W 12 dni pokonali jeden z najtrudniejszych górskich szlaków, by pomóc chorej koleżance
– Główny Szlak Beskidzki to jeden z najdłuższych i najtrudniejszych w Polsce, taki święty Graal dla ludzi, którzy chodzą po górach – podkreśla por. Tomasz Tomczuk, wychowawca w dziale penitencjarnym Zakładu Karnego nr 1 w Strzelcach Opolskich. – Sprawnemu człowiekowi przejście go standardowo zajmuje 21 dni. Natomiast Dawid i Tomasz narzucili sobie takie tempo, że pokonali ten szlak w 12 dni, mimo, że nie są zawodowymi sportowcami i robią to z pasji. Oni parli do przodu, pokonywali takie dystanse, że zamiast zwalniać, każdego dnia przyspieszali.
Por. Dawid Janicki pełni służbę w Zakładzie Karnym nr 1 w Strzelcach Opolskich, jest specjalistą w dziale ochrony. Natomiast Tomasz Bryś jest przedsiębiorcą. Panowie poznali się kilka lat temu, wspólnie morsują i chodzą po górach.
Na wędrówkę Głównym Szlakiem Beskidzkim wyruszyli, by nagłośnić zbiórkę pieniędzy dla Magdaleny Kuc z Krapkowic, która zmaga się z ciężkimi chorobami. Organizm 40-latki zwrócił się przeciwko niej, zabijając powoli wszystkie organy wewnętrzne. Pani Magda cierpi na ciężki pierwotny niedobór odporności, genetyczną i nieuleczalną chorobę wymagającą cotygodniowego przetoczenia komórek odporności od tysiąca wyselekcjonowanych dawców. Choroba powoduje m in. liczne nowotworzenie w narządach wewnętrznych, w tym w wątrobie, płucach i żołądku.
– Kiedy pojawił się pomysł na przejście szlaku beskidzkiego, panowie stwierdzili, że pokonując go, pomogą Magdzie – mówi Tomasz Tomczuk. – Założyli sobie, że chcieliby przejść szlak w 14 dni, czyli zrobić coś więcej niż standardowe 21 dni, bo to nie byłby dla nich żaden wyczyn, ani sprawa godna nagłośnienia. A oni chcieli zrobić coś ponad normę.
Zakład Karny w Strzelcach Opolskich na bieżąco relacjonował wędrówkę obu panów.
– Bardzo promujemy takie akcje. Prowadziliśmy relacje na Facebooku, żeby nagłośnić tę akcję, dotrzeć do większej grupy, która jeszcze o zbiórce pomocy dla Magdy nie słyszała – podkreśla por. Tomczuk. - Początkowo planowaliśmy wrzucać posty co kilka dni, dostaliśmy jednak tak ogromny odzew od ludzi, którzy chcieli czytać o przygodach Tomka i Dawida, że postawiliśmy relacjonować postępy chłopaków na szlaku codziennie. Cały czas byliśmy w kontakcie, codziennie rozmawiałem z nimi, jaki mają plan na kolejny dzień, jakie zrobili postępy, jaka była pogoda na szlaku.
Jak tłumaczy Tomasz Tomczuk, Zakład Karny nagłośnił tę akcję w ramach wsparcia. Na FB opisywane były ciekawe i pozytywne sytuacje, które spotkały Dawida Janickiego i Tomasza Brysia na charytatywnym szlaku.
– Choćby taką, że jedna z pań, która była właścicielką pensjonatu, zwróciła im pieniądze za nocleg – opowiada. – Ta pani przeczytała na FB o akcji i oznajmiła, że nie może wziąć od nich pieniędzy. Poprosiła, by wpłacili je na zbiórkę, żeby chociaż w taki sposób mogła ją wesprzeć. Kolejny pan, który dowiedział się o akcji, zaproponował, że jak tylko Magda poczuje się lepiej, zafunduje jej oraz jej rodzinie kilkudniowy pobyt w swoim pensjonacie, żeby mogła z innego miejsca spojrzeć na swoje problemy, odpocząć. Był to człowiek, który dwa lata temu wspólnie z żoną rzucił swoje dotychczasowe życie w Warszawie i zamieszkał w Bieszczadach. Wsparcie zwykłych ludzi, którzy nie byli bezpośrednio zaangażowani w tę akcję było wspaniałe, ona wyzwoliła mnóstwo dobra i po raz kolejny przekonała, że ludzi z wielkim sercem jest bardzo wielu.
Podczas wędrówki Głównym Szlakiem Beskidzkim obaj panowie mogli też liczyć na ogromne wsparcie ze strony swoich rodzin.
– Jeśli chodzi o Dawida, to on już w minionym roku przeszedł Główny Szlak Sudecki, by wesprzeć zbiórkę dla chorego Kamila i wtedy też nie było go 12 dni - mówi por. Tomczuk. - Jednak Tomasz tak długą rozłąkę z rodziną przeżył po raz pierwszy. A wsparcie bliskich było nieustające, bo przecież oni szli, by pomóc konkretnej osobie i to też motywowało ich rodziny, by ich wędrówkę obserwować, komentować i nagłaśniać. Przy okazji stworzono wspólnotę, w której panowie pracowali na szlaku, a ich bliscy z poziomu mediów społecznościowych nagłaśniali całą akcję. To, co Dawid i Tomek zrobili dla Magdy, jest bardziej niż wielkie. A Magda nie odpuszcza i mimo sytuacji, w której się znajduje, spotkała się po wszystkim, uścisnęła dłoń naszym chłopakom i podziękowała za wsparcie. I walczy dalej.
Pani Magdalenie można pomóc w walce z chorobą zasilając zbiórkę.
Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!
Komentarze