Piotr Zabłocki, pan od przyrody z Góry św. Anny
Piotr Zabłocki jest ornitologiem i kierownikiem Działu Przyrody Muzeum Śląska Opolskiego, którego siedziba od momentu reaktywacji w 2007 roku - wcześniej przez kilka lat był zamknięty - mieści się w Muzeum Czynu Powstańczego.
– Paradoks polega na tym, że de facto, nie ma zawodu ornitologa – wyjaśnia. – Nie można skończyć studiów ornitologicznych, a jeżeli ktoś chce być ornitologiem, musi najpierw skończyć studia przyrodnicze, np. biologię. Ja studiowałem biologię na Uniwersytecie Wrocławskim, a potem, w ramach specjalizacji, jaką jest zoologia, napisałem pracę magisterską o ptakach.
Jak zaznacza przyrodnik, można też być ornitologiem bez skończenia studiów. – Są ludzie, którzy całe życie poświęcają na obserwacje i prowadzenie badań nad ptakami i robią często świetne rzeczy i oni też mogą nazywać siebie ornitologami.
Pan Piotr, choć pochodzi z Wrocławia, to od kilku lat mieszka i pracuje w Górze św. Anny.
– Urodziłem się i kształciłem we Wrocławiu – opowiada. – Na Opolszczyznę trafiłem przypadkiem. Tuż po studiach mój promotor poinformował mnie, że w Muzeum Śląska Opolskiego poszukują pracownika do reaktywowanego właśnie Działu Przyrody. Byłem na rozmowie kwalifikacyjnej i po obejrzeniu kolekcji, która już wtedy znajdowała się w Górze św. Anny, objąłem kierownictwo nad działem. Moja praca jest jednocześnie moją pasją. Badaniami nad ptakami, w tym nad srokoszem i błotniakiem łąkowym, zajmuję się często także w czasie prywatnym.
Pan Piotr interesuje się też sztuką i lubi podróżować. – Zwiedzam wtedy chętnie też inne muzea - mówi. - Wolny czas spędzam na spacerach z psem, oczywiście z lornetką i aparatem u boku.
Dział przyrody w Górze św. Anny
– W naszym dziale przyrody mamy zbiór eksponatów, z których część sami wypreparowaliśmy – podkreśla. – Kiedyś przez dwa lata prowadziliśmy na terenie województwa badania nad ważkami, zajmowaliśmy się też chrząszczami błotnymi i motylami. Te spreparowane okazy trafiają potem do muzealnych gablot i są wykorzystywane do działalności edukacyjnej oraz jako eksponaty naukowe.
– Zbieramy też martwe ptaki i ssaki, np. te po kolizji z pojazdem, szybami okiennymi czy liniami napowietrznymi, które następnie oddajemy do konserwacji do pracowni preparowania zwierząt w Przyszowicach - dodaje. - Robimy to, ponieważ pozyskiwanie zbiorów jest ważną częścią działalności działu przyrodniczego. Na bazie naszych zbiorów prowadzimy też działalność wystawienniczą. Póki co, nie mamy powierzchni na wystawę stałą, więc robimy jedną, dwie wystawy czasowe rocznie, prowadzimy zajęcia i warsztaty terenowe i stacjonarne oraz lekcje muzealne.
Pracownicy działu przyrody prowadzą również badania naukowe.
– W ostatnich latach na całej Opolszczyźnie badaliśmy ważki, zajmowaliśmy się też motylami, chrząszczami wodnymi oraz obrączkujemy ptaki – wymienia. – Robimy to od października do lutego przy karmniku, który stoi przy muzeum. Łączymy to z działaniami edukacyjnymi - przy okazji opowiadamy o najstarszej metodzie badania ptasich wędrówek, jaką jest właśnie obrączkowanie.
Przyrodnicy z Góry św. Anny od kilku lat biorą udział w dużym, ogólnopolskim projekcie ochrony błotniaka łąkowego.
– To ginący ptak drapieżny, który gnieździ się w zbożach, na ziemi – opowiada ornitolog. – Niestety, pisklęta błotniaka nie zawsze zdążą wyrosnąć i wylecieć, zanim zaczną się żniwa i część z nich ginie. W związku z tym Towarzystwo Przyrodnicze Bocian już od 2016 roku prowadzi projekt, w którym bierzemy udział w zasadzie od samego początku. Bardzo intensywnych było zwłaszcza ostatnich sześć lat, kiedy prowadziliśmy projekt aż w trzech powiatach na Opolszczyźnie: kędzierzyńsko-kozielskim, prudnickim i głubczyckim.
– Wyszukiwaliśmy gniazda tych ptaków, zaznaczaliśmy je tyczką i, po porozumieniu z rolnikiem, który był właścicielem pola, grodziliśmy je specjalnym ogrodzeniem z siatki, które nie tylko zabezpieczało pisklęta w trakcie żniw, ale także przed drapieżnikami naziemnymi – opisuje pan Piotr. - Używamy też repelentów zapachowych odstraszających lisy, koty i bezpańskie psy. W ten sposób dzięki współpracy z rolnikami udało się ochronić większość lęgów błotniaków łąkowych na Opolszczyźnie. W zeszłym roku, po raz pierwszy w trakcie badań, mieliśmy lęgi błotniaka łąkowego w okolicach między Górą św. Anny, Niwkami a Ligotą Dolną. Z trzech par, dwóm udało się wychować młode.
Pionierskie badania
Przyrodnicy z Annabergu od zimy 2019 r. prowadzą pionierskie w skali kraju badania nad srokoszem - ptakiem z rodziny dzierzb, znanych z tego, że nabijają swoje ofiary na ciernie. Badania prowadzą na obszarze około 280 km kwadratowych, rozciągniętym między Strzelcami Opolskimi, Krapkowicami i Odrą.
– Monitorujemy tutejszą populację srokoszy, obrączkujemy wszystkie ptaki, które uda nam się złapać, żeby móc je potem zidentyfikować – opowiada Piotr Zabłocki. – Sprawdzamy, ile jest par lęgowych, ile zimujących, które z nich są osiadłe, a które przylatują do nas zimować albo na lęgi, a na zimę odlatują, jaka jest wśród nich struktura płciowa i wiekowa.
Piotr Zabłocki wskazuje, że zajmował się tym gatunkiem, podczas pisania pracy magisterskiej.
– Pierwsze obserwacje srokoszy prowadziłem w dolinie Widawy koło Wrocławia, a to dlatego, że w dolinach rzecznych ten gatunek osiąga większe zagęszczenie. Po wielu latach wróciłem do tematu, ponieważ wiele rzeczy dotyczących srokoszy nie zostało jeszcze przebadanych. Bardzo rzadko zdarza się też, że naukowcy łapią i obrączkują srokosze, żeby móc następnie prowadzić obserwację tego gatunku, a to dlatego, że jest to bardzo trudny do złapania ptak.
Skąd decyzja o prowadzeniu badań nad srokoszem na Opolszczyźnie?
– Początkowo sądziłem, że to nie jest dobry teren „na srokosze” - przyznaje. - A potem jeżdżąc po okolicy, raz i drugi spotkałem srokosza, postanowiłem więc spróbować. Szybko stwierdziliśmy, że na tym terenie jesteśmy w stanie znaleźć od 22 do 28 par srokosza, więc nie jest tak źle. Poza tym teren jest tu przyrodniczo bardzo zróżnicowany. Mamy dolinę Odry, ale też bardzo zmieniony krajobraz rolniczy, a srokosze potrzebują otwartego terenu, z alejami drzew oraz pojedynczymi drzewami i krzewami, które są im niezbędne jako punkty obserwacyjne, w trakcie polowania.
Ptaki ciernistych krzewów
Srokosz jest mniejszy od kosa, waży jakieś 60 gramów.
– Zgodnie z systematyką, srokosz należy do ptaków śpiewających, ale ponieważ odżywia się pokarmem mięsnym, jest jakby drapieżnikiem. Mówię „jakby”, ponieważ z ptakami drapieżnymi, według systematyki, w ogóle nie jest spokrewniony – wyjaśnia badacz. – Dzierzby, bo to do nich zalicza się srokosz, to niezwykle ciekawa grupa ptaków. Jest ich kilka gatunków, w Polsce pospolicie występuje gąsiorek i właśnie srokosz. Oprócz nich, rzadko obserwuje się też dzierzby czarnoczelną i rudogłową, które u nas już praktycznie niestety wyginęły.
Ludzie kojarzą dzierzby jako te ptaki, które nabijają swoje ofiary na kolce albo złamane gałązki. W ten sposób radzą sobie z rozczłonkowaniem większej zdobyczy, ponieważ trzymając ją w szponach nie są w stanie odrywać kawałków mięsa, a to dlatego, że ofiara najczęściej jest duża, a niekiedy nawet większa od samego srokosza.
- Nie są też w stanie zjeść wszystkiego od razu, dlatego najpierw porcjują ofiarę w miejscu, które wśród badaczy srokoszy nazywane jest rzeźnią, a potem magazynują pokarm na później w miejscach nazywanych spiżarniami - opowiada Piotr Zabłocki. - Muszą to robić, gdyż złapanie gryzonia dla takiego maleńkiego ptaka wcale nie jest proste, a żeby przeżyć zimę, muszą dziennie złapać przynajmniej dwie myszy czy norniki.
Skąd to szczególne zainteresowanie właśnie srokoszami?
– To ciekawie ubarwiony i charyzmatyczny ptak - stwierdza. - Związanych jest z nim wiele fascynujących zachowań. Po pierwsze, to mały ptak, a poluje na myszy jak myszołów, pustułka, czy jakiś inny duży drapieżnik, co samo w sobie jest dość niespotykane. Choć trzeba też pamiętać, że zjada też bardzo duże ilości owadów, a także jaszczurki i czasami drobne ptaki. Obserwowanie jak srokosz poluje i porcjuje swoją ofiarę w krzakach też jest niezwykłym doświadczeniem. Jego zachowania są bardzo ciekawe, zdarza mu się np. atakować nawet bardzo duże ptaki zbliżające się do jego gniazda. To taki rozbójnik, do tego te rzeźnie i spiżarnie oraz wygląd - czarny pas przechodzący przez oko przypominający maskę Zorro, to wszystko razem daje obraz niezwykle interesującego gatunku.
Z magazynowaniem pokarmu związane są też ciekawe zachowania srokoszy w okresie lęgowym.
– Między innymi na podstawie zasobności spiżarni, czyli ilości zawieszonych ofiar, wiosną samice są w stanie ocenić, czy dany samiec jest dobrym kandydatem na partnera – mówi przyrodnik. – Czy jest sprawnym łowcą i czy jego terytorium jest zasobne w pokarm niezbędny do wychowania piskląt. Zdarza się też, że samce srokoszy wykorzystują pokarm jako prezent dla obcej samicy, aby skłonić ją do „pozamałżeńskich“ kopulacji. Co ciekawe, stwierdzono, że często podarunki składane w tych okolicznościach dla obcej samicy są większe, niż te dla prawowitej partnerki. Zawieszone ofiary są też sygnałem dla innych samców i służą do znakowania granic terytorium.
Jedyne takie badania w Europie
– Mam do srokoszy sentyment jeszcze z czasów pisania pracy magisterskiej, dlatego też chciałem prowadzić badania nad nim na Opolszczyźnie – przyznaje pan Piotr. – Zwłaszcza, że wcześniej nikt takich obserwacji w opolskim nie prowadził. W Polsce tych ptaków łapie się rocznie przy pomocy metod innych niż moja zaledwie kilka, kilkanaście osobników rocznie. Natomiast my, za pomocą naszej pułapki, jesteśmy w stanie złapać nieraz blisko 120 ptaków rocznie. Nasz sposób polega na tym, że umieszczamy żywego gryzonia w klatce skonstruowanej tak, żeby srokosz, usiłując upolować gryzonia, nie zrobił mu krzywdy. Atakujący ptak potrąca patyczki, które zwalniają spust i na ptaku zatrzaskuje się siatka.
Ten sposób opolscy ornitolodzy opanowali do perfekcji, dzięki niemu są w stanie złapać praktycznie każdego osobnika, który pojawi się na powierzchni badawczej. Nikt, poza nimi, nie zajmuje się w Polsce tak szerokimi badaniami nad tym gatunkiem z wykorzystaniem indywidualnego znakowania osobników. W Europie są prowadzone podobne projekty, ale też nie na tak dużą skalę.
– Natomiast metoda, którą ja przyjąłem jest na tyle skuteczna, że do tej pory udało mi się zaobrączkować ponad 720 osobników tego gatunku – zaznacza. – Późniejsze obserwacje oznaczonych ptaków pozwalają uzyskać unikatowe dane o zwyczajach srokoszy. Dzięki obrączkowaniu wiemy, że na naszej powierzchni badawczej od 2019 roku żyje kilka osobników osiadłych, które tutaj się rozmnażają i zimują. Mamy też takie, które u nas się rozmnażają, a potem odlatują na zimę, najprawdopodobniej gdzieś na południe, są też takie, które już czwartą z kolei zimę przylatują do nas gdzieś z północy, żeby tutaj przezimować.
Jak podkreśla Piotr Zabłocki, to unikatowe w Europie badania, takich rzeczy nikt nie robi.
– Dzięki nim wiemy, że samce dużo częściej niż samice są osiadłe i potrafią przez kilka lat zajmować jedno terytorium - tłumaczy. - Natomiast tylko raz zdarzyła nam się samica, która była lęgowa drugi raz na tym samym obszarze - samice są znacznie bardziej niż samce skore do wędrówek. Podobnie młode ptaki, które w pierwszym roku życia, dużo częściej wędrują na południe, by przezimować. To są badania populacyjne, które dają nam dużo odpowiedzi. Teraz mamy ciekawy i intensywny czas w terenie, ponieważ rozpoczął się już sezon lęgowy dla tych ptaków. Srokosze łączą się w pary, a niektóre rozpoczęły już budowę gniazd.
Pierwsza obserwacja srokosza północnego w Polsce
W listopadzie 2021 r. Piotr Zabłocki i Agnieszka Mulawa przeprowadzili pierwszą potwierdzoną obserwację srokosza północnego w Polsce. Jest on krewniakiem srokosza zwyczajnego żyjącego w Europie. Do Polski najprawdopodobniej przyleciał z Syberii.
– Udało nam się go złapać, zaobrączkować i pobrać od niego pióra – opowiada badacz. – Mieliśmy problem ze znalezieniem w Polsce laboratorium, które wykonałoby badania genetyczne, ponieważ wyizolowanie DNA z pióra to bardzo skomplikowany proces.
Przyrodnicy skontaktowali się więc z prof. Martinem Collinsonem z Uniwersytetu w Aberdeen w Szkocji. Okazało się, że sekwencja genów z osobnika złapanego w okolicach Rożniątowa jest w 100 proc. zgodna z sekwencją srokosza północnego. Komisja Faunistyczna ostatecznie zaakceptowała, przeprowadzoną przez opolskich przyrodników, pierwszą obserwację tego gatunku dla Polski.
Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!
Komentarze