Tak niestety można określić obecną sytuację instytucji, która zapewnia mieszkańcom gminy dostęp do rozrywek i wydarzeń kulturalnych. Biblioteka i Kultura na swoje funkcjonowanie rocznie otrzymuje z budżetu gminy około 30 tysięcy złotych, co zważywszy na zakres działań jest kwotą niewielką. Duża część budżetu instytucji pochodzi z tzw. „alkoholówki”, czyli z opłat za koncesję na sprzedaż alkoholu, lecz środków jest zawsze za mało, by w pełni rozwinąć skrzydła. BiK nie jest jednak skazany na wegetację i w jego przypadku można zastosować to samo lekarstwo, które pomogło już w innych gminach.
- Zawadzkie posiada wspaniały atut - opowiada o swoim pomyśle zastępca dyrektora Dominik Kowalski. - W pełni funkcjonalną salę kinową, którą wykorzystuje się tylko w niewielkim procencie. A można na niej zarobić.
Wyświetlane są tu bajki dla dzieci i dwa razy w miesiącu darmowe seanse filmowe. Prezentowane są często najnowsze produkcje, lecz paradoksalnie niewielu ludzi o nich wie. Licencja dystrybutora mówi, że nie można rozgłaszać, jakie filmy będą wyświetlane, więc program widoczny jest tylko dla członków facebookowej grupy „Darmowe kino piątkowe”. Potencjał jest jednak znacznie większy i nie ma problemu, by w Zawadzkiem funkcjonowało regularne kino z plakatami, biletami i popcornem. Ograniczeniem jest jednak przestarzały projektor używany w instytucji.
- Nowoczesne urządzenia pobierają filmy z serwera i dystrybutor ma dokładną kontrolę nad tym, co i ile razy się wyświetla - mówi Dominik Kowalski. - Jeżeli zakupimy taki projektor, to będziemy mogli otworzyć regularne kino i zmienią się zasady licencyjne. W Zawadzkiem znów pojawią się repertuary kinowe.
Do pełni szczęścia potrzebny jest jeszcze system sprzedaży biletów i inne nowoczesne rozwiązania, które na przykład umożliwią odbiór filmu osobom niedosłyszącym. Niestety wyposażenie nie należy do najtańszych. Całość inwestycji to koszt około 300 tysięcy złotych, lecz pieniądze te mają szybko się zwrócić.
- Z prostych obliczeń wynika, że nastąpi to najdalej po 3 latach - relacjonuje Dominik Kowalski. - Podobne kino funkcjonuje z powodzeniem w Kluczborku i jest rentowne.
Plan jest prosty. Najbliższe kino znajduje się w Opolu, a wyjazd do niego to już mała wyprawa. Na filmy w Zawadzkiem chodziliby nie tylko mieszkańcy gminy, lecz także zorganizowane wycieczki szkolne. Dziś dojeżdżają na seanse do stolicy województwa, a każda klasa ma minimum dwie takie eskapady w roku. Do zawadzczańskiego kina mieliby też bliżej mieszkańcy okolicznych miejscowości i część z nich z przyjemnością skorzystałaby z takiej okazji. Atutem jest też to, że przedsięwzięcie nie wymagałoby dodatkowych nakładów na pensje pracowników czy ogrzewanie budynku.
Niestety, nie zapowiada się na to, by w napiętym budżecie gminy znalazły się nagle potrzebne fundusze. Rozwiązaniem może być więc współpraca z inwestorem, który wyłożyłby pieniądze na przedsięwzięcie, które przysłuży się mieszkańcom gminy i przyniesie zysk.
Komentarze