Początek spotkania należał do ZAKSY, która bardzo szybko wypracowała sobie trzy punkty przewagi (7:4), dzięki czujnej grze w obronie i wysokiej skuteczności w ataku. Goście jednak zdobyli pięć „oczek” z rzędu i z nawiązką odrobili straty, prowadząc potem przez większą część seta (16:19). Nasi siatkarze próbowali doprowadzić do remisu, jednak dobrze akcje przeplatali błędami. Potem przy zagrywce Szymona Berezy, gospodarze zdobyli cztery punkty i wyszli na prowadzenie (20:19). Nie na wiele się to zdało, ostatecznie pierwszego seta wygrała Lechia, kończąc bardzo długą akcję, w której dwoma fenomenalnymi obronami popisał się nasz rozgrywający (23:25).
Druga partia także padła łupem gości, którzy już po kilku akcjach mieli przewagę (3:6). Dobrze grali w obronie i wyprowadzali skuteczne kontry. Po asie serwisowym Kamila Gutkowskiego i autowym ataku Kamila Semeniuka było już 6:13. Wtedy trener Roland Dembończyk zdecydował się na podwójną zmianę. Szymona Berezę i Kamila Semeniuka zmienili Maciej Walczak i Łukasz Walawender. Przy zagrywce naszego atakującego udało się odrobić parę punktów, ale niedługo później przewaga znów się zwiększyła (12:18). Na boisko wrócił duet Semeniuk-Bereza, a Lechia po kilku minutach wygrała drugiego seta (18:25).
Trzecia odsłona należała do naszych siatkarzy, dla których był to ostatni moment na odwrócenie losów meczu. Zaczęło się od zmian personalnych, Kamil Semeniuk został przesunięty na przyjęcie, na placu gry pojawił się Maciej Walczak, a Krzysztof Zapłacki stanął w kwadracie. Mniej więcej w połowie seta ZAKSA zaczęła wypracowywać przewagę (13:10), dzięki dobrej grze w ataku i obronie. Gospodarzom udało się zwiększyć różnicę (18:13), a mocny atak Macieja Walczaka zakończył seta (25:20).
Czwarta partia zaczęła się od gry punkt za punkt (5:5), potem jednak goście zagrali blokiem, dokładając swoje w ataku (8:12). Przy zagrywce Grzegorza Wójtowicza udało się złapać kontakt (11:12), ale potem strzelczanie zaczęli popełniać błędy, a rywale bronili kolejne ataki (13:17). Strzelczanie nie spuścili jednak głów i walczyli do samego końca. Po punktowym bloku Sebastiana Wardy i Grzegorza Wójtowicza przewaga zmniejszyła się do dwóch „oczek” (18:20). Ostatecznie jednak górą w tym secie (20:25), jak i w całym meczu była Lechia.
Komentarze