W akcji charytatywnej dyrektor chce wybiegać windę dla swoich uczniów!
Choć dyrektorem Zespołu Szkół Specjalnych w Zawadzkiem jest od niedawna, to pracę w placówce zna od podszewki. Od 26 lat pracuje w tej szkole, gdzie wcześniej był nauczycielem.
- Przyszedłem do pracy 24 listopada 1997 roku - wspomina. - Wtedy zmieniło się też rozporządzenie i ustawa na temat kształcenia osób niepełnosprawnych, bo wcześniej osoby z głęboką niepełnosprawnością intelektualną nie były objęte edukacją. Wtedy do szkoły trafiły dodatkowe godziny, jak i uczniowie. Rozpocząłem pracę od pół etatu, prowadząc zajęcia z hipoterapii i tak się zaczęła moja przygoda ze szkołą specjalną w Zawadzkiem.
Przejmując pieczę nad jednostką postanowił „wydłużyć” krok i wybiegać windę dla swoich dzieci. Bo tak właśnie traktuje swoich podopiecznych Artur Walkowiak.
- Długo zastanawiałem się, czy startować na stanowisko dyrektora - przyznaje. - Bałem się tego. Jest to odpowiedzialna funkcja, która ma pokazać szkołę na zewnątrz. Traktuje to jako wyzwanie, któremu chcę podołać. Choć może w życiu wielu rzeczy nie potrafię zrobić czy dokonać, to dobrze mi idzie bieganie. Pomyślałem, by przekuć je w coś pożytecznego, co przysłuży się dla szczytnego celu. Chciałbym w ten sposób zaznaczyć swój udział pozyskiwaniu środków na windę, która służyć będzie naszym dzieciom.
Jubileusz jako motywator
Do utworzenia akcji zmobilizowała dyrektora szkoły także zbliżająca się rocznica 50-lecia istnienia placówki.
- W następnym roku nasza „Jubilatka” będzie obchodzić okrągłe urodziny i przydałby się jej taki lepszy prezent - zaznacza Artur Walkowiak. - Sądzę, że ta winda byłaby naprawdę takim fajnym prezentem, wisienką na tym torcie, który będziemy dawać naszej szkole. Pomyślałem również, że to moje bieganie przełoży się na innych biegaczy, ale także na osoby, które chcą pomagać. Choć dla niektórych „bieganie” nie będzie dosłowne, to będzie dla mnie takim wsparciem, formą biegania z dyrektorem, który robi to dla swoich dzieci.
Winda coraz bardziej potrzebna
Od powstania placówki minęło już sporo lat. W tym czasie zmienił się również wachlarz potrzeb. Najważniejszą z nich stała się właśnie winda, gdyż do placówki uczęszcza 24 dzieci z różnym stopniem niepełnosprawności, także tej ruchowej, a wiele z nich porusza się na wózkach.
- Wcześniej nie widzieliśmy takiej potrzeby, gdyż uczniowie byli poza niepełnosprawnością intelektualną sprawni ruchowo. Samodzielnie się przemieszczali między piętrami, a chodzenie po schodach nie było dla nich żadnym problemem - opowiada dyrektor. - Z czasem liczba uczniów w Domu Pomocy Społecznej zaczęła maleć, a przybywały dzieci z okolic Strzelec Opolskich, Zawadzkiego, Ozimka oraz innych powiatów. Ponadto oprócz tej niepełnosprawności intelektualnej w stopniu nieznacznym, umiarkowanym i głębokim, zaczęły się pojawiać tak zwane sprzężenia, czyli dodatkowe niepełnosprawności, w tym bardzo wiele ruchowych. Z każdym rokiem zaczęła liczba wózków rosnąć. Początkowo nie był to problem, by je wciągać, tym bardziej, że mamy zamontowane szyny. Ale teraz dzieci na wózkach jest u nas ponad połowa i stało się to już problematyczne. Przetransportowanie na górę i w dół jednego wiąże się nie tylko z obciążeniem fizycznym, ale także ryzykiem wypadku, a tego byśmy nie chcieli.
Szkoła wraz z rosnącą liczbą osób poruszających na wózku wprowadziła dodatkowe standardy.
- Jedna osoba nie może wciągać wózka. Musi być osoba asekurująca, która przytrzyma ten wózek w razie jakiegoś potknięcia, a to największa obawa - podkreśla pan Artur. - Widzimy że inne placówki też mają swoje problemy, dlatego nie chcieliśmy wychodzić przed szereg i nikogo zmuszać do niczego. Ponadto edukacja wymaga dużo pieniędzy i chcieliśmy ten problem ugryźć samemu.
Z Fundacją Mały Krok
Fundacja Mały Krok to miejsce, gdzie można wesprzeć akcję zbiórki. A nazwa organizacji również była inspiracją dla dyrektora.
- Zaczęło mnie to inspirować, że może właśnie ten mały krok trochę „wydłużyć”, a myśl o akcji zaczęła we mnie kiełkować wraz z przystąpieniem do konkursu na dyrektora - opowiada. - Do realizacji tego przeszedłem w poprzedni weekend. To nie jest akcja przeciwko komuś. Ma ona budzić pozytywne reakcje. Chcę dostrzegać dobro i to jest właśnie akcja, która ma solidaryzować. Mamy dużo wsparcia w rodzicach, w samorządach, w starostwie powiatowym w Strzelcach Opolskich, z którym współpracujemy modelowo. Będziemy się starać pozyskać pieniądze na windę z PFRON-u. To także będzie należeć w gestii starostwa.
Będzie biegał do wybudowania windy
Pan Artur od nagłośnienia całej akcji przebiegł już ponad 100 kilometrów. Jego założeniem jest codzienny dystans 10 kilometrów do momentu, aż powstanie w placówce tak potrzebna winda.
- Nie wiem, czy się nie wygłupiłem. Mam nadzieję, że jak będziemy mieć te pieniądze, to ekipa. która wybuduje windę, szybko się uwinie - uśmiecha się dyrektor ZSS. - Choć ja tak mogę biegać długo, to sądzę, że szkoda biegać tylko dla jednego celu. Myślę, że warto poświęcić je także na jakiś inny fajny i szlachetny cel, pomagając komuś innemu. Dlatego chcemy zbudować ją szybko, by nie marnować tego kroku.
Koszt samej windy to suma 300 tys. złotych, ale dojdą jeszcze dodatkowe prace.
- Nie zmieści się ona w budynku, gdyż jest on za mały - wyjaśnia dyrektor. - Będzie musiała być dostawiona na zewnątrz. Trzeba wyburzyć ganek z wyjściem ewakuacyjnym, gdzie powstanie szyb windy. Dodatkowo w tym budynku szybu musi się zmieścić wyjście ewakuacyjne. Trzeba także utwardzić teren od strony boiska i zbudować dojazd, co składa się na wzrost kosztów.
Czuwają nad nimi anioły przenosząc góry
Pan Artur miał wiele obaw i wątpliwości przed utworzeniem akcji w internecie, ale okazało się, że niepotrzebnie.
- Nie spodziewałem się aż pozytywnej reakcji - przyznaje. - Byłem w szoku, widząc ile jest polubień i udostępnień. Już po 10 minutach koleżanka z Kanady napisała mi, że jest to wspaniała inicjatywa. Postanowiła się zaangażować i po chwili miała już zgraną paczkę ludzi, którzy postanowili zbierać pieniądze na windę.
Dyrektor jest wdzięczny za każdą okazaną pomoc, zbiórkę, jak i wspierające go komentarze.
- Bardzo mobilizuje mnie wsparcie innych oraz dodatkowe akcje, które powstają przy tej inicjatywie - podkreśla. - Mam w swoim otoczeniu samych przyjaciół, którzy dobrze mi życzą. Do tego anioły, które nad nami czuwają.
Są jeszcze inne marzenia
Artur Walkowiak chciałby także, aby w przyszłości na terenie gdzie znajduje się placówka, powstało osobne miejsce dla tych osób, które kończą swoją edukację.
- Brakuje miejsc dla uczniów, którzy kończą edukację po 24 roku życia - tłumaczy dyrektor. - Tę kwestię coraz częściej poruszają rodzice. Dotyczy to szczególnie tych osób, które są bardziej obciążone, np. ruchowo. One już nie trafią do warsztatów terapii zajęciowej. Są skazane wtedy na dom. Rozmawiałem ostatnio z mamą, której dziecko kończy za rok szkołę. Już martwi się tym, co będzie dalej, bo zauważyła, że jak nie jest w szkole, to jest ciągle smutne, jakby dopadała je depresja. Natomiast gdy jest w placówce i z niej wraca, to jest ciągle radosne. Myślę, że warto byłoby utworzyć choćby salę dziennego pobytu. Jakby znalazły się pieniądze, to ci uczniowie znaleźliby miejsce opieki wśród nas. Może będzie to kolejny mój cel...
Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!
Komentarze