Na granicy Zawadzkiego i Żędowic stoi niewielka kapliczka z figurą Matki Boskiej. Na kapliczce znajduje się napis „Matko pięknej miłości” w języku polskim i niemieckim. Nad obiektem roztacza opiekę mniejszość niemiecka z Zawadzkiego. Seniorzy związani z organizacją dbają, by zawsze były tu świeże kwiaty i znicze. Z tego powodu kapliczka bywa nazywana „niemiecką”.
Na murze widnieje data 1934. Istnieje kilka historii związanych z jej powstaniem, może opiszemy je kiedyś w osobnym artykule. Dość, że mieszkańcy czują się silnie związani z tym miejscem i bardzo o nie dbają. W maju odbywają się tu regularnie nabożeństwa majowe.
W środę, 12 lutego, okolice kapliczki patrolował dzielnicowy Grzegorz Bartosik i zauważył, że stojąca w kapliczce figura Matki Boskiej z Dzieciątkiem jest zdewastowana.
Jak udało nam się dowiedzieć od okolicznych mieszkańców, jeszcze we wtorek wczesnym popołudniem figura była cała, we wtorkowy wieczór jedna z kobiet zauważyła zniszczenia: Dzieciątko ma urwaną głowę, rączki i nóżki, Maryja zerwaną koronę, stłuczoną część twarzy i oderwaną jedną dłoń.
Sprawą zbulwersowani są najbliżsi sąsiedzi kapliczki, którzy odmówili już różaniec wynagradzający za zniszczenia na figurze. Mieszkańcy są przekonani, że Maryja z Dzieciątkiem została zniszczona w akcie wandalizmu.
Mniejszość niemiecka planuje omówić sprawę naprawy figury na najbliższym zebraniu.
- To bulwersujące - mówi Jan Stanek. - To przecież pewnego rodzaju obiekt sakralny, kto mógł się tego dopuścić?!
Sprawa wstrząsnęła także Piotrem Smykałą, lokalnym historykiem, który interesował się przeszłością tego miejsca.
- Ludzie sami tę kapliczkę naprawiają, utrzymują, komu to przeszkadza? - mówi. - To nie pierwsza taka dewastacja w tym miejscu. W 1980 roku pracownik pobliskiej spółdzielni rolnej rozbił stojącą tu figurę, ale ją naprawiono - opowiada Smykała.
Walter Plank, którego dziadek wybudował kapliczkę w 1934 roku, potwierdza, że figura była już kilka razy naprawiana i odnawiana.
Kto kiedykolwiek był przy kapliczce, wie, że jest ona bardzo zadbana: czysta i odmalowana. Po wydarzeniach w ubiegłym tygodniu jej konstrukcja nie została naruszona, nie rozbito szyby, za którą stoi Maryja, uszkodzono tylko figurę.
Ojciec Lucjan, proboszcz parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Zawadzkiem, także odwiedził to miejsce po pojawieniu się zniszczeń. Jego zadaniem figurę uszkodził wiatr.
- Nie ma tam żadnych napisów, innych śladów dewastacji - podkreśla. - Nie wiem, jak to się stało, ale nie szukałbym tu sensacji - uważa franciszkanin.
Kapliczką od kilku lat opiekuje się Krzysztof Prus z rodziną. Mężczyzna uważa, że gdyby figurę faktycznie uszkodził wiatr, zniszczone byłyby też drzwiczki i szyba.
- Tę szybę w ubiegłym roku wprawialiśmy dwa razy, ona najczęściej jest uszkadzana - mówi. - Często dochodzi w tym miejscu do wandalizmów - przyznaje. - Wiele starszych osób codziennie przychodzi się tu modlić, ale też wielu młodych imprezuje, bo to miejsce na uboczu - dodaje.
Po oględzinach dzielnicowego policja prowadzi postępowanie sprawdzające w sprawie zniszczenia figury pod kątem art. 196 kodeksu karnego, który mówi o znieważaniu publicznie przedmiotu czci religijnej lub miejsca przeznaczonego do publicznego wykonywania obrzędów religijnych. Za taki czyn grozi do 2 lat więzienia.
W piątek, 14 lutego, Walter Plank zabrał figurę Matki Bożej z kapliczki, aby poddać ją renowacji. Zapowiada, że posąg nie wróci już na swoje miejsce - to rodzinna pamiątka, którą zachowa w domu. Plank zapowiada, że do kapliczki kupi nową figurę.
Komentarze