekarzy psychiatrów, zwiększenie płac psychoterapeutów w placówkach lecznictwa uzależnień, ustanowienie przepisów wprowadzających obowiązek, adekwatnego do potrzeb, zatrudnienia psychologa w każdej szkole.
Jak zachęcić lekarzy do pozostania w naszym województwie?
- Intensywnie zabiegaliśmy o otwarcie u nas Wydziału Lekarskiego, teraz musimy zadbać, by jego absolwenci postrzegali Opolszczyznę jako miejsce atrakcyjne do życia i robienia kariery. Urząd Marszałkowski przekazał Uniwersytetowi Opolskiemu swój szpital, który przekształcił się w Uniwersytecki Szpital Kliniczny. Ustanowiliśmy też fundusz stypendialny, w ubiegłym roku przyznaliśmy 30, a w tym roku 58 stypendiów w wysokości 2 tysięcy złotych miesięcznie .O takie stypendia marszałkowskie mogą ubiegać się studenci 4., 5., 6. roku wydziałów lekarskich z całego kraju, którzy zadeklarują, że po studiach podejmą pracę na naszym terenie. Osiem osób - stypendystów z roku ubiegłego - już rozpoczęło staże w naszych województwie. Specjalny dodatek, w wysokości 4 tysięcy złotych miesięcznie, dla rezydentów oferuje Szpital Specjalistyczny św. Jadwigi Śląskiej na ul. Wodociągowej w Opolu.
Ostatnie tygodnie nasze myśli, rozmowy i działania skupiają się na wojnie w Ukrainie. Do Polski w ostatnich tygodniach przybyło prawie 3 miliony uchodźców. Jak samorząd województwa pomaga poszkodowanym w tym konflikcie?
- Od pierwszych dni wojny wspieramy partnerski obwód iwanofrankowski. Wysłaliśmy tam już dwie karetki z wyposażeniem i środkami ochrony, do tamtejszych szpitali trafiło od nas także 5,5 tony sprzętu i artykułów medycznych, opatrunkowych i higienicznych. Transport udało się przygotować dzięki ogromnemu zaangażowaniu opolskich firm i szpitali. Do Ukrainy wyjechała też kolejna karetka oraz sprzęt dla strażaków. W tę pomoc włączyły się dwa regiony partnerskie - Nadrenia Palatynat i Burgundia. Regionalny Ośrodek Polityki Społecznej zadbał też o dzieci przyjeżdżające z Ukrainy, które zostały umieszczone w placówkach opiekuńczych. Wojewódzka Biblioteka Publiczna we współpracy z wolontariuszami organizuje już kursy języka polskiego. Od 10 marca działa Centrum Integracji Cudzoziemców, oferujące szeroką pomoc w załatwieniu formalności, w znalezieniu pracy - odnalezieniu się w nowej sytuacji i środowisku. Jako radni Sejmiku podjęliśmy uchwałę dotyczącą przekazania społeczności partnerskiego regionu - obwodu iwanofankowskiego - pomocy rzeczowej o wartości jednego miliona złotych, a kolejny milion przeznaczyliśmy na pomoc uchodźcom z Ukrainy przebywającym w regionie. Przy udziale środków z programów europejskich chcemy też wdrożyć systemową pomoc w zakresie opieki społecznej, edukacji i zatrudnienia. Jesteśmy w trakcie opracowywania szczegółowych planów.
Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!
Komentarze